BMI prawda czyli ściema

Jeszcze w 1997 roku BMI 27 u kobiety i 28 u mężczyzny były uważane za zdrowe. W czerwcu 1998 roku rząd Stanów Zjednoczonych obniżył normę do 25 i tym samym z dnia na dzień 29 milionów Amerykanów okazało się za grubych.

Co to jest BMI

BMI to wskaźnik masy ciała, zwany oryginalnie wskaźnikiem Queteleta. BMI powstaje przez podzielenie masy ciała człowieka podanej w kilogramach przez kwadrat wysokości podanej w metrach. Według obecnych zasad BMI powyżej 25 oznacza, że ma się nadwagę. Kiedy BMI sięga powyżej 30 to jest to już otyłość I stopnia. Zależnie od źródeł niedowaga zaczyna się poniżej 20-18.5.

Epidemia wybuchła z dnia na dzień

To przesunięcie sporej grupy, którą kiedyś uważano za normalną do grupy poza normą przyczyniła się do statystyki mówiącej, że mamy epidemię otyłości. Zmieniając granice BMI postanowiono strachem i wstydem zmienić społeczeństwo. A może tylko chciano wprowadzić nową chorobę która nie istniała?

W badaniach na zachodniej cywilizacji od dziesięcioleci najczęściej występującym BMI jest to pomiędzy 24 a 27. Kiedy w 1998 roku konsultowano z naukowcami zmianę zakresów niedowagi, wagi prawidłowej i nadwagi (wówczas nie było zakresu otyłość) specjaliści wypowiadali się za podwyższeniem limitu normalnego BMI ponieważ z danych jakie posiadali wynikało, że nadwaga faktycznie skraca życie dopiero przy BMI 35.

Gdy w 1923 r badano jakie BMI ma statystyczny Amerykanin już wtedy najczęściej pojawiało się BMI w okolicy 25, czyli dzisiaj na skraju nadwagi. Już wtedy proponowano by podwyższyć zakres normalnej wagi. [2]

to może cię zainteresować
Nie musisz chudnąć dla zdrowia – o podejściu wago-neutralnym

Historia BMI

Indeks BMI został opracowany w latach trzydziestych XIX wieku na podstawie pomiarów u mężczyzn. Belgijski matematyk zainteresowany rozwojem człowieka wymyślił BMI w celach statystycznych. Ponad sto lat później wzór ten został przyjęty przez ubezpieczycieli i badaczy zajmujących się badaniem otyłości w populacji. BMI nigdy nie miał być narzędziem do oceny otyłości na poziomie jednostki. Służył jedynie ocenie dużych populacji. Jednak stopniowo został przyjęty jako łatwy i tani sposób dla lekarzy do oceny masy ciała u pacjentów.

Sam wynalazca BMI powiedział, że ta formuła matematyczna nie może  być wykorzystywana do oceniania stopnia otyłości na poziomie jednostkowym.

BMI nie jest dobrym wskaźnikiem zdrowia

Staje się coraz bardziej jasne, że BMI nie jest dobrym wyznacznikiem zdrowia i predykatorem długości życia. BMI nie mówi nic o zdrowiu człowieka, jakości jego diety i sprawności fizycznej. Wysokie BMI nie oznacza, że człowiek odżywia się źle i nie jest aktywny fizycznie. W drugą stronę, niskie BMI nie świadczy o zdrowiu.

Jest mnóstwo ludzi w dolnej granicy normy którzy są niezdrowi. Jest też sporo takich którzy są w grupie “nadwaga” “otyłość” ale są zdrowi i aktywni. Epidemiolog Geoffrey Kabat powiedział, że ktoś w normalnym zakresie BMI może ciągle być zbytnio otłuszczony wewnątrz a przez to narażony na wszystkie powiązane z otyłością choroby.

Jak to jest z przedwczesną śmiercią u otyłych

Analizy wielu badań [1] [2] wskazują na to, że ryzyko przedwczesnej śmierci rośnie dopiero powyżej pierwszego stopnia otyłości (powyżej BMI 35) i poniżej BMI 21. Trend ma kształt litery U. Ponadto w najnowszej analizie 32 badań, australijscy badacze oszacowali, że u starszych osób śmiertelność zwiększa się przy BMI poniżej 23.

Już sam Ancel Keys [3] w latach 50’ analizując zdrowie i wagę człowieka doszedł do wniosku, że niska waga (szczególnie u starszych) zwiększa ryzyko chorób serca. Keys mówił, że nadwaga nie oznacza że ktoś ma zbyt dużo tłuszczu. Rozumiał też, że są ludzie z problemami metabolicznymi. Keys był uprzedzony do otyłości, nie znosił jej z powodów wizualnych. Jednak na podstawie swoich badań przyznał, że nadwaga nie łączy się z przedwczesną śmiercią wynikłą z chorób serca czy choroby wieńcowej, a korelacja z podwyższoną śmiertelnością jest jak litera U. Najniższa przy wadze średniej. Przyznał, że o ile otyłość jest brzydka to dla przeciętnego pracującego człowieka nie jest niebezpieczna.

Estetyka

BMI sprawdza się właściwie tylko w świecie mody. Tam, niskie oznacza że łatwo będzie się ubrać a wysokie że trudno. Tyle.

To czy ktoś jest akceptowalnie gruby czy zbyt gruby ocenia się w naszym społeczeństwie w sposób  – zobaczę to ocenię. Bo nie ma definicji grubości poza BMI. Nie bierze się pod uwagę wyników badań krwi, diety i aktywności danej osoby.

Jeśli kobieta ma masywne uda i obfity biust to będzie kobiecą klepsydrą, ale gdyby ten sam tłuszcz skupił się w górnej części ciała to  będzie nieestetycznie gruba.

Sprawność przede wszystkim

O ile faktycznie na stan zdrowia wpływa to jak tłuszcz jest rozłożony, to nie zawsze można i należy walczyć z sytuacją. Na ilość tłuszczu w ciele wpływają płeć, pochodzenie etniczne, wiek, status społeczny. Tłuszcz w okolicy bioder jest nieszkodliwy natomiast w okolicy brzucha może przysporzyć problemów. Ale i to nie jest związane z samymi fałdami na brzuchu ale z otłuszczeniem narządów wewnętrznych. Od skupiania się na odchudzaniu lepiej sprawdzi się postawienie na aktywność fizyczną i lepszej jakości jedzenie.

Dietetyczka Keri Gans przekonuje, że aktywność fizyczna i racjonalna dieta chronią przed ryzykiem jakie wiąże się z nadwagą. Mówi, że nie trzeba być szczupłym by być sprawnym. Przy każdej wadze ruch obniża ryzyko chorób serca, płuc, nadciśnienia, cukrzycy.

Skutki bycia grubym to rany psychiczne

O ile same kilogramy nie powodują chorób fizycznych jeśli przynajmniej umiarkowanie dba się o swoje zdrowie to wywołują z pewnością rany psychiczne. Blizny po nich zostają do końca życia. To zaczyna się w dzieciństwie i nigdy nie kończy. Dyskryminacja jest wtedy kiedy gruby dzieciak z góry uznany jest za niesprawnego i leniwego, potem gdy dorasta ma utrudnioną ścieżkę kariery a gdy jest chory odmawia się mu odpowiedniej opieki lekarskiej poza zaleceniem schudnij. A to może być czasami tragiczne w skutkach.

to może cię zainteresować:
Eksperyment głodowy – dlaczego diety się nie udają

 

Nie wiemy co to jest zdrowa waga

“Możesz mieć 2 ludzi o tym samym BMI, tym samym % tkanki tłuszczowej – i jeden może mieć problemy zdrowotne a drugi może być perfekcyjnie zdrowy.”

Dr Arya Sharma

Dr Arya, przewodnicząca zespołu badania i kontroli otyłości na Uniwersytecie Edmonton w Kanadzie mówi, że eksperci używają formuły – zdrowa waga ale tak naprawdę nie mają pojęcia co to oznacza. Można być zdrowym przy każdej wadze.

35 letnia Rebecca Fox z Nowego Jorku o wadze 80kg wagi i wzroście 152cm wzrostu to klasyczny przykład otyłości według BMI. Jednakże jej cholesterol, ciśnienie i poziom cukru są w normie. Fox 4x w tygodniu ćwiczy CrossFit, uczestniczy w triatlonach. Ciągle słyszy, że jej otyłość prawdopodobnie ją zabije.

“Spotkałam się dietetykiem, który tylko na mnie spojrzał i zasugerował operację zmniejszenia żołądka” – relacjonuje Fox. “Nie brał pod uwagę mojego zdrowia ani stylu życia, skupił się wyłącznie na mojej wadze”

Może się wydawać, że przypadek Rebecci Fox jest odosobniony ale dr Sharma mówi, że badania wskazują inaczej. 25% otyłych ludzi i 50% ludzi określanych jako mających nadwagę nie ma żadnych, albo bardzo niewiele problemów zdrowotnych.

“To czy zachorujesz jest w dużej mierze zależne od genów, diety, aktywności fizycznej i innych czynników – nie od wagi”. Mówi dr Sharma [4]

Ale przecież…

Wiele jest głosów, że może i otyłość nie skraca życia, ale przecież czyni je trudniejszym i napewno na starość uniemożliwia poruszanie. Czy faktycznie? Nie musi. Otyły nie zawsze jest zaniedbany i nieaktywny. Sport lub jakąkolwiek aktywność ruchową można i należy uprawiać w każdym rozmiarze.

Zaznaczam, żeby nie było niedomówień. Jedzenie byle czego, byle kiedy i byle jak przez wiele lat będzie miało zgubne skutki. Niezależnie czy człowiek będzie otyły czy nie. Brak ruchu prowadzi do problemów. Wiemy o tym i nie ma o czym dyskutować.

Ale opieranie tego co się je i ile się rusza tylko o BMI jest szkodliwe i niesłuszne. Bo każdy rozmiar może być zdrowy ale żaden rozmiar nie jest zdrowy automatycznie. Żeby ciało było sprawne trzeba o nie dbać, ale nie za wszelką cenę. W dbaniu o siebie poszliśmy za daleko. Bo tych reżimów jakie próbujemy sobie narzucić nie da się wytrzymać. Szybko się więc poddajemy.

Źródła:

  • The New York Times „A number that may not add up
  • [1] Jama Network „Association of All-Cause Mortality With Overweight and Obesity Using Standard Body Mass Index Categories A Systematic Review and Meta-analysis
  • [2] NCBI „Body Mass Index”
  • [3] Oxford Academic „Commentary: Origins and evolution of body mass index (BMI): continuing saga”
  • [4]Marie Clare  “Can you be Heavy and Healthy?

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje

Opinie klientek

Bardzo polecam spotkania z Małgorzatą Akkus – pełne zrozumienia, ciepła i otwartości na problem, a także chęci dzielenia się wiedzą i realnie pomocnym, rzeczowym i normalizującym podejściem do zdrowia, jedzenia i relacji z nim.

Magdalena

Z Małgosią zaczęłam współpracę w styczniu. Był to początek roku z hasłem przewodnim „ nowy rok, nowa ja”. I rzeczywiście tak się stało. Przez ładnych pare lat zaburzenie odżywiania rządziło moim życiem. Odkąd współpracuje z Małgosią nie tylko relacje z jedzeniem znacznie się poprawiły, ale również relacje z ludźmi i samoakceptacja (oczywiście mam jeszcze trochę do przepracowania, ale już nie jestem swoim największym wrogiem). Małgosia jest wspaniałą osoba, przy której można zawsze czuć się swobodnie, trafnie doradza i pokazuje jak jeść intuicyjnie bez żadnych wyrzutów sumienia.Polecam jak najbardziej.Wiem co to znaczy, zniszczyć sobie ładnych pare lat zycia przez diety, zakazy, nakazy i treningi bez końca,bez nadziei, ze kiedyś będzie lepiej. Z jej pomocą widzę ogromny postęp i wiem wyjście z zaburzeń odżywiania jest możliwe. Dziękuje 

Sylwia

Z Małgosią, pracuję już pół roku i wiem, że dzięki tej współpracy moje życie zmieniło się i zmienia cały czas na lepsze. Wiem, że zmiana wymaga odwagi ale serio warto! Małgosia jest wspierająca, nie ocenia, mam do niej pełne zaufanie. Widzę też jak lepsze relacje z jedzeniem wpływają na polepszenie w innych sferach mojego życia. Zamiast wydawać kasę na kolejne diety i catering odchudzający lepiej nauczyć się jeść intuicyjnie i żyć pełnia życia bez ciągłego uzależniania poczucia swojej wartości od kultury diet. Dziękuję Małgosiu <3

Ina

,, Rok temu trafiłam do pani Małgosi. Był to najgorszy moment w moim życiu. Mając zaburzenia odżywiania,niską samooceną myślałam,że już na zawsze jestem zmuszona być na dietach. Ale to Pani Małgosia pokazała mi,że aby być szczęśliwą nie trzeba być na diecie, że można mieć wysoką samoocenę kiedy zaufa się swojemu ciału i sobie. To Pani Małgosia pokazała mi jak jeść intuicyjnie,jak słuchać swojego ciała i jak je zaakceptować. Polecam z całego serca Panią Małgosię ! Dzięki Pani Małgosi można odzyskać wolność i spokój..i w końcu cieszyć się życiem wolnym od diet, restrykcji, kultury diet.”

Ola

„Podziekuję jeszcze raz za twoją ze mną pracę. Odbija mi się to pozytywnie do dzisiaj, pomaga nawigować w różnych rozdziałach pracy pobariatrycznej niesamowicie. Nawet kiedy mam miesiace kiedy jedzenie jest mi zupełnie obojętne bo czerpię przyjemność z czegoś innego itd, to wiem z tyłu glowy, bo przeżyłam i przegadałam z tobą, że jeśli chcę to mogę mieć foodgazmy.[…] Wiem, ze jedzenie intuicyjne czeka i bedzie grane. […] Efekty twojej ze mną pracy są obecne codziennie i codziennie czerpię z nich spokój i pewność.”

Magda

Małgosia korzysta z aktualnych wyników badań i danych, które potwierdzają, że życie w zgodzie z ciałem, uważnoscią na jego potrzeby i autentyczne, naturalne działania z poszanowaniem intuicji jedzeniowej czy ruchowej są podstawą zdrowia w ujęciu holistycznym. Jest świetnym przewodnikiem, ciepłym i cierpliwym nauczycielem, wyrozumiałym i troskliwym opiekunem w drodze do odzyskania siebie po latach w tytłania się w kulturze diet, opresji jedzeniowej czy treningowej. W tym pędzącym świecie pełnym perfekcjonizmu, nierealistycznych kanonów piękna czy restrykcji żywieniowych jest ze swoją wiedzą i mądrością (opartą o własne doświadczenia z obszaru relacji z jedzeniem) lustrem, w którym możesz się prawdziwie zobaczyć i usłyszeć. Jest świetnym psychodietetykiem, ktory pomógł mi zobaczyć zaburzoną relację z jedzeniem, z własnym ciałem i z aktywnością ruchową, a także poprowadzić mnie kroczek po kroczku jak uzdrowić i/lub uzdrawiać te obszary. Wspólna praca pozwoliła mi rozpracować i zostawić za sobą kompulsywne jedzenie, nierealistyczne założenia treningowe, wniósł w moje życie odkrycie czym jest mój głód a czym sytość, co faktycznie mi smakuje, czym jest przyjemna aktywność. Do Małgosi trafiłam, gdy po kilkunastu latach prób różnych diet i treningów odkryłam, że to nie może tak być. Człowiek tysiące lat temu nie urodził się z jadłospisem w ręku co ma jeść i kiedy, ani z kartką z rozspiską treningów. Dziękuję Małgosiu za Twój wysiłek i towarzyszenie w tej podróży, za zrozumienie i obecność za każdym razem, kiedy się rozglądam z lękiem. ❤ Polecam współpracę z Małgosią całym sercem!

Joanna
Konsultacje pomogły mi zobaczyć jak to, co wydawało mi się zdrowymi nawykami żywieniowymi było tak naprawdę restrykcjami. Bardzo podobał mi się praktyczny aspekt konsultacji – eksperymentowanie ze smakami, teksturą, kolorami, poznawanie odczuć głodu i sytości. Czuję się teraz dużo swobodniej jeśli chodzi o moją relacje z jedzeniem i czuję, że mogę ufać swojemu ciału :)
Aneta