Czy bezwarunkowe pozwolenie na jedzenie prowadzi do objadania?

Czy bezwarunkowe pozwolenie na jedzenie prowadzi do objadania?

Z pustego i Salomon nie naleje mówi stare przysłowie. Jeśli nie masz w sobie bezwarunkowego pozwolenia na jedzenie to sobie go nie dasz. Owszem, udzielisz sobie pozwolenia obwarowanego wieloma warunkami a to nie o takie nam chodzi. Bezwarunkowe pozwolenie na jedzenie to coś, co sobie wypracowujesz a nie udzielasz.

Powszechna obawa związana z bezwarunkowym pozwoleniem na jedzenie jest taka, że się zaczniemy objadać do granic wytrzymałości a żywić się będziemy przede wszystkim czekoladą i hamburgerami, zagryzając wszystko chipsami. To wynika z niezrozumienia, że:

a) tego pozwolenia tak naprawdę nie ma z powodu policji żywieniowej w głowie i strachu przed tyciem

b) jeśli już jest to musi mu towarzyszyć samoświadomość, a to odwrotność jedzenia nawykowego i nieuważnego

bezwarunkowe pozwolenie na jedzenie

Rozumiem więc obawę przed objadaniem bo jest słuszna. Takie pozwolenie bez samoświadomości albo pseudopozwolenie może do tego prowadzić. Spójrz na grafikę. Jedzenie Intuicyjne wymaga posiadania świadomości interoceptywnej czyli rozumienia sygnałów wysyłanych przez ciało. Jeżeli tego nie mamy wtedy wchodzimy w tryb jedzenia nawykowego, instynktownego, impulsywnego.

To się jednak nie wydarza w Jedzeniu Intuicyjnym, które rozumiemy jako zdolność do samodzielnego decydowania o jedzeniu w oparciu o świadomość ciała. Jedzenie Intuicyjne jest czymś całkiem innym niż dieta. Tutaj nie ma zestawu zasad, które można zastosować i będzie działało. To dlatego tak trudno jest je zaakceptować i zacząć wdrażać, bo ono jest czymś nieznanym, niepojętym. Decyzyjność pochodzi z wewnątrz ciała a nie z myśli i woli.

Dlaczego w jedzeniu intuicyjnym bezwarunkowe pozwolenie się udaje?

Człowiek ucząc się Jedzenia Intuicyjnego:

  • nie boi się, że kiedykolwiek będzie zmuszony do ograniczania jedzenia
  • pnie się po drabinie potrzeb żywieniowych (odpowiednik hierarchii potrzeb Maslowa) i robi się wybredny
  • staje się mocno wyczulony na najdelikatniejsze sygnały wysyłane przez ciało
  • jest uważny przez większość czasu
  • odczuwa niechęć do jedzenia pod nieobecność głodu

Jeżeli teraz tego wszystkiego nie masz to normalne, też nie miałam. Póki co tobie bezwarunkowe jedzenie się nie uda. Nie w tym momencie. Ale to nie znaczy, że nigdy się nie uda. Na nie trzeba sobie ZAPRACOWAĆ.

Uwaga na pseudopozwolenie

Na 100% musimy się pozbyć wewnętrznego zakazu jedzenia czegokolwiek. Zakaz zawsze obraca się w bunt, korzystanie z okazji, kompensacje czymś innym. Wiem, co myślisz – jeśli nie będzie zakazu to będziemy się objadać. Cóż, z mojego doświadczenia, moich klientek i literatury fachowej mogę zapewnić, że taki stan nie będzie nową normalnością. Przez chwilę to może być przyjemne ale na dłuższą metę przestanie cieszyć, wpłynie niekorzystnie na samopoczucie. Co nam z bezwarunkowego pozwolenia na jedzenie czekolady jeśli zaczynamy ją jeść i ona nie smakuje?

Im dłużej przyglądamy się samopoczuciu i walorom smakowym tym mamy większą tendencję do wybierania pokarmów po których jest nam lepiej i stajemy się wybredniejsi.

To nie dzieje się dzięki samokontroli a raczej dzięki potrzebie. Ta potrzeba nie przychodzi jeśli skaczemy od diety do diety. Ta potrzeba nie przychodzi też jeśli jemy za mało i hormony związane z głodem zachęcają nas do jedzenia.

To może cię zainteresować: Eksperyment głodowy – dlaczego diety się nie udają

To nie działa też w sytuacji, gdzie jedzenie jest dla nas jedynym źródłem radości i nie mamy zgody albo możliwości na zmianę tego stanu. Brak możliwości może w końcu przestać być problemem gdyby sytuacja życiowa się poprawiła. Jednak upartość nie odejdzie bez świadomej decyzji by tak się stało. Nie trzeba zakazów by zacząć jeść takie ilości każdego jedzenia, żeby było nam fizycznie i psychicznie dobrze.

Bezwarunkowego pozwolenia na jedzenie wymaga zaufania

To powszechy mitdajemy sobie bezwarunkowe pozwolenie na jedzenie i zaczynamy dzięki temu jeść intuicyjnie. Mi zajęło kilka dobrych lat, żeby sobie to pozwolenie wypracować. Mimo to czasami łapię się na tym, że działam nawykowo a nie uważnie, czyli zamiast słuchać co mówi ciało próbuję mu narzucać swoją wolę.

Bezwarunkowe pozwolenie na jedzenie opiera się na zaufaniu. Tak samo jak po nieudanym związku, poważnym wypadku samochodowym czy jakiejkolwiek traumie potrzeba czasu by zaleczyć rany psychiczne. Zaufanie, że ponowna próba jest bezpieczna nie przychodzi automatycznie. Ono odbudowuje się powoli. Kiedy zostajemy skrzydzeni zachowujemy sporo rezerwy zanim oddamy komuś serce kolejny raz.

Zaufanie do ciała i jedzenia też trzeba odzyskać, samo nie przyjdzie. Skąd ten pomysł, że po latach nadszarpywania tego zaufania ono pojawi się na zawołanie?

Nie budzimy się któregoś ranka z decyzją, że od dzisiaj ciału będziemy ufać, jedzenia nie będziemy się bać, zapomnimy o tych wszystkich negatywnych myślach z przeszłości, a ciało za nami podąży. Skoro tak zdecydowaliśmy – to tak ma być. Może i byśmy tego chcieli ale z tego co wiem, magicznych różdżek nie da się kupić w Biedronce. Podobnie nie zyskamy świadomości swojego ciała od ręki gdy pracowaliśmy latami nad ignorowaniem jego sygnałów.

To nie jest kolejna dieta gdzie zbieramy motywację i za pomocą silnej woli realizujemy swoje założenia. Wiem jak trudno sobie wyobrazić system żywienia, który opiera się na zupełnie czymś innym. Tego nie można sobie wyobrazić, nie da się opowiedzieć, nie ma tutaj sztywnych ram zachowania, wskazówek co wolno a co nie. To jak z posiadaniem własnego domu, można z nim robić co tylko się chce oczywiście w ramach swoich możliwości i z poszanowaniem sąsiadów.

Jeżeli pracujemy pilnie przychodzi w końcu taki czas, że z własnej woli wolimy kanapkę od batonika a fasfood jemy okazjonalnie bo tak się jakoś nie składa. Brakuje miejsca na ciastka leżące od miesiąca w kuchni a w kawiarni żadne ciasto się do nas nie uśmiecha. Mnie samą to nadal zadziwia bo mam w pamięci okres gdy MUSIAŁAM jeść na okrągło a chwila bez niczego w ustach wywoływała we mnie spory dyskomfort. To wspomnienie jest dzisiaj jak film, niby moje ale jakby nie moje.

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje

Opinie klientek

Bardzo polecam spotkania z Małgorzatą Akkus – pełne zrozumienia, ciepła i otwartości na problem, a także chęci dzielenia się wiedzą i realnie pomocnym, rzeczowym i normalizującym podejściem do zdrowia, jedzenia i relacji z nim.

Magdalena

Z Małgosią zaczęłam współpracę w styczniu. Był to początek roku z hasłem przewodnim „ nowy rok, nowa ja”. I rzeczywiście tak się stało. Przez ładnych pare lat zaburzenie odżywiania rządziło moim życiem. Odkąd współpracuje z Małgosią nie tylko relacje z jedzeniem znacznie się poprawiły, ale również relacje z ludźmi i samoakceptacja (oczywiście mam jeszcze trochę do przepracowania, ale już nie jestem swoim największym wrogiem). Małgosia jest wspaniałą osoba, przy której można zawsze czuć się swobodnie, trafnie doradza i pokazuje jak jeść intuicyjnie bez żadnych wyrzutów sumienia.Polecam jak najbardziej.Wiem co to znaczy, zniszczyć sobie ładnych pare lat zycia przez diety, zakazy, nakazy i treningi bez końca,bez nadziei, ze kiedyś będzie lepiej. Z jej pomocą widzę ogromny postęp i wiem wyjście z zaburzeń odżywiania jest możliwe. Dziękuje 

Sylwia

Z Małgosią, pracuję już pół roku i wiem, że dzięki tej współpracy moje życie zmieniło się i zmienia cały czas na lepsze. Wiem, że zmiana wymaga odwagi ale serio warto! Małgosia jest wspierająca, nie ocenia, mam do niej pełne zaufanie. Widzę też jak lepsze relacje z jedzeniem wpływają na polepszenie w innych sferach mojego życia. Zamiast wydawać kasę na kolejne diety i catering odchudzający lepiej nauczyć się jeść intuicyjnie i żyć pełnia życia bez ciągłego uzależniania poczucia swojej wartości od kultury diet. Dziękuję Małgosiu <3

Ina

,, Rok temu trafiłam do pani Małgosi. Był to najgorszy moment w moim życiu. Mając zaburzenia odżywiania,niską samooceną myślałam,że już na zawsze jestem zmuszona być na dietach. Ale to Pani Małgosia pokazała mi,że aby być szczęśliwą nie trzeba być na diecie, że można mieć wysoką samoocenę kiedy zaufa się swojemu ciału i sobie. To Pani Małgosia pokazała mi jak jeść intuicyjnie,jak słuchać swojego ciała i jak je zaakceptować. Polecam z całego serca Panią Małgosię ! Dzięki Pani Małgosi można odzyskać wolność i spokój..i w końcu cieszyć się życiem wolnym od diet, restrykcji, kultury diet.”

Ola

„Podziekuję jeszcze raz za twoją ze mną pracę. Odbija mi się to pozytywnie do dzisiaj, pomaga nawigować w różnych rozdziałach pracy pobariatrycznej niesamowicie. Nawet kiedy mam miesiace kiedy jedzenie jest mi zupełnie obojętne bo czerpię przyjemność z czegoś innego itd, to wiem z tyłu glowy, bo przeżyłam i przegadałam z tobą, że jeśli chcę to mogę mieć foodgazmy.[…] Wiem, ze jedzenie intuicyjne czeka i bedzie grane. […] Efekty twojej ze mną pracy są obecne codziennie i codziennie czerpię z nich spokój i pewność.”

Magda

Małgosia korzysta z aktualnych wyników badań i danych, które potwierdzają, że życie w zgodzie z ciałem, uważnoscią na jego potrzeby i autentyczne, naturalne działania z poszanowaniem intuicji jedzeniowej czy ruchowej są podstawą zdrowia w ujęciu holistycznym. Jest świetnym przewodnikiem, ciepłym i cierpliwym nauczycielem, wyrozumiałym i troskliwym opiekunem w drodze do odzyskania siebie po latach w tytłania się w kulturze diet, opresji jedzeniowej czy treningowej. W tym pędzącym świecie pełnym perfekcjonizmu, nierealistycznych kanonów piękna czy restrykcji żywieniowych jest ze swoją wiedzą i mądrością (opartą o własne doświadczenia z obszaru relacji z jedzeniem) lustrem, w którym możesz się prawdziwie zobaczyć i usłyszeć. Jest świetnym psychodietetykiem, ktory pomógł mi zobaczyć zaburzoną relację z jedzeniem, z własnym ciałem i z aktywnością ruchową, a także poprowadzić mnie kroczek po kroczku jak uzdrowić i/lub uzdrawiać te obszary. Wspólna praca pozwoliła mi rozpracować i zostawić za sobą kompulsywne jedzenie, nierealistyczne założenia treningowe, wniósł w moje życie odkrycie czym jest mój głód a czym sytość, co faktycznie mi smakuje, czym jest przyjemna aktywność. Do Małgosi trafiłam, gdy po kilkunastu latach prób różnych diet i treningów odkryłam, że to nie może tak być. Człowiek tysiące lat temu nie urodził się z jadłospisem w ręku co ma jeść i kiedy, ani z kartką z rozspiską treningów. Dziękuję Małgosiu za Twój wysiłek i towarzyszenie w tej podróży, za zrozumienie i obecność za każdym razem, kiedy się rozglądam z lękiem. ❤ Polecam współpracę z Małgosią całym sercem!

Joanna
Konsultacje pomogły mi zobaczyć jak to, co wydawało mi się zdrowymi nawykami żywieniowymi było tak naprawdę restrykcjami. Bardzo podobał mi się praktyczny aspekt konsultacji – eksperymentowanie ze smakami, teksturą, kolorami, poznawanie odczuć głodu i sytości. Czuję się teraz dużo swobodniej jeśli chodzi o moją relacje z jedzeniem i czuję, że mogę ufać swojemu ciału :)
Aneta
Prace z panią Małgosią zaczęłam rok temu, będąc już tak psychicznie zmęczona nieustannym byciem na diecie, następnie dołkiem z powodu efektu jo-jo, nie wierząc w swoją sprawczość, myśląć i próbująć kontrolować jedzenie i wagę cały dzień. 
Po roku, czuję się wolna, sprawcza, jedzenie stało się tak normalne i zwyczajne jak oddychanie, ubieranie itd. Zrozumiałam, że ja nie mam problemu z jedzeniem, nie jestem słaba, tylko potrzebuje przyjrzeć się swoim przekonaniom, wsłuchać w swoje ciało. Wiem też, że to dopiero początek, dostałam masę narzędzi i wsparcie, inną perspektywę, reszta należy do mnie. Czuję wdzięczność do pani Małgosi, że towarzyszyła mi w tej ścieżce, i do siebie, że zamiast skupiać się na problemie, wyciągnęłam rękę po pomoc. 
Asia D.

Z całego serca polecam Gosię jako psychodietetyczkę! Spotykałyśmy się przez ponad pół roku i każda sesja była pełna merytorycznej wiedzy oraz wsparcia. Gosia uważnie słucha, indywidualnie podchodzi do problemów i świetnie przygotowała mnie na wyzwania związane z jedzeniem intuicyjnym. Dzięki niej zyskałam zdrowe podejście do jedzenia i większą pewność siebie.

Zuzanna