Dlaczego tak uparcie mówię o jedzeniu intuicyjnym?

Tyle jest mitów i niedopowiedzeń. Jedzenie intuicyjne jest (o zgrozo) elementem kursów o odchudzaniu. Ja póki nam siłę to będę tłumaczyć. I tym, którzy bardzo chcą jeść intuicyjnie ale nie wiedzą jak się za to zabrać, i tym, co zaczęli ale się zgubili i teraz piszą z prośbą o pomoc. I tym, którzy nie mają za grosz zaufania do intuicji też, bo nurt diet odchudzających jest im bardziej znany i 100 badań naukowych na temat jedzenia intuicyjnego ich nie przekonuje. Będę tłumaczyć bo warto. Dla tych co wypadli z systemu i już mają dość oraz dla tych co chcą tworzyć swoją własną rodzinę, wolną od lęków związanych z jedzeniem.

Przeżyłam każdą znaną dietę. Mam mnóstwo silnej woli. Gdyby mi ktoś teraz dobrze zapłacił za schudnięcie i mogłabym za to kupić 3-pokojowe mieszkanie (no dobra, 1-pokojowym też nie pogardzę) to mogłabym zastosować nawet post owocowo- warzywny przez 40 dni. Tabelę kalorii mam w głowie. Tabelę Indeksu glikemicznego i wszystkich makro też. Ale ja nie jestem celebrytką której ktoś za to zapłaci. Więc dla swojego zdrowia psychicznego postaram się wycisnąć z jedzenia intuicyjnego ile się da. A wiem, że jeszcze sporo pozostało do odkrycia. Do mistrzostwa jeszcze mi daleko.

Przeszłam dietę ketogeniczną zanim była modna. Posty wspomagane lewatywami z ekologicznej kawy. Była dieta Kopenhaska, surowa, Dukana, Atkinsa, eliminacyjna, 1000 kcal, szejkowa. Nie muszę czytać etykiet w spożywczaku bo znam wszystko na pamięć. Mam na strychu całe serie książek tłumaczących, że jedzenie leczy. Gdzieś leżą certyfikaty od dra Ratha odnośnie suplementacji. Mogłabym sobie wytapetować wszystkimi dyplomami ścianę w gabinecie.

Nie, nie jestem dziewczyną, której spodobało się jedzenie intuicyjne bo fajnie brzmiało. Dziewczyną, która nie ma problemów z nadwagą więc łatwo jej mówić jedz wszystko. Jestem przesiąknięta kulturą diety na wskroś. Nie miałam jeszcze 10-ciu lat jak dostawałam na kolacje jajka na twardo – na odchudzanie. Wiem jak to jest żyć z ot*łością i nie móc kupić majtek w galerii handlowej. Wiem jak to jest skręcać się z bólu wywołanego głodem i móc sobie policzyć żebra. Spokojnie. Piłam wodę z nie jednej studni.

Jestem uparta i czasami ambitna na tyle, że ryzykowałam skręcenie karku ale nauczyłam się skakać przez kozła w domu, na drewnianym stole do jedzenia. Nie ważne jak chuda byłam, i tak byłam niezgrabna i słaba. Ale za to zdeterminowana, nie chciałam pokazać nauczycielowi że jestem leniwa.. W gimnazjum wykułam na pamięć książkę do angielskiego, tą do drugiej klasy – bo marzyłam że kiedyś pojadę do Londynu (jeszcze nie dojechałam). Wiem, że jak się człowiek przyłoży to się da. Tylko, że to nie o to w życiu chodzi. Na co dzień współpracuję z osobami, które dobrze wiedzą że się da bo schudły w życiu więcej niż same ważą.

Jeżeli dzisiaj mówię o jedzeniu intuicyjnym, to nie przez przypadek.

Jedzenie intuicyjne poznałam kilka miesięcy po tym jak się obudziłam ze złego snu i uświadomiłam sobie że 95% moich myśli kręci się wokół jedzenia i ciała. Nie wiedziałam jeszcze że istnieją programy uczące normalnego żywienia. Wiedziałam natomiast, że wypadłam z systemu, dłużej nie dam rady. Chcę zacząć żyć. Chcę się dobrze czuć. Ale jeśli nie jestem w stanie być szczupła bez postradania wszystkich zmysłów to może nie mam być. Wtedy nie miałam świadomości co się ze mną działo, co to jest teoria set pointu, że ludzki mózg reaguje na restrykcje jak byk na czerwoną płachtę.

Jesteś w komfortowej sytuacji, że dzisiaj to wszystko wiesz, albo możesz u mnie o tym przeczytać. Masz materiały, historie ludzi którzy to przeszli, na żywo śledzisz moje poczynania. Ja nie miałam nic i skoczyłam na głęboką wodę. Tobie mówię – nie skacz. To jest niebezpieczne. Ale ucz się, bardzo dużo się ucz!

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje