Różne drogi prowadzą do jedzenia intuicyjnego

Droga dochodzenia do jedzenia intuicyjnego jest inna dla każdego człowieka. Nasze życia i środowiska nie są takie same. Zmagamy się z różnymi problemami i mamy różne potrzeby.

To, że na jedzenie intuicyjne się nie przechodzi (tylko się go uczy) z pewnością już wiesz ale w ramach przypomnienia możesz wrócić do tego wpisu: klik. Zaczynamy w różnych miejscach. Proces osoby szczupłej, która chce się uwolnić od restrykcji i męczących myśli o jedzeniu będzie całkiem inny od procesu osoby, mającej problem ze sporą otyłością, której waga utrudnia życie.

O ile obie osoby po kilku latach mogą się spotkać w jednym miejscu i powiedzieć – jemy już intuicyjnie, to ich doświadczenia nie będą takie same.

Co to jest jedzenie intuicyjne?

  • Jedzenie intuicyjne to UMIEJĘTNOŚĆ podejmowania decyzji żywieniowych w oparciu o sygnały płynące z ciała, z poszanowaniem instynktu, emocji i z wykorzystaniem intelektu.
  • Jedzenie intuicyjne to program który uczy jak być uważnym podczas jedzenia, świadomym swojego ciała, świadomym emocji, jak myśleć krytycznie, mieć dobrą relację z ciałem i jedzeniem, być dobrze nastawionym do aktywności fizycznej i odżywiać się tak by czuć się jak najlepiej. Program prowadzi do WOLNOŚCI żywieniowej.

Różne drogi do wolności

Wolność oznacza dla każdego człowieka coś innego.

  • Jeśli przez lata jadło się pod wpływem emocji, za dużo, bez głodu to wolnością będzie skończenie z tym, zbliżenie się do jedzenia umiarkowanych ilości jedzenia i głównie z głodu.
  • Jeśli przez lata stosowało się restrykcje to cel będzie ten sam – wolność – ale droga będzie wymagała odbudowania zaufania do jedzenia i do swojego ciała.
  • Jeżeli to nawykowe przejadanie się było problemem – drogą do wolności będzie postawienie nacisku na świadome jedzenie i uczenie się swojego ciała.
  • Jeżeli problemem było kompulsywne objadanie się – to na drodze do wolności trzeba będzie rozprawić się z wyzwalaczami i całkiem możliwe że skorzystać z terapii.

Chcemy wolności ale ona dla każdego ma inne znaczenie bo i potrzeby są inne. Dlatego droga osoby bardzo szczupłej która potrzebuje znaleźć w sobie odwagę by zjeść ciasto jest inna od drogi osoby która chce się uwolnić od jedzenia i wagi która utrudnia jej codzienne życie.

Elastyczność i doświadczenie

Czuję, że mówiąc o jedzeniu intuicyjnym powinniśmy kłaść na to większy nacisk bo jest to temat zaniedbany i to prowadzi do nieporozumień. Bycie elastycznym i dostosowanie działania do ludzkich potrzeb wydaje się czymś oczywistym, tymczasem nie do końca tak jest. Kiedy szersze grono ludzi zaczęło mówić o programie E. Tribole i E. Resch stworzyła się wokół niego atmosfera niepotrzebnego napięcia, fascynacji, pobożnych życzeń i ślepej wiary w program.

Weźmy pod uwagę, że 2 wykształcone dietetyczki które żywieniu poświęciły całą swoją karierę dopracowują program od 30 lat. Nie jest on rewolucją na rynku ale doskonale przemyślanym podejściem do tematu jedzenia.

Proponowanie programu dla wszystkich ludzi na świecie jako złotego środka jest nieporozumieniem. Żeby go świadomie przejść należy tego naprawdę chcieć i być gotowym na wzięcie za siebie odpowiedzialności. Trzeba być też dojrzałym do podejmowania decyzji długoterminowych i być zdolnym do krytycznego myślenia, które jest w naszej kulturze raczej rzadkie. Ludzie chcą łatwych odpowiedzi i mają tendencję do myślenia zero jedynkowego.

Style jedzenia

Przejdź do postu w którym opisuję różne style jedzenia by dowiedzieć się dlaczego nie ma jednej drogi i każdy wymaga indywidualnego podejścia. Style odżywiania – klik.

Ważyć czy nie ważyć

Jak już wspominałam, drogi którymi dochodzimy do wolności żywieniowej są różne. Jeżeli waga zostaje wykorzystana by otworzyć oczy i wprowadzić człowieka na dobrą drogę czy należy się jej wyzbyć? Raczej nie. Ale jeśli ta waga ma służyć później jako główny wyznacznik postępów takie postępowanie może prowadzić nie tam, gdzie my tak naprawdę chcemy być.

Jeżeli zważenie jedzenia doprowadzi do zwiększenia świadomości na temat jedzenia to dlaczego mielibyśmy to demonizować. Ale jeśli ważenie jedzenia będzie stosowane jako zastępnik słuchania swojego ciała to też mamy problem.

Każdy człowiek musi w pewnym momencie się usamodzielnić i umieć żyć w tym nowym, trochę niepewnym jeszcze świecie bez reguł żywieniowych. Jeżeli cokolwiek w tej nowej rzeczywistości będzie sprzeczne z jego wartościami i potrzebami to powoli, decyzja po decyzji, wróci do punktu wyjścia. Nie wróci tylko wtedy, jeśli obecna sytuacja będzie przyjemniejsza od przeszłości.

Łatwo stracić z oczu cel

Ostatecznie pamiętajmy o jednej ważnej kwestii – możemy doprowadzić ludzi tylko do takiego miejsca w którym sami jesteśmy. Nie dalej. Jeżeli sami zmagamy się z demonami żywieniowymi, mamy problem z emocjonalnym jedzeniem to przełoży się na innych ludzi, których mamy pod opieką.

Jak to mówią im dalej w las tym więcej drzew. Jeśli się na coś uprzemy to nie zauważamy niczego innego, co się dzieje w koło nas. Lubimy uchwycić się jednej filozofii i wywyższać ją pod niebiosa jakby była odpowiedzią na wszelkie bolączki człowieka. Wyjście poza tę filozofię boli. Jest niekomfortowe. Podobnie ma się z jedzeniem intuicyjnym. Łatwo wpaść w przekonanie że to jest złoty środek na wszystko. Oczywiście nie jest.

Dla mnie, jedzenie intuicyjne jest czymś do czego się dochodzi w wyniku długiej pracy nad sobą. A jak się dochodzi? To bardzo indywidualna kwestia.

Jeżeli jesteś specjalistą bądź rodzicem – czerp z materiałów na temat jedzenia intuicyjnego garściami i wykorzystuj na codzień tak dużo ile uważasz za stosowne (wykorzystaj zasadę krytycznego myślenia). Nie musisz w ogóle mówić o jedzeniu intuicyjnym bo to nie o to chodzi. Nie potrzeba nam nowego ruchu społecznego. Potrzeba nam dobrych narzędzi, które pomagają. A ich nazwa nie ma znaczenia.

Podobnie jeśli chcesz zagłębić się w jedzenie intuicyjne dla siebie, zrozum że to nie jest gotowa instrukcja i pewnie trzeba ją będzie zmodyfikować żebyś za kilka lat był(a) w stanie powiedzieć – jem intuicyjnie.

Moja droga do wolności nie jest twoją drogą

Moja droga do wolności była (a właściwie ciągle jest) inna niż twoja. Ja potrzebowałam odkręcić wiele sprzecznych pseudo prawd i nawyków które rządziły moim życiem.

Musiałam sobie poradzić z przejadaniem, które wyniosłam z domu i potem stosowałam pomiędzy dietami, i też podczas diet zjadając gar zupy z minimalną ilością kalorii. Byle poczuć że żołądek jest wypełniony po brzegi. A jeśli nie zupa to herbata i kawa, nowa porcja co godzinę.

Musiałam się też pozbyć restrykcji które rządziły mną nawet gdy nie byłam na diecie. Ortoreksja się nasilała i zmniejszała, zależnie od okresu w życiu. Doszło do tego, że jadłam gotowaną na parze rybę z brokułem i płakałam nad talerzem bo tak strasznie miałam dość, ale panicznie bałam się innego jedzenia. A w podróży zamiast kanapki jadłam fit batoniki które są zbyt drogie, za mało smaczne i w ogóle nie zaspokajają głodu. Od dziecka byłam faszerowana katastroficznymi informacjami o jedzeniu. Dopiero w wieku 31 lat odważyłam się mieć w lodówce butelkę mleka, nalać go sobie do szklanki i wypić, bo mam na to ochotę.

Musiałam się pozbyć tego przekonania, że gdzieś zawsze czeka na mnie jakaś dieta. Wtedy dopiero byłam w stanie zacząć jeść regularnie i bez przejadania się. Kiedy żyjesz w strachu, że restrykcje wrócą, że to tylko kwestia czasu, przejadasz się i to jest silniejsze od ciebie.

Musiałam znaleźć w sobie pozwolenie na to by moja dieta była elastyczna i taka jakiej ja potrzebuję. Bez strachu przed chlebem, serem i makaronem, bez przymusu jedzenia białkowo-tłuszczowych posiłków, bez przymusu stosowania postów przerywanych. Z pozwoleniem na to by zjeść pizzę z mężem na kolację ale też by odmówić mu z czystym sumieniem następnego dnia gdy proponuje mi kolejną porcję a ja wiem, że przecież marzę o duszonych warzywach.

I w końcu chciałam (i musiałam) znaleźć sposób by dojść do zdrowego odżywiania bez poczucia restrykcji i postrzegania go jako kary za bycie grubą bądź przykrego rozwiązania chroniącego mnie przed przedwczesną śmiercią. To była wisienka na torcie i nagroda za lata pracy nad sobą.

Wymagało to ode mnie dojrzałości i środków. Nie zrobiłabym tego mając 20 lat ponieważ nie mogłabym absolutnie w tamtym okresie zaakceptować figury gorszej niż ta z mojej fantazji. Wiedziałam że mogę osiągnąć sukces i droga po trupach do celu jest dobra. Nie mogłabym też w żaden sposób bawić się zdrowym żywieniem jak teraz. Po pierwsze nie miałam wiedzy. Po drugie jadłam to, co miałam albo jadłam mniej (jeżeli się odchudzałam). Nie było mowy o jedzeniu tego co się chce, testowaniu, budowanie zdrowej relacji z jedzeniem. Nie było wyboru.

Jedzenie intuicyjne to nie lek

Jedzenie intuicyjne nie jest lekiem na wszystko bo też nigdy nie miał być. Jedzenie intuicyjne nie leczy i nie naprawia złej relacji z jedzeniem i ciałem. To naprawienie relacji z ciałem i jedzeniem wiedzie do jedzenia intuicyjnego. Jedzenie intuicyjne jest tym miejscem w którym powinniśmy się wszyscy spotkać – ci którzy jedzą pod wpływem emocji, ci którzy się przejadają, ci stosujący ciągłe restrykcje i bojący się jedzenia.

Ostrzegajmy

Warto dementować nadinterpretację pewnych faktów, obalać mity i ostrzegać przed wskakiwaniem na drogę na którą nie jest się gotowym. Do jedzenia intuicyjnego warto podejść na chłodno, zrozumieć czym jest a czym nie jest. Wziąć pod uwagę, że to proces, filozofia żywienia na całe życie, wymagająca zyskania kompetencji żywieniowych i rozprawienia się z demonami żywieniowymi i problematycznymi przekonaniami. To nie jest łatwa droga chociaż zasady są intuicyjne, logiczne i proste.

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje