„Efekt rytuału” – recenzja książki Michaela Nortona
Najgorsze, co mnie może spotkać z rana, to rozgadane towarzystwo przy mojej pierwszej kawie. Nie, nie potrzebuję kofeiny by się dobudzić. To nie kawa jest ważna ale te kilka chwil samotności z kawą, zanim na dobre rozpocznie się dzień. To mój rytuał, który świadomie sobie stworzyłam, by symbolicznie przechodzić od snu do działania. O tym właśnie jest książka, o której chcę Ci dzisiaj opowiedzieć.

W jaki sposób wieszasz papier toaletowy, tak żeby się rozwijał pod rolką czy nad rolką? Czy denerwuje Cię, kiedy ktoś zawiesi go inaczej? Ja czuję się bardzo niekomfortowo, gdy rozwija mi się spod rolki. Zawsze przekładam, kiedy mój mąż zawiesi ją źle.
Wszyscy posiadamy pewne przyzwyczajenia, albo raczej rytuały, które mają dla nas spore znaczenie. Ja nie mam nawyku picia kawy, nie przyrządzam jej automatycznie. Zwykle też nie pragnę jej smaku. Muszę ją wypić gorącą i w samotności, inaczej się nie liczy. Jeśli ktoś mnie zagaduje, przeszkadzając mi w rytuale, czuję że ta kawa jest stracona. Nie liczy się dla mnie sam napój, ale to w jaki sposób i kiedy zostanie wypity.
Kiedy poproszono mnie o recenzję książki „Efekt Rytuału” autorstwa Michaela Nortona, zaciekawiłam się tematem, bo to miało być coś, co ma spodobać się amatorom Atomowych Nawyków i Siły Nawyku. Ja zawsze chętnie zagłębiam się w podobne teorie, podekscytowana, że może tym razem poznam sekret ludzkiego umysłu. Zwykle się rozczarowuje. Nie samymi książkami, bo te zwykle są ciekawe, tylko rezultatami moich prób. W tym wypadku, całkiem nieoczekiwanie było inaczej.
Czy sama treść faktycznie zbliża się tematycznie do teorii nawyków? Myślę, że nawyki i rytuały to są dwie odległe galaktyki. Rytuały tworzymy po to, by coś poczuć, a nie by osiągnąć cel.
Wyświechtane „nawyki”
Zawsze chciałam docenić klasyczną teorię osiągania celów w oparciu o nawyki. Marzyłam, by być tak poukładana i umieć w zimny, wykalkulowany sposób dążyć do celu. Ale nie jestem i w swojej pracy też tego nie uczę. Chłodne kalkulacje optymalnego zachowania są dla mnie jak gwałt na duszy. Ja tak nie potrafię. Rytuały w przeciwieństwie do nawyków nadają działaniu sens. Okazuje się, że intuicyjnie stosuję je od dawna i po przeczytaniu „Efektu Rytuału” w końcu umiem pewne rzeczy nazwać i wytłumaczyć, bo lepiej rozumiem sam system.
Moja poranna kawa nie prowadzi mnie do celu, nie rozbudza, nie szkodzi, w sumie nie daje nic, poza znaczeniem symbolicznym.
Głębszy sens działania
„Zwyczaje, obowiązki religijne czy rytuały wyznaczające niegdyś porządek dnia i życia zostały zastąpione zracjonalizowanymi procedurami”.
Ten fragment potwierdza moje obserwacje. To przez brak sensu ten nasz nowoczesny, mechanistyczny system żywienia nie działa. My potrzebujemy swojego prywatnego „dlaczego”, a nie tylko wyznaczania kolejnych celów.
Wcale nie chcemy, by jedzenie było oparte o automatyczne działanie (dodaje warzywa, białko musi się zgadzać, po 20:00 nic nie jem, tradycje są głupie). Z mojego doświadczenia zawodowego wynika, że automaty jedzeniowe nas gubią, bo my potrzebujemy od jedzenia czegoś więcej niż matematycznych wyliczeń, by się wszystko zgadzało. A można to uzyskać poprzez smak, towarzystwo, wygląd i rytuał zdobycia pożywienia. Złożona przyjemność zamiast mechanistycznego, automatycznego podejścia. Zjedz zdrowo nawykowo i odrzuć tradycyjne rytuały a gwarantuje Ci, że przegapisz satysfakcję! Brak zaspokojenia pcha do szukania więcej, a to wiemy czym się kończy.
Nawyk czy rytuał?
Uwielbiam teorię powstawania rytuałów, idealnie wpasowuje się ona w moją pracę nad sztuką jedzenia. Nawyk oszczędza energię, eliminując konieczność podejmowania drobnych decyzji. Pozwala utrzymać rutynę i osiągnąć cel. Rytuał sprawia, że sama czynność staje się warta wykonania, wzbogacając życie. Daje przeżycia wynikające z bycia świadomym podczas działania rytualnego.
Myśląc o nawykach, często wyznaczamy sobie cele radykalnej zmiany, chcąc stać się kimś innym. Nawyki albo mamy złe i chcemy się ich pozbyć, albo tworzymy dobre, mające nas zmienić. I tutaj bardzo mocno utkwił mi w głowie fragment książki mówiący o Wabi-sabi. Bardzo się to wpisuje w koncept samoakceptacji i zmian dokonywanych w zgodzie ze sobą, a nie przeciwko sobie. Urok tego fragmentu nie tkwi w literackim kunszcie, ale w zrozumieniu człowieka, to podejście od serca, a nie twardy coaching.
„Wabi-sabi: nastawienie do życia, uświadomienie sobie, że wszystko z czasem niszczeje, jak i docenienie faktu, że może to prowadzić do nowego piękna. Jeżeli zmiany dotyczą naszego jestestwa, nie porzucamy tego, co stare, by zacząć na nowo. Zabieramy ze sobą część tego, kim byliśmy, ścigając nową wizję siebie. Tak jak w wabi-sabi, piękno pochodzi od zniszczenia tego kim byliśmy, zebrania odłamków i przekucia ich na nowe „ja” – dzięki temu wysiłkowi bardziej znaczące i prawdziwe.”
Zapadnie Ci w pamięć
Efekt Rytuału nie jest łatwą książką do poduszki, ani przepisem na realizację wymarzonych celów. Nie ma tam instrukcji przejścia od punktu A do punktu B. Jest natomiast analiza psychologii działania człowieka. Można się dowiedzieć dlaczego pewne rzeczy się zadziewają i jak je wykorzystać, by nadać swojemu działaniu sens.
Od dawna wiemy, że najlepiej nam się pracuje gdy wyczuwamy jakieś głębsze znaczenie. Rytuały są właśnie o coś takiego oparte. Choć dla osoby stojącej obok mogą nie mieć absolutnie żadnego sensu, to nie ważne, bo tylko osoby zainteresowane mają je zrozumieć. Jeśli coś działa, nie zawsze trzeba analizować dlaczego.
Przyznam, że zawodowo i osobiście sporo ułożyło mi się w głowie, co niezbyt często mi się przydarza po przeczytaniu jednej książki. Znalazłam brakujący element układanki, który dla tych, co zainwestowali już sporo w swój rozwój, wiele wytłumaczy.
Na zakończenie podzielę się najpiękniejszym dla mnie cytatem z książki:
„Och, stwierdziłam, że umrę, kiedy umrę, a póki nie umrę to będę żyć”.
Właśnie po to tworzymy rytuały, by żyć.
Opinie klientek
Bardzo polecam spotkania z Małgorzatą Akkus – pełne zrozumienia, ciepła i otwartości na problem, a także chęci dzielenia się wiedzą i realnie pomocnym, rzeczowym i normalizującym podejściem do zdrowia, jedzenia i relacji z nim.
Z Małgosią zaczęłam współpracę w styczniu. Był to początek roku z hasłem przewodnim „ nowy rok, nowa ja”. I rzeczywiście tak się stało. Przez ładnych pare lat zaburzenie odżywiania rządziło moim życiem. Odkąd współpracuje z Małgosią nie tylko relacje z jedzeniem znacznie się poprawiły, ale również relacje z ludźmi i samoakceptacja (oczywiście mam jeszcze trochę do przepracowania, ale już nie jestem swoim największym wrogiem). Małgosia jest wspaniałą osoba, przy której można zawsze czuć się swobodnie, trafnie doradza i pokazuje jak jeść intuicyjnie bez żadnych wyrzutów sumienia.Polecam jak najbardziej.Wiem co to znaczy, zniszczyć sobie ładnych pare lat zycia przez diety, zakazy, nakazy i treningi bez końca,bez nadziei, ze kiedyś będzie lepiej. Z jej pomocą widzę ogromny postęp i wiem wyjście z zaburzeń odżywiania jest możliwe. Dziękuje
Z Małgosią, pracuję już pół roku i wiem, że dzięki tej współpracy moje życie zmieniło się i zmienia cały czas na lepsze. Wiem, że zmiana wymaga odwagi ale serio warto! Małgosia jest wspierająca, nie ocenia, mam do niej pełne zaufanie. Widzę też jak lepsze relacje z jedzeniem wpływają na polepszenie w innych sferach mojego życia. Zamiast wydawać kasę na kolejne diety i catering odchudzający lepiej nauczyć się jeść intuicyjnie i żyć pełnia życia bez ciągłego uzależniania poczucia swojej wartości od kultury diet. Dziękuję Małgosiu <3
,, Rok temu trafiłam do pani Małgosi. Był to najgorszy moment w moim życiu. Mając zaburzenia odżywiania,niską samooceną myślałam,że już na zawsze jestem zmuszona być na dietach. Ale to Pani Małgosia pokazała mi,że aby być szczęśliwą nie trzeba być na diecie, że można mieć wysoką samoocenę kiedy zaufa się swojemu ciału i sobie. To Pani Małgosia pokazała mi jak jeść intuicyjnie,jak słuchać swojego ciała i jak je zaakceptować. Polecam z całego serca Panią Małgosię ! Dzięki Pani Małgosi można odzyskać wolność i spokój..i w końcu cieszyć się życiem wolnym od diet, restrykcji, kultury diet.”
„Podziekuję jeszcze raz za twoją ze mną pracę. Odbija mi się to pozytywnie do dzisiaj, pomaga nawigować w różnych rozdziałach pracy pobariatrycznej niesamowicie. Nawet kiedy mam miesiace kiedy jedzenie jest mi zupełnie obojętne bo czerpię przyjemność z czegoś innego itd, to wiem z tyłu glowy, bo przeżyłam i przegadałam z tobą, że jeśli chcę to mogę mieć foodgazmy.[…] Wiem, ze jedzenie intuicyjne czeka i bedzie grane. […] Efekty twojej ze mną pracy są obecne codziennie i codziennie czerpię z nich spokój i pewność.”
Małgosia korzysta z aktualnych wyników badań i danych, które potwierdzają, że życie w zgodzie z ciałem, uważnoscią na jego potrzeby i autentyczne, naturalne działania z poszanowaniem intuicji jedzeniowej czy ruchowej są podstawą zdrowia w ujęciu holistycznym. Jest świetnym przewodnikiem, ciepłym i cierpliwym nauczycielem, wyrozumiałym i troskliwym opiekunem w drodze do odzyskania siebie po latach w tytłania się w kulturze diet, opresji jedzeniowej czy treningowej. W tym pędzącym świecie pełnym perfekcjonizmu, nierealistycznych kanonów piękna czy restrykcji żywieniowych jest ze swoją wiedzą i mądrością (opartą o własne doświadczenia z obszaru relacji z jedzeniem) lustrem, w którym możesz się prawdziwie zobaczyć i usłyszeć. Jest świetnym psychodietetykiem, ktory pomógł mi zobaczyć zaburzoną relację z jedzeniem, z własnym ciałem i z aktywnością ruchową, a także poprowadzić mnie kroczek po kroczku jak uzdrowić i/lub uzdrawiać te obszary. Wspólna praca pozwoliła mi rozpracować i zostawić za sobą kompulsywne jedzenie, nierealistyczne założenia treningowe, wniósł w moje życie odkrycie czym jest mój głód a czym sytość, co faktycznie mi smakuje, czym jest przyjemna aktywność. Do Małgosi trafiłam, gdy po kilkunastu latach prób różnych diet i treningów odkryłam, że to nie może tak być. Człowiek tysiące lat temu nie urodził się z jadłospisem w ręku co ma jeść i kiedy, ani z kartką z rozspiską treningów. Dziękuję Małgosiu za Twój wysiłek i towarzyszenie w tej podróży, za zrozumienie i obecność za każdym razem, kiedy się rozglądam z lękiem. ❤ Polecam współpracę z Małgosią całym sercem!
Konsultacje pomogły mi zobaczyć jak to, co wydawało mi się zdrowymi nawykami żywieniowymi było tak naprawdę restrykcjami. Bardzo podobał mi się praktyczny aspekt konsultacji – eksperymentowanie ze smakami, teksturą, kolorami, poznawanie odczuć głodu i sytości. Czuję się teraz dużo swobodniej jeśli chodzi o moją relacje z jedzeniem i czuję, że mogę ufać swojemu ciału :)
Prace z panią Małgosią zaczęłam rok temu, będąc już tak psychicznie zmęczona nieustannym byciem na diecie, następnie dołkiem z powodu efektu jo-jo, nie wierząc w swoją sprawczość, myśląć i próbująć kontrolować jedzenie i wagę cały dzień.
Po roku, czuję się wolna, sprawcza, jedzenie stało się tak normalne i zwyczajne jak oddychanie, ubieranie itd. Zrozumiałam, że ja nie mam problemu z jedzeniem, nie jestem słaba, tylko potrzebuje przyjrzeć się swoim przekonaniom, wsłuchać w swoje ciało. Wiem też, że to dopiero początek, dostałam masę narzędzi i wsparcie, inną perspektywę, reszta należy do mnie. Czuję wdzięczność do pani Małgosi, że towarzyszyła mi w tej ścieżce, i do siebie, że zamiast skupiać się na problemie, wyciągnęłam rękę po pomoc.
Z całego serca polecam Gosię jako psychodietetyczkę! Spotykałyśmy się przez ponad pół roku i każda sesja była pełna merytorycznej wiedzy oraz wsparcia. Gosia uważnie słucha, indywidualnie podchodzi do problemów i świetnie przygotowała mnie na wyzwania związane z jedzeniem intuicyjnym. Dzięki niej zyskałam zdrowe podejście do jedzenia i większą pewność siebie.