„Głodne. Reportaże o (nie)jedzeniu” Klaudii Stabach – recenzja książki

"Głodne. Reportaże o (nie)jedzeniu" Klaudii Stabach - recenzja książki

Czy wiesz, że trzykrotny medalista olimpijski w skokach narciarskich Swen Hannawald chorował na anoreksję? Czy zdajesz sobie sprawę, że koleżanka której wszyscy zazdroszczą świetnej figury, może walczyć o życie z powodu zaburzeń odżywiania? Założę się, że raczej o tym nie myślisz. Nie można mieć ci tego za złe bo właściwie skąd masz wiedzieć.

Tak żyje się z zaburzeniami odżywiania

Zapraszam cię na recenzję książki „Głodne. Reportaże o (nie)jedzeniu” do której podchodziłam jak pies do jeża. Ambitnie zgodziłam się ją zrecenzować choć przeczuwałam, że może być trudno. Kolejna książka o zaburzeniach odżywiania, czy mam na to energię? Znów wyczerpie mi się bateria. Jak się okazało – nie tym razem. Byłam przyjemnie zaskoczona. „Głodne” to jest zbiór reportaży, który przeczytał się sam. Historie, szczególnie te opowiadane przez samego bohatera, przyswajam najłatwiej. Zajrzyj do niej by zobaczyć jak wygląda życie chorych. A może egzystencja? Myślę, że to słowo lepiej opisuje rzeczywistość.

Ta książka może być przestrogą, ostrzeżeniem, otrzeźwieniem albo zwykłą ciekawostką z zakresu wiedzy o społeczeństwie. To zależy kto ją przeczyta i w jakim celu. Osoby, dla których temat jest obcy, sporo się dowiedzą. Natomiast sami zainteresowani, którzy podejrzewają u siebie zaburzenia, mogą otworzyć oczy. Przestrzegam jednak, ta książka może być inspiracją dla chorych, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Jeśli cokolwiek z tych historii wyda ci się warte wypróbowania – uważaj, porozmawiaj ze specjalistą.

Uwaga, wciąga

Do samej recenzji „Głodne. Reportaże o (nie)jedzeniu” Klaudii Stabach podeszłam inaczej niż zwykle. Najczęściej robię notatki w trakcie czytania i pod koniec mam już cały tekst. Tym razem nie byłam w stanie tego zrobić bo książka wciągnęła mnie za bardzo. Zanim zdążyłam cokolwiek zanotować, skończyła się. Kiedy już ją przeczytałam, nie wiedząc co powiedzieć poza „podobało mi się”, „mocne”, sprawdziłam jaką opinię mają inni czytelnicy. Niekoniecznie dla inspiracji, raczej dla porównania moich odczuć.

To nie jest książka dla wszystkich

Zauważyłam, że część osób chciałoby od tej książki czegoś więcej niż historie z życia albo może ciekawszych opowieści, głębszych analiz psychologicznych. A dla mnie te historie były właśnie idealne bo zaburzenia odżywiania są właśnie takie niewypolerowane, uparte, aroganckie, nudne, bezbarwne, zabójcze i niezrozumiałe. Nie ma w nich nic romantycznego, nic fascynującego. To nie są hollywoodzkie obrazy. Do tego reportaż to forma specyficzna, prezentująca fakty, trochę subiektywnej opinii. Nie edukuje, raczej informuje o sytuacji.

Głodne reportaż o (nie)jedzeniuAutorka „Głodne. Reportaże o (nie)jedzeniu” opisała początki zaburzeń odżywiania u swoich bohaterów, rozwój choroby i ich codzienne zmagania by przeżyć. Ze względu na formę czytało się to łatwo ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy odbierze to tak samo. Mnie niewiele już szokuje w kwestii zaburzeń, do tego książka napisana jest prostym językiem reporterskim. Przeczytałam z przyjemnością na ile oczywiście było to możliwe, bo to są jednak prawdziwe historie ludzkich tragedii.

Historie z życia – bez cenzury

Zdecydowanie na plus, że była to relacja a nie historia w całości opowiadana przez osobę chorą. Już tłumaczę dlaczego. Mam za sobą kilka emocjonalnych lektur na temat zaburzeń odżywiania napisanych z punktu widzenia ofiary. One bywają jednostronne, prezentujące subiektywny obraz historii. Reportaż natomiast opisuje sytuację nieco z zewnątrz. Jeżeli autorka widzi swoją bohaterkę np. jako manipulatorkę to podejrzewam, że tak brzmiała jej opowieść. Klaudia Stabach przez rok jeździła po Polsce i wysłuchała mnóstwo osobistych tragedii. Część z nich zawarła w tej książce.

Zaburzenia odżywiania nie są logiczne

Niektóre zachowania wydają się niedorzeczne dla osoby zdrowej. Ja np. przez swoje zaburzenia odżywiania byłam sztywna, przewrażliwiona i arogancka. Tak można mnie było postrzegać i nie miałabym nikomu za złe gdyby mi to teraz wytknięto. W różnych okresach bałam się całkowicie bezpiecznych pokarmów. Pamiętam czas gdy przyjmowałam tabletkę z kwasem solnym by strawić 100m mleka, ze strachu że mój własny żołądek sobie nie poradzi. Starałam się przekonać każdego, kto tylko chciał słuchać, że to konieczne i mógłby spróbować dla swojego własnego dobra. Tak mi podpowiedzieli znani naturopaci w swoich cennych książkach. Dziwiłam się, jak ludzie żyją jedząc wszystko i nie chorują. Dla kontrastu dzisiaj potrafię strawić i 2 szklanki mleka krowiego bez grama sprzeciwu ze strony mojego żołądka. To łatwe gdy nie ma się już ortoreksji.

Niebezpieczne small talki

Rada „nie komentujmy wagi” – po przeczytaniu książki głodne Klaudii Stabach –  nabiera dla mnie jeszcze większego znaczenia. Przez lata działalności na Instagramie naczytałam się sporo wyrzutów, że jak to nie chwalić za schudnięcie. Ktoś się napracował i należy mu się dobre słowo za ciężką pracę. A jak ktoś przytył to trzeba mu przypomnieć, żeby się zastanowił nad swoim zachowaniem. Sam przecież nie zauważy! „Pięknie schudłaś”, „przytyło ci się” weszły do języka jako small talki. Można mówić o kimś albo o sobie. Od tego zaczyna się rozmowy lub kończy. Temat musi się pojawić.

Głodne reportaż o (nie)jedzeniu Klaudii Stabach recenzja

Uważajmy na komentowanie wagi

Ale co w tym złego – można sobie pomyśleć – przecież nie każdy choruje a niektórym schudnięcie dobrze robi. Otóż nie wiadomo kto już choruje i nie wiadomo kto zachoruje. Choroba nie ma płci, wyglądu, wieku, statusu społecznego. Chory może być znany sportowiec, pełnoetatowa mama zza płotu, elegancka dyrektorka banku, zdyscyplinowany trener personalny, utalentowana śpiewaczka operowa i zwykła nastolatka która bardzo lubi sport.

Chwalmy ludzi, ale za inne rzeczy. Z pewnością znajdziemy coś za co należy im się dobre słowo. Jednak pochwały za utratę wagi mogą dodawać skrzydeł zaburzeniom odżywiania, nie osobie chwalonej.

Kiedy nie jadłam podziwiano mnie najbardziej – za determinację!

U szczytu moich zaburzeń odżywiania byłam tak zafiksowana na wadze i „zdrowiu”, że bałam się szukać stałej pracy. To oczywiste, że że praca przeszkodziłaby mi w jedzeniu posiłków o wyznaczonej porze. Nie dałabym rady spędzać tylu godzin na ćwiczeniach i przygotowaniu bezpiecznego jedzenia, bo kanapki i popularne pokarmy nie wchodziły w grę. Przerażało mnie, że musiałabym przytyć i czasami zjeść odrobinę glutenu (uprzedzam, nie mam celiakii). Straciłam w ten sposób kilka lat. Będąc niezdolna do zrobienia ze swoim życiem czegokolwiek, wylądowałam na kanapie partnerki mojego brata – bez żadnych perspektyw na przyszłość.

to może cię zainteresować:

Obsesja na punkcie jedzenia

Ciągle niewiele wiemy o zaburzeniach odżywiania

Niektórym czytelnikom może się wydawać, że historie są niekompletne bo przecież zawsze musi być jakiś jeden konkretny powód choroby, który wszystko zapoczątkował. Koniecznie powinna to być jakas trauma, nieszczęśliwe dzieciństwo. Tak się zwykle mówi, że zaburzenia mają głębsze podłoże. Czasami faktycznie tak jest, a czasami nie. Niektórzy mają do nich predyspozycje genetyczne i jeśli trafią na triger to może rozwinąć się choroba. Żyjemy w kulturze która zaburzeniom sprzyja. Chudość jest preferowana ponad wszystko. Chudość jest dobra a przytycie kojarzy się z problemem moralnym. Dlatego długo nie diagnozuje się anoreksji czy bulimii. Jeśli pojawia się kompulsywne objadanie to raczej nie będzie ono leczone tak, jak należy od samego początku. Wpierw chory będzie próbował się odchudzać, ograniczać, ćwiczyć. Sięgnie po fachową pomoc dopiero kiedy się całkowicie rozsypie. Albo i nie sięgnie, bo go nie będzie na to stać.

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje

Opinie klientek

Bardzo polecam spotkania z Małgorzatą Akkus – pełne zrozumienia, ciepła i otwartości na problem, a także chęci dzielenia się wiedzą i realnie pomocnym, rzeczowym i normalizującym podejściem do zdrowia, jedzenia i relacji z nim.

Magdalena

Z Małgosią zaczęłam współpracę w styczniu. Był to początek roku z hasłem przewodnim „ nowy rok, nowa ja”. I rzeczywiście tak się stało. Przez ładnych pare lat zaburzenie odżywiania rządziło moim życiem. Odkąd współpracuje z Małgosią nie tylko relacje z jedzeniem znacznie się poprawiły, ale również relacje z ludźmi i samoakceptacja (oczywiście mam jeszcze trochę do przepracowania, ale już nie jestem swoim największym wrogiem). Małgosia jest wspaniałą osoba, przy której można zawsze czuć się swobodnie, trafnie doradza i pokazuje jak jeść intuicyjnie bez żadnych wyrzutów sumienia.Polecam jak najbardziej.Wiem co to znaczy, zniszczyć sobie ładnych pare lat zycia przez diety, zakazy, nakazy i treningi bez końca,bez nadziei, ze kiedyś będzie lepiej. Z jej pomocą widzę ogromny postęp i wiem wyjście z zaburzeń odżywiania jest możliwe. Dziękuje 

Sylwia

Z Małgosią, pracuję już pół roku i wiem, że dzięki tej współpracy moje życie zmieniło się i zmienia cały czas na lepsze. Wiem, że zmiana wymaga odwagi ale serio warto! Małgosia jest wspierająca, nie ocenia, mam do niej pełne zaufanie. Widzę też jak lepsze relacje z jedzeniem wpływają na polepszenie w innych sferach mojego życia. Zamiast wydawać kasę na kolejne diety i catering odchudzający lepiej nauczyć się jeść intuicyjnie i żyć pełnia życia bez ciągłego uzależniania poczucia swojej wartości od kultury diet. Dziękuję Małgosiu <3

Ina

,, Rok temu trafiłam do pani Małgosi. Był to najgorszy moment w moim życiu. Mając zaburzenia odżywiania,niską samooceną myślałam,że już na zawsze jestem zmuszona być na dietach. Ale to Pani Małgosia pokazała mi,że aby być szczęśliwą nie trzeba być na diecie, że można mieć wysoką samoocenę kiedy zaufa się swojemu ciału i sobie. To Pani Małgosia pokazała mi jak jeść intuicyjnie,jak słuchać swojego ciała i jak je zaakceptować. Polecam z całego serca Panią Małgosię ! Dzięki Pani Małgosi można odzyskać wolność i spokój..i w końcu cieszyć się życiem wolnym od diet, restrykcji, kultury diet.”

Ola

„Podziekuję jeszcze raz za twoją ze mną pracę. Odbija mi się to pozytywnie do dzisiaj, pomaga nawigować w różnych rozdziałach pracy pobariatrycznej niesamowicie. Nawet kiedy mam miesiace kiedy jedzenie jest mi zupełnie obojętne bo czerpię przyjemność z czegoś innego itd, to wiem z tyłu glowy, bo przeżyłam i przegadałam z tobą, że jeśli chcę to mogę mieć foodgazmy.[…] Wiem, ze jedzenie intuicyjne czeka i bedzie grane. […] Efekty twojej ze mną pracy są obecne codziennie i codziennie czerpię z nich spokój i pewność.”

Magda

Małgosia korzysta z aktualnych wyników badań i danych, które potwierdzają, że życie w zgodzie z ciałem, uważnoscią na jego potrzeby i autentyczne, naturalne działania z poszanowaniem intuicji jedzeniowej czy ruchowej są podstawą zdrowia w ujęciu holistycznym. Jest świetnym przewodnikiem, ciepłym i cierpliwym nauczycielem, wyrozumiałym i troskliwym opiekunem w drodze do odzyskania siebie po latach w tytłania się w kulturze diet, opresji jedzeniowej czy treningowej. W tym pędzącym świecie pełnym perfekcjonizmu, nierealistycznych kanonów piękna czy restrykcji żywieniowych jest ze swoją wiedzą i mądrością (opartą o własne doświadczenia z obszaru relacji z jedzeniem) lustrem, w którym możesz się prawdziwie zobaczyć i usłyszeć. Jest świetnym psychodietetykiem, ktory pomógł mi zobaczyć zaburzoną relację z jedzeniem, z własnym ciałem i z aktywnością ruchową, a także poprowadzić mnie kroczek po kroczku jak uzdrowić i/lub uzdrawiać te obszary. Wspólna praca pozwoliła mi rozpracować i zostawić za sobą kompulsywne jedzenie, nierealistyczne założenia treningowe, wniósł w moje życie odkrycie czym jest mój głód a czym sytość, co faktycznie mi smakuje, czym jest przyjemna aktywność. Do Małgosi trafiłam, gdy po kilkunastu latach prób różnych diet i treningów odkryłam, że to nie może tak być. Człowiek tysiące lat temu nie urodził się z jadłospisem w ręku co ma jeść i kiedy, ani z kartką z rozspiską treningów. Dziękuję Małgosiu za Twój wysiłek i towarzyszenie w tej podróży, za zrozumienie i obecność za każdym razem, kiedy się rozglądam z lękiem. ❤ Polecam współpracę z Małgosią całym sercem!

Joanna
Konsultacje pomogły mi zobaczyć jak to, co wydawało mi się zdrowymi nawykami żywieniowymi było tak naprawdę restrykcjami. Bardzo podobał mi się praktyczny aspekt konsultacji – eksperymentowanie ze smakami, teksturą, kolorami, poznawanie odczuć głodu i sytości. Czuję się teraz dużo swobodniej jeśli chodzi o moją relacje z jedzeniem i czuję, że mogę ufać swojemu ciału :)
Aneta