Historia o dwóch wilkach

Jest taka stara indiańska* przypowieść:

“Na moich ramionach siedzą dwa wilki. Jeden jest czarny, zły, który ciągle zachęca mnie do robienia i mówienia złych rzeczy. Na drugim ramieniu siedzi biały, który zachęca mnie do życia które wydobędzie ze mnie to, co najlepsze.” – i słuchacz zapytał starca: “Który z tych wilków ma największą moc nad tobą”? – “ten którego karmię” – odpowiedział starzec.

Oba wilki będą siedzieć na naszych ramionach prawdopodobnie do końca ale możemy wybrać którego dokarmiamy. Co chcesz dokarmić bardziej?  Masz do wyboru 2 opcje:

  • swoje ciało
  • nienawiść do swojego ciała

Jedzenie Intuicyjne spełnia pewną bardzo ważną rolę. Uczy jak dbać o swoje potrzeby również wtedy, gdy nie masz na to siły, chęci albo motywacji. Im bardziej dokarmiasz swoją intuicję tym lepiej i jaśniej będzie cię prowadzić.

Było wiele takich momentów w moim życiu kiedy nie umiałam się powstrzymać przed jedzeniem. Szczególnie gdy złamałam zasady diety albo gdy byłam w jakimś innym miejscu i było to jakieś odświętne wydarzenie. Najadałam się wówczas do granic wytrzymałości. Dokarmiałam moją wizję jedzenia, według której jest ono cudowne ale zabronione, kuszące i odbiera mi kontrolę nad sobą, niedostępne i na wagę złota, wstydliwe.

Dokarmiałam wizję siebie jako beznadziejnego człowieka, który musi się stale kontrolować żeby nie popłynąć. Dokarmiałam wizję mojego ciała jako zepsutego mechanizmu, z którym już nic się nie da zrobić, brzydkiego, słabego i godnego pogardy. Czarny wilk był syty i zadowolony.

Ten wilk nie zniknął, on nadal siedzi na moim ramieniu. Ale dokarmiam białego wilka wiedząc, że w ten sposób to on rośnie w siłę. Nie nadaję jedzeniu magicznej mocy jakoby mogło ono rzucić na mnie zaklęcie. Nie może. Każdy dzień jest okazją do zaspokojenia apetytu. Nie mam powodów by najadać się na zapas, od święta.

Naprawiam relację ze swoim ciałem. Dzięki słuchaniu intuicji i rozumu (tak, to przyjaciele, najlepiej pracują razem) czuję się coraz lepiej, nie pamiętam już co to znaczy senność po posiłku albo tęsknota za jedzeniem. Jeśli tylko mam problem ze skupieniem i myśli o jedzeniu stają się natrętne, jem. Ale wiem też, że przed okresem mogę mieć ochotę jeść za dwoje albo zapragnąć czekolady. Przestałam dokarmiać czarnego wilka mówiąc, że to wina jedzenia, że ono mną rządzi. Może nie potrafię kochać swojego ciała (hej, to dopiero początek, to droga jest nagrodą a nie meta, na mecie nic nie ma) ale je szanuję. Biały wilk się oblizuje za każdym razem gdy czuję, że moje ciało zasługuje na szacunek.

Społeczeństwo, media i biznes który karmi się naszymi kompleksami zawsze będzie się starał dokarmić czarnego wilka. Rzucą mu najlepsze kąski tak żeby odzyskał siły. Ale wiesz co możesz wtedy zrobić? Dokarmić białego jeszcze bardziej a obok czarnego postawić znak “proszę nie dokarmiać zwierząt”. Tym znakiem są twoje granice, które wolno ci wyznaczyć. Możesz ograniczyć ekspozycję na informacje przez które czujesz się ze sobą źle. Nie musisz oglądać programów które cię dołują, czytać treści które nasilają twoje kompleksy. Masz prawo wyboru.

Przydarza ci się nam to, na czym się mocno skupiamy. Wybierz wokół czego będą krążyć twoje myśli. Dokarmiaj te dobre.

*historia nie jest indiańska ale mam nadzieję, że mi wybaczysz
czytaj również: