Ile ciastek zjesz z przyjemnością jedząc intuicyjnie? Mniej niż myślisz!
Kiedy mówisz:
Gdybym tylko mogła jeść ile chce i nie tyć to jadłabym na okrągło ciastka
Zastanów się:
Czy gdybyś nie miała żadnych obowiązków to z przyjemnością ucinałabyś sobie drzemkę co godzinę?
Wątpię czy byłoby to możliwe. Tak samo jak niemożliwe jest jedzenie non stop ciastek dla przyjemności.
Pewnie, jeśli jesteś młodą mamą która budzi się 10 razy w nocy na karmienie to drzemka może się wydawać kusząca ;)
Tak samo jeśli walczysz z głodem na diecie, te ciastka też brzmią świetnie.
W innej sytuacji to tylko nasza wyobraźnia i głupie gadanie bez zastanowienia. Jest to powtarzanie haseł z Internetu, zasłyszanych opinii i pielęgnowane latami lęki.
W praktyce, nie da się zaspokoić zaspokojonej już wcześniej potrzeby fizjologicznej, nawet jeśli chcesz i myślisz, że to mogłoby być miłe.
A głód to jest potrzeba fizjologiczna
Nie da się wysikać więcej ani wyspać więcej, tylko tyle ile potrzeba. Ponownie będzie można to zrobić gdy potrzeba znów się pojawi.
Głód to też jest potrzeba fizjologiczna. Nie da się go zaspokoić – gdy nie jest obecny. Jeśli będziesz jeść ciastka bez głodu to szybko zauważysz, że to beznadziejne i nieprzyjemne uczucie. Tak jak rozmemłanie i ból głowy po zbyt długim spaniu. Jednakże tak się dzieje tylko gdy dostęp do jedzenia jest pewny. Kiedy myślisz o diecie, mówisz sobie że nie wolno, ograniczasz i planujesz nadchodzący brak, instynkt bierze górę, jedz póki jest, niedługo może zabraknąć a brak to zagrożenie. W tej sytuacji nikt się nie zastanawia czy jedzenie jest dobre, jemy na zapas jakby jutra nie było.
to może cię zainteresować:
Czy bezwarunkowe pozwolenie na jedzenie prowadzi do objadania?
Wiem, co możesz sobie pomyśleć: ciastka to nie chleb tylko cukier czyli silny narkotyk. Powiem ci co odkryłam podczas kilku lat zajmowania się Jedzeniem Intuicyjnym, leczeniem samej siebie z zaburzeń odżywiania i podczas wielu konsultacji z kobietami, które też myślały, że kochają słodycze dozgonną miłością.
- Ciastka nie kuszą, nie uzależniają.
Zapomnij o tym.
Ciastka nie są smaczne z zasady
Ciastka nie są też z zasady smaczne. Nie wierzysz? Spróbuj zjeść paczkę tanich ciastek po obfitym świątecznym obiedzie w 2 dzień świąt. Koszmar!
Tak, my w pewnych sytuacjach zaczynamy się objadać ciastkami albo czymkolwiek innym i trudno nam przestać. Tylko że to nie chodzi absolutnie o przyjemność czy życiowy hedonizm. Odrobina uważności, świadomości ciała i regularne smaczne posiłki potrafią zdziałać cuda, zdejmują filtr niekończącej się przyjemności z jedzenia ciastek. Nagle coraz częściej zdarzają się dziwaczne wydarzenia, które niektórzy nazywają cudami:
- „na samą myśl o ciastku mnie odrzuca”, „jadłam i było niedobre”.
To jest znak życia w dobrobycie, raz będzie smaczne a raz niedobre, bo na wszystko jest odpowiedni czas.
to może cię zainteresować:
Pokusy w jedzeniu intuicyjnym
Jedzenie Intuicyjne sprawia, że ciastka wydają się zwyczajne
Na sesjach pomagam kobietom spojrzeć na jedzenie bez filtrów i bez uprzedzeń. Szybko zauważają, że w nim nie ma nic skomplikowanego ani niebezpiecznego. Jest takie zwyczajne.
Spotykam się z różnymi podejściami do słodyczy. Jedni przestrzegają – to narkotyk, uzależnienie więc trzeba się od nich trzymać z daleka. Inni mówią że czekolada im śmierdzi a chipsy ranią dziąsła więc nie lubią takich rzeczy jeść. Są też tacy co przyznają się otwarcie, że owszem pizzę, czekoladę i lody kochają ale się pilnują. A ja po tylu latach z Jedzeniem Intuicyjnym mam całkiem inną teorię, którą potwierdzam wieloma przypadkami z moich sesji. Czasami te rzeczy smakują bardzo a czasami nas od nich odrzuca. W pewnych okolicznościach nawet wyrób czekoladopodobny i najgorszej jakości czekoladki smakują wybitnie, w innych kręci się nosem na najlepszą czekoladę bejgijską. Ja uczę jak to wszystko rozumieć, jak rozpoznawać i jak reagować. Jest na to wzór, jest instrukcja.
to może cię zainteresować:
Ucz się jeść intuicyjnie samodzielnie z kursem
to może cię zainteresować:
Ucz się jeść intuicyjnie samodzielnie z kursem
Boimy się przyjemności z jedzenia
Mamy poważny problem. Nie potrafimy szukać w jedzeniu prawdziwej przyjemności. Dlaczego to jest problem? Czyż nie przestrzega się nas przed jedzeniem, które jest smaczne? A no dlatego, że w świecie dobrobytu gdy przyjemność jest naturalna i oczekiwana wtedy jej brak zniechęca nas do jedzenia. Robimy się wybredni i nie chcemy akceptować mniej niż wiemy, że zasługujemy. Odżywione i zaopiekowane ciało nie woła o kolejne ciastko. Odrzuca nas od jedzenia gdy nie jesteśmy głodni, nawet jeśli mamy przed sobą najsmaczniejsze ciasto świata. Instynkt przetrwania śpi sobie spokojnie, czekając na gorsze czasy. Nie obudzi się dopóki jedzenie jest pewne i brakuje strachu, że to miałoby się kiedykolwiek zmienić. To jest naturalne.
My jednak robimy wszystko, by instynkt przetrwania obudzić. Zadowalamy się ochłapami przyjemności i ciągle sobie mówimy, że to ostatni raz, od jutra nie będziemy. Nauczono nas, że jedząc z przyjemnością z pewnością grzeszymy. Dobre jedzenie jest zakazane, niezdrowe, niemoralne. Gdyby coś wyjątkowo dobrze smakowało to trzeba mieć na wszelki wypadek wyrzuty sumienia i poczucie winy. Mało kiedy doświadczamy autentycznej przyjemności i nawet nie wiemy co ona znaczy. Człowiek się zapycha jedzeniem przypominającym styropian w ilościach hurtowych więc wydaje mu się potem, że dopchanie czekoladą jest miłe. Czekolada przynajmniej ma smak. A kompensacja słodkim to tylko marna namiastka przyjemności. Jesteśmy nieuważni, jemy na automacie, na pamięć.
Nie czuj się urażona że tak cierpko o nas mówię, ja też tak robiłam, siebie też tutaj napominam.
Nie ma w Polsce szczególnie rozwiniętej kultury celebracji pysznego jedzenia. A przecież pyszny jest też goły młody ziemniak z wody, surówka z kapusty kiszonej czy fasolka szparagowa latem. Nie tylko torty czekoladowe sprawiają radość. Nie wiemy jak to doceniać, połykamy szybko i zagryzamy to poczuciem, że grzeszymy.
W kryzysie i w dobrobycie – przeżyjemy
Człowiek jest doskonale przystosowany do radzenia sobie zarówno w czasach niedoboru żywienia jak i w czasach dobrobytu. Nie jest natomiast przystosowany do znoszenia głodu i akceptacji braku satysfakcji gdy jedzenia jest pod dostatkiem. Potrafimy nie jeść kiedy jedzenia nie ma. Nie mamy żywić się w oparciu o silną wolę, takiej zdolności nie rozwinęliśmy bo też nigdy nie było takiej potrzeby. A społeczeństwo stara się przeforsować coś, na co my nie mamy naturalnych biologicznych mechanizmów. Nic dziwnego, że tak strasznie się męczymy próbując narzucać sobie ograniczenia.
Kiedy człowiek w przeszłości nie miał pewnego dostępu do jedzenie żywił się jak każda kobieta, która raz jest na diecie a potem traci kontrolę i doświadcza napadu objadania. Tylko kiedyś to było pożądane, konieczne do przeżycia. Skoro nie było jedzenia dostępnego cały czas to trzeba było korzystać z okazji i jeść na zapas gdy coś się pojawiało. Trudne czasy się skończyły ale mechanizm pozostał. Dzisiaj budzimy instynkt przetrwania tworząc sobie niedobór, który jest sztuczny. Wystarczy wyjść z domu i już widać półki uginające się od jedzenia a to daje impuls
– spójrz, jest okazja do jedzenia, korzystaj bo nigdy nie wiadomo co będzie jutro.
Zawsze będziesz reagować na restrykcje objadaniem bo tak ma być, z założenia. To dzięki temu mechanizmowi człowiek nadal żyje na tej planecie.
Restrykcje budzą instynkt przetrwania – Jedzenie Intuicyjne nie
Za każdym razem kiedy wchodzimy w tryb dieta, poczucie bezpieczeństwa żywieniowego znika. Grunt usuwa się spod nóg. Dobrobytu nie ma, choć tak naprawdę jedzenia nie brakuje i zawsze można uzupełnić zapasy. Pojawia się zagrożenie – będzie brakować. Budzi się instynkt przetrwania. Ciastka urastają w naszych oczach do rangi bezcennego surowca na który warto pracować w pocie czoła, na myśl o którym ślinianki pracują jak szalone. Ale to nie ciastka, to dieta. Zresztą nie trzeba do tego diety, wystarczy niepewne albo niesmaczne jedzenie, które zwykle wybieramy. Wtedy to ciastko też kusi niesamowicie.
to może cię zainteresować:
Co najbardziej denerwuje mnie w jedzeniu intuicyjnym
Dlaczego ja tak mówię o tych ciastkach jakbym je chciała usunąć z jadłospisów, żeby nikt ich nie chciał już więcej jeść. Absolutnie nie mam takiego zamiaru. W Jedzeniu Intuicyjnym mamy bezwarunkowe pozwolenie na to by jeść wszystko i ja stoję za tym murem. Mam tylko jedną zasadę. Skoro wybierasz pokarm standardowo zaliczany do grupy „play food – jedzenie rekreacyjne” czyli to, które nie jest pożywne i nie zaspokaja głodu to wypada mieć z niego przyjemność i czuć satysfakcję po posiłku. Żadne jedzenie nie jest dobre ani złe ale to nie znaczy, że każde jest tak samo odżywcze i jest w stanie dać pełne zadowolenie po posiłku. To rekreacyjne nie zaspokaja głodu, przy głodzie nie satysfakcjonuje. Nie wystarcza. Szybko się o tym przekonujemy i po próbie zaspokojenia głodu ciastkiem zachciewa się nam ciepłej zupy, chrupiącej sałaty albo czegokolwiek wytrawnego.
Dostosuj żywienie do czasów w jakich żyjesz
Pozostaje nam tylko jedno – zaakceptować życie w dobrobycie i to jakimi prawami się ono rządzi. A są to przyjemność, satysfakcja i komfort. Jest to też wybrzydzanie oparte o poczucie bezpieczeństwa życiowego i niechęć do jedzenia bez głodu. Na diecie (czyli przy ciągłym głodzie lub zagrożeniu nim) nie przepierdujemy w jedzeniu (jak mówiła moja mama ze złości, że nie chce zupy pomidorowej). Myślę, że nie jest to najgorsze co przyjdzie ci zaakceptować w celu normalizacji jedzenia ;) Mogło być dużo gorzej, moglibyśmy zostać zmuszeni do akceptacji głodu, który musieli znosić nasi przodkowie.
to może cię zainteresować
Po 3 latach jedzenia intuicyjnego nauczyłam się, że zapasy to podstawa!
Im więcej mamy i im bezpieczniej się czujemy, tym wyższa jest poprzeczka osiągania przyjemności. Trudniej jest osiągnąć satysfakcję przy byle jakim jedzeniu. To jest świetny mechanizm bo dzięki temu nie jemy na okrągło tylko dlatego, że jest. A tego się właśnie boimy i próbujemy kontrolować każdy wkładany do buzi kęs jedzenia.
Gorzej jeśli nie dajemy sobie prawa by odczuwać przyjemność na codzień, albo tego nie potrafimy. Wtedy to się sypie. Również gdy nie mamy poczucia bezpieczeństwa bo je sobie ciągle odbieramy, wtedy kontrolę przejmuje instynkt przetrwania. Wniosek z tego taki, że lepiej mieć pod dostatkiem niż za mało. Wtedy wszystko może się znudzić, zaczyna się wybrzydzanie i silna niechęć do przejadania się. W końcu zaczynamy akceptować rozczarowującą prawdę, że bez głodu nic nie smakuje a głód wcale tak często się nie pojawia, trzeba na niego cierpliwie zaczekać.
Dobrobyt zniechęca do jedzenia bez głodu – ucz się jeść intuicyjnie
Jeśli mamy poczucie, że wszystko jest dostępne, zapasy jedzenie są ogromne i to się nigdy nie skończy to tracimy przyjemność z najadania się na zapas. Takie zachowanie traci swoją pierwotną funkcję pozwalającą gatunkowi ludzkiemu przetrwać. Jesli tracimy przyjemność i jesteśmy na tyle uważni by to zauważyć to z czasem zaczynamy się buntować przed jej brakiem. Najlepsze jest to, że więcej jedzenia wcale nie da większej przyjemności bo my my już go mamy zbyt dużo by mogło cieszyć.
Czyli praktyce nie da się mieć przyjemności z ciastek tylko dlatego, że one są słodkie i tak sobie postanowiliśmy, że się nimi nagrodzimy czy pocieszymy. Tak samo nie nagrodzisz się snem gdy jesteś wyspana i twoje oczy są szeroko otwarte. Dlatego też mój słoik nutelli miesiącami stoi otwarty, bo nutella mało kiedy wydaje mi się smaczna – nie może, taka jest ludzka fizjologia.
Naucz się rozpoznawać i zaspokajać głód ZA KAŻDYM razem. Naucz się uważności. Jedz smaczne jedzenie bo tylko takie cię zaspokoi. Zrób tylko tyle a twoje życie odmieni się o 180st. Obiecuję.
Chcesz naprawić relację z jedzeniem?
Współpracuj ze mną
Współpracuj ze mną
Opinie klientek
Bardzo polecam spotkania z Małgorzatą Akkus – pełne zrozumienia, ciepła i otwartości na problem, a także chęci dzielenia się wiedzą i realnie pomocnym, rzeczowym i normalizującym podejściem do zdrowia, jedzenia i relacji z nim.
Z Małgosią zaczęłam współpracę w styczniu. Był to początek roku z hasłem przewodnim „ nowy rok, nowa ja”. I rzeczywiście tak się stało. Przez ładnych pare lat zaburzenie odżywiania rządziło moim życiem. Odkąd współpracuje z Małgosią nie tylko relacje z jedzeniem znacznie się poprawiły, ale również relacje z ludźmi i samoakceptacja (oczywiście mam jeszcze trochę do przepracowania, ale już nie jestem swoim największym wrogiem). Małgosia jest wspaniałą osoba, przy której można zawsze czuć się swobodnie, trafnie doradza i pokazuje jak jeść intuicyjnie bez żadnych wyrzutów sumienia.Polecam jak najbardziej.Wiem co to znaczy, zniszczyć sobie ładnych pare lat zycia przez diety, zakazy, nakazy i treningi bez końca,bez nadziei, ze kiedyś będzie lepiej. Z jej pomocą widzę ogromny postęp i wiem wyjście z zaburzeń odżywiania jest możliwe. Dziękuje
Z Małgosią, pracuję już pół roku i wiem, że dzięki tej współpracy moje życie zmieniło się i zmienia cały czas na lepsze. Wiem, że zmiana wymaga odwagi ale serio warto! Małgosia jest wspierająca, nie ocenia, mam do niej pełne zaufanie. Widzę też jak lepsze relacje z jedzeniem wpływają na polepszenie w innych sferach mojego życia. Zamiast wydawać kasę na kolejne diety i catering odchudzający lepiej nauczyć się jeść intuicyjnie i żyć pełnia życia bez ciągłego uzależniania poczucia swojej wartości od kultury diet. Dziękuję Małgosiu <3
,, Rok temu trafiłam do pani Małgosi. Był to najgorszy moment w moim życiu. Mając zaburzenia odżywiania,niską samooceną myślałam,że już na zawsze jestem zmuszona być na dietach. Ale to Pani Małgosia pokazała mi,że aby być szczęśliwą nie trzeba być na diecie, że można mieć wysoką samoocenę kiedy zaufa się swojemu ciału i sobie. To Pani Małgosia pokazała mi jak jeść intuicyjnie,jak słuchać swojego ciała i jak je zaakceptować. Polecam z całego serca Panią Małgosię ! Dzięki Pani Małgosi można odzyskać wolność i spokój..i w końcu cieszyć się życiem wolnym od diet, restrykcji, kultury diet.”
„Podziekuję jeszcze raz za twoją ze mną pracę. Odbija mi się to pozytywnie do dzisiaj, pomaga nawigować w różnych rozdziałach pracy pobariatrycznej niesamowicie. Nawet kiedy mam miesiace kiedy jedzenie jest mi zupełnie obojętne bo czerpię przyjemność z czegoś innego itd, to wiem z tyłu glowy, bo przeżyłam i przegadałam z tobą, że jeśli chcę to mogę mieć foodgazmy.[…] Wiem, ze jedzenie intuicyjne czeka i bedzie grane. […] Efekty twojej ze mną pracy są obecne codziennie i codziennie czerpię z nich spokój i pewność.”
Małgosia korzysta z aktualnych wyników badań i danych, które potwierdzają, że życie w zgodzie z ciałem, uważnoscią na jego potrzeby i autentyczne, naturalne działania z poszanowaniem intuicji jedzeniowej czy ruchowej są podstawą zdrowia w ujęciu holistycznym. Jest świetnym przewodnikiem, ciepłym i cierpliwym nauczycielem, wyrozumiałym i troskliwym opiekunem w drodze do odzyskania siebie po latach w tytłania się w kulturze diet, opresji jedzeniowej czy treningowej. W tym pędzącym świecie pełnym perfekcjonizmu, nierealistycznych kanonów piękna czy restrykcji żywieniowych jest ze swoją wiedzą i mądrością (opartą o własne doświadczenia z obszaru relacji z jedzeniem) lustrem, w którym możesz się prawdziwie zobaczyć i usłyszeć. Jest świetnym psychodietetykiem, ktory pomógł mi zobaczyć zaburzoną relację z jedzeniem, z własnym ciałem i z aktywnością ruchową, a także poprowadzić mnie kroczek po kroczku jak uzdrowić i/lub uzdrawiać te obszary. Wspólna praca pozwoliła mi rozpracować i zostawić za sobą kompulsywne jedzenie, nierealistyczne założenia treningowe, wniósł w moje życie odkrycie czym jest mój głód a czym sytość, co faktycznie mi smakuje, czym jest przyjemna aktywność. Do Małgosi trafiłam, gdy po kilkunastu latach prób różnych diet i treningów odkryłam, że to nie może tak być. Człowiek tysiące lat temu nie urodził się z jadłospisem w ręku co ma jeść i kiedy, ani z kartką z rozspiską treningów. Dziękuję Małgosiu za Twój wysiłek i towarzyszenie w tej podróży, za zrozumienie i obecność za każdym razem, kiedy się rozglądam z lękiem. ❤ Polecam współpracę z Małgosią całym sercem!
Konsultacje pomogły mi zobaczyć jak to, co wydawało mi się zdrowymi nawykami żywieniowymi było tak naprawdę restrykcjami. Bardzo podobał mi się praktyczny aspekt konsultacji – eksperymentowanie ze smakami, teksturą, kolorami, poznawanie odczuć głodu i sytości. Czuję się teraz dużo swobodniej jeśli chodzi o moją relacje z jedzeniem i czuję, że mogę ufać swojemu ciału :)
Prace z panią Małgosią zaczęłam rok temu, będąc już tak psychicznie zmęczona nieustannym byciem na diecie, następnie dołkiem z powodu efektu jo-jo, nie wierząc w swoją sprawczość, myśląć i próbująć kontrolować jedzenie i wagę cały dzień.Po roku, czuję się wolna, sprawcza, jedzenie stało się tak normalne i zwyczajne jak oddychanie, ubieranie itd. Zrozumiałam, że ja nie mam problemu z jedzeniem, nie jestem słaba, tylko potrzebuje przyjrzeć się swoim przekonaniom, wsłuchać w swoje ciało. Wiem też, że to dopiero początek, dostałam masę narzędzi i wsparcie, inną perspektywę, reszta należy do mnie. Czuję wdzięczność do pani Małgosi, że towarzyszyła mi w tej ścieżce, i do siebie, że zamiast skupiać się na problemie, wyciągnęłam rękę po pomoc.
Z całego serca polecam Gosię jako psychodietetyczkę! Spotykałyśmy się przez ponad pół roku i każda sesja była pełna merytorycznej wiedzy oraz wsparcia. Gosia uważnie słucha, indywidualnie podchodzi do problemów i świetnie przygotowała mnie na wyzwania związane z jedzeniem intuicyjnym. Dzięki niej zyskałam zdrowe podejście do jedzenia i większą pewność siebie.
Najlepszy tekst na całym blogu!!!
Pisząc go miałam wrażenie, że streściłam cały blog w jednym poście :)