Jedzenie intuicyjne to niebezpieczna bzdura – namawia ludzi by jedli do syta!!! Dramat.

Co za czasy …
kiedy należy tłumaczyć na podstawie badań naukowych że: właściwa porcja jedzenia to taka, która zaspokaja głód, a nie taka, ustalona przez zasady diety. Cóż za rewolucyjne, antydietetyczne podejście do żywienia!
Tak, tego między innymi uczymy się w podejściu jedzenia intuicyjnego, że „porcja” nie jest z góry ustalona.
To jest bardzo rewolucyjne, powiedziałabym nawet że przerażające. Zanim taka zuchwałość zostanie zaakceptowana przez ogół społeczeństwa, musi się ono z nią niejako oswoić. Znamy podobne przypadki z historii, kiedy to nowe idee traktowano jako zbyt brawurowe, niewłaściwe. Na przykład kobieta, która biega, albo lekarz, który myje ręce przed odebraniem porodu. Niepojęte i niepotrzebne. A to, że niektórym potrzeba nawet 9-10 godzin snu, i śpi się tyle ile trzeba a nie zwleka z łóżka po 6-7 godzinach, bo powinno wystarczyć.
Czytałam, że zamężne Francuzki dopiero 13 lipca 1965 roku uzyskały prawo by bez pisemnej zgody męża otworzyć własne konta w bankach i podpisywać umowy o pracę. Musiały wykazać się ogromną cierpliwością. Ale jeśli francuskie kobiety dały radę to i my możemy zaczekać.
Wiadomo, nowości są niepewne i wywołują lęk. Zagrażają staremu porządkowi świata. No bo w dzisiejszych czasach, powiedzieć ludziom że istnieje taki program, który zachęca do zaspokajania głodu W CAŁOŚCI jedzeniem, a nie tylko do zapełnienia żołądka płynem, to jakby ich zachęcać do wskoczenia w żywy ogień. Przeraża na samą myśl.
Wszystko co napisałam mogłoby być nawet śmiesznym fragmentem jakiejś satyry, gdyby nie było prawdziwe. Niestety jest. Kobiety nie boją się sportów ekstremalnych. Rozwijają kariery w korporacjach. Rodzą dzieci. Przeprowadzają się na drugi koniec świata i zaczynają życie od nowa. Podejmują mnóstwo trudnych decyzji, ale czasami najtrudniejszą wydaje się być to – ile należy jeść. Korzystają więc z różnych, nieraz szkodliwych rad. Piją 3 litry wody dziennie plus kawę bo myślą że oszukają głód i nawilżą skórę. Samo dobro. Później trzeba zbierać kupony na papier toaletowy (ile dzisiaj kosztuje dobry papier!) jeśli jest się na home office. W wersji gdy się dojeżdża do pracy to już po 10 minutach zaczyna się marzyć o toalecie bo pęcherz nie wyrabia. Gorzej jak trzeba posiedzieć w korku ze 45 minut. Przeżyłam jedno i drugie, nigdy więcej.
Kojarzy mi się cała ta parodia życia z genialnym skeczem Kabaretu Hrabi, który nałogowo oglądałam na studiach. Przekopałam cały internet ale skecz przepadł jak kamień w wodę. Cudowna Pani Joanna Kołaczkowska mówiła o tym co by było, gdyby reklamy mówiły prawdę. Pamiętam tylko hasło z reklamy pasty do zębów: kupcie, bo chcemy się nachapać!
No więc idąc tym tropem – ile to „porcja”?
Nawet dziecko wie ????. O tym decyduje producent produktu. Zawsze jest napisane na opakowaniu. Alternatywnie, decyduje program komputerowy jakiejś sieci gabinetów dietetycznych lub aplikacja, która ustala ile ma się jeść, np. fitatu.
Wystarczy się trzymać. Porcja to porcja. Nic trudnego.
Co z tego, że to w życiu nie ma absolutnie żadnego sensu. Ale jak to? A no tak. Są ludzie, szczególnie tacy rasy „nastolatek” – oni co by w siebie nie wrzucili to przeleci. Czasami człowiek wypucuje całą chatę i tak się urobi, że wydaje mu się, że by potem zjadł konia z kopytami. Wyjmuje z lodówki opakowanie średniego jogurtu i tam jest napisane 2 porcje… a na chlebie porcja to 45 albo 70g. No żesz #%$@##@.
Znajdzie się też taki typ, co nie ma zamiaru jeść co 2,5 godziny jak ptaszek bo ma inne rzeczy na głowie. Woli zjeść 2x dziennie a porządnie. Bierze paczkę parówek, albo jakiś stary przepis z jadłospisu 1400kcal i tam jest napisane że porcja to 50g. Głodny osobnik zeżre całą paczkę takich parówek pure z indyka albo całą jedną pierś z kurczaka. Wychodzi na to, że je za czterech! 4 porcje. Toż nawet w ciąży się je za dwoje a nie za czworo. I dziwić się póżniej, że się Dorota nie mieści w spodnie z gimnazjum. No ja bym się nie dziwiła, skoro porcja to 50g! Więc gdy Dorota wciąga przed okresem 5 porcji czekolady Milki, czyli w sumie 100g, to nie wejdzie nigdy w te spodnie. Tylko gdyby się ktoś zapytał Doroty, to by mu powiedziała że ona następną czekoladę zje za miesiąc, znów przed okresem. W takie szczegóły jednak nie trzeba wchodzić. Porcja to porcja.
Oczywiście, że się czujemy niepewnie – ale warto
I dlatego proszę państwa koncept jedzenia intuicyjnego, przekonujący, że gdy jemy z głodu należy się najadać do syta, jest taki nowoczesny i jakby to powiedzieć, trudny. Ale dla zuchwałych, odważnych, lubiących wyzwania takie jak na przykład sporty ekstremalne – polecam serdecznie. To będzie jak wspinaczka wysokogórska bez zabezpieczenia. Adrenalina murowana każdego dnia. I jest bonus – z pewnością mniej zapłacisz za papier toaletowy po rezygnacji z całej tej diety objętościowej, słodycze nie będą się do ciebie na każdym kroku uśmiechać, no i zyskasz kilka godzin spokoju pomiędzy posiłkami. Będziesz mogła poświęcić czas i energię na te bitwy życiowe, które naprawdę mają sens.
Jak widzisz poniósł mnie dzisiaj sarkazm. Czasami człowiekowi nic więcej już nie pozostaje jak się nasłucha kolejnych mądrości o uzależnieniu od słodyczy.
Na zakończenie chciałam ci dać znać, że już niedługo kończę mój nowy projekt:
Od dietetycznego dna do świętego spokoju.
Ebook, który pomoże ci się wygrzebać się z żywieniowego dołka i wyjść na prostą. Zaciekawiło cię? Dołącz do listy zainteresowanych. Dam ci znać jak tylko będą bliska ukończenia i premiery.
Zanim ebook ujrzy światło dzienne, osłuchaj się z normalnym jedzeniem.
- tutaj znajdziesz nagranie i transkrypt o 10 zasadach jedzenia intuicyjnego,
- tutaj dowiesz się czym jest jedzenie intuicyjne,
- a tutaj u kogo jedzenie intuicyjne najbardziej się sprawdza i jak wygląda w praktyce.
Zapraszam też na indywidualną konsultację. Porozmawiamy o twoim jedzeniu i spróbujemy ułożyć plan by je znormalizować.
Opinie klientek
Bardzo polecam spotkania z Małgorzatą Akkus – pełne zrozumienia, ciepła i otwartości na problem, a także chęci dzielenia się wiedzą i realnie pomocnym, rzeczowym i normalizującym podejściem do zdrowia, jedzenia i relacji z nim.
Z Małgosią zaczęłam współpracę w styczniu. Był to początek roku z hasłem przewodnim „ nowy rok, nowa ja”. I rzeczywiście tak się stało. Przez ładnych pare lat zaburzenie odżywiania rządziło moim życiem. Odkąd współpracuje z Małgosią nie tylko relacje z jedzeniem znacznie się poprawiły, ale również relacje z ludźmi i samoakceptacja (oczywiście mam jeszcze trochę do przepracowania, ale już nie jestem swoim największym wrogiem). Małgosia jest wspaniałą osoba, przy której można zawsze czuć się swobodnie, trafnie doradza i pokazuje jak jeść intuicyjnie bez żadnych wyrzutów sumienia.Polecam jak najbardziej.Wiem co to znaczy, zniszczyć sobie ładnych pare lat zycia przez diety, zakazy, nakazy i treningi bez końca,bez nadziei, ze kiedyś będzie lepiej. Z jej pomocą widzę ogromny postęp i wiem wyjście z zaburzeń odżywiania jest możliwe. Dziękuje
Z Małgosią, pracuję już pół roku i wiem, że dzięki tej współpracy moje życie zmieniło się i zmienia cały czas na lepsze. Wiem, że zmiana wymaga odwagi ale serio warto! Małgosia jest wspierająca, nie ocenia, mam do niej pełne zaufanie. Widzę też jak lepsze relacje z jedzeniem wpływają na polepszenie w innych sferach mojego życia. Zamiast wydawać kasę na kolejne diety i catering odchudzający lepiej nauczyć się jeść intuicyjnie i żyć pełnia życia bez ciągłego uzależniania poczucia swojej wartości od kultury diet. Dziękuję Małgosiu <3
,, Rok temu trafiłam do pani Małgosi. Był to najgorszy moment w moim życiu. Mając zaburzenia odżywiania,niską samooceną myślałam,że już na zawsze jestem zmuszona być na dietach. Ale to Pani Małgosia pokazała mi,że aby być szczęśliwą nie trzeba być na diecie, że można mieć wysoką samoocenę kiedy zaufa się swojemu ciału i sobie. To Pani Małgosia pokazała mi jak jeść intuicyjnie,jak słuchać swojego ciała i jak je zaakceptować. Polecam z całego serca Panią Małgosię ! Dzięki Pani Małgosi można odzyskać wolność i spokój..i w końcu cieszyć się życiem wolnym od diet, restrykcji, kultury diet.”
„Podziekuję jeszcze raz za twoją ze mną pracę. Odbija mi się to pozytywnie do dzisiaj, pomaga nawigować w różnych rozdziałach pracy pobariatrycznej niesamowicie. Nawet kiedy mam miesiace kiedy jedzenie jest mi zupełnie obojętne bo czerpię przyjemność z czegoś innego itd, to wiem z tyłu glowy, bo przeżyłam i przegadałam z tobą, że jeśli chcę to mogę mieć foodgazmy.[…] Wiem, ze jedzenie intuicyjne czeka i bedzie grane. […] Efekty twojej ze mną pracy są obecne codziennie i codziennie czerpię z nich spokój i pewność.”
Małgosia korzysta z aktualnych wyników badań i danych, które potwierdzają, że życie w zgodzie z ciałem, uważnoscią na jego potrzeby i autentyczne, naturalne działania z poszanowaniem intuicji jedzeniowej czy ruchowej są podstawą zdrowia w ujęciu holistycznym. Jest świetnym przewodnikiem, ciepłym i cierpliwym nauczycielem, wyrozumiałym i troskliwym opiekunem w drodze do odzyskania siebie po latach w tytłania się w kulturze diet, opresji jedzeniowej czy treningowej. W tym pędzącym świecie pełnym perfekcjonizmu, nierealistycznych kanonów piękna czy restrykcji żywieniowych jest ze swoją wiedzą i mądrością (opartą o własne doświadczenia z obszaru relacji z jedzeniem) lustrem, w którym możesz się prawdziwie zobaczyć i usłyszeć. Jest świetnym psychodietetykiem, ktory pomógł mi zobaczyć zaburzoną relację z jedzeniem, z własnym ciałem i z aktywnością ruchową, a także poprowadzić mnie kroczek po kroczku jak uzdrowić i/lub uzdrawiać te obszary. Wspólna praca pozwoliła mi rozpracować i zostawić za sobą kompulsywne jedzenie, nierealistyczne założenia treningowe, wniósł w moje życie odkrycie czym jest mój głód a czym sytość, co faktycznie mi smakuje, czym jest przyjemna aktywność. Do Małgosi trafiłam, gdy po kilkunastu latach prób różnych diet i treningów odkryłam, że to nie może tak być. Człowiek tysiące lat temu nie urodził się z jadłospisem w ręku co ma jeść i kiedy, ani z kartką z rozspiską treningów. Dziękuję Małgosiu za Twój wysiłek i towarzyszenie w tej podróży, za zrozumienie i obecność za każdym razem, kiedy się rozglądam z lękiem. ❤ Polecam współpracę z Małgosią całym sercem!
Konsultacje pomogły mi zobaczyć jak to, co wydawało mi się zdrowymi nawykami żywieniowymi było tak naprawdę restrykcjami. Bardzo podobał mi się praktyczny aspekt konsultacji – eksperymentowanie ze smakami, teksturą, kolorami, poznawanie odczuć głodu i sytości. Czuję się teraz dużo swobodniej jeśli chodzi o moją relacje z jedzeniem i czuję, że mogę ufać swojemu ciału :)
Prace z panią Małgosią zaczęłam rok temu, będąc już tak psychicznie zmęczona nieustannym byciem na diecie, następnie dołkiem z powodu efektu jo-jo, nie wierząc w swoją sprawczość, myśląć i próbująć kontrolować jedzenie i wagę cały dzień.
Po roku, czuję się wolna, sprawcza, jedzenie stało się tak normalne i zwyczajne jak oddychanie, ubieranie itd. Zrozumiałam, że ja nie mam problemu z jedzeniem, nie jestem słaba, tylko potrzebuje przyjrzeć się swoim przekonaniom, wsłuchać w swoje ciało. Wiem też, że to dopiero początek, dostałam masę narzędzi i wsparcie, inną perspektywę, reszta należy do mnie. Czuję wdzięczność do pani Małgosi, że towarzyszyła mi w tej ścieżce, i do siebie, że zamiast skupiać się na problemie, wyciągnęłam rękę po pomoc.
Z całego serca polecam Gosię jako psychodietetyczkę! Spotykałyśmy się przez ponad pół roku i każda sesja była pełna merytorycznej wiedzy oraz wsparcia. Gosia uważnie słucha, indywidualnie podchodzi do problemów i świetnie przygotowała mnie na wyzwania związane z jedzeniem intuicyjnym. Dzięki niej zyskałam zdrowe podejście do jedzenia i większą pewność siebie.