Jedzeniowy terroryzm, mam dość

Mam dość wielu rzeczy związanych z jedzeniem. Tego, że boję się opublikować zdjęcie kotleta bo dostanę zrypę. Tego, że boję się przyznać, że zjadłam grysik (gluten) na mleku UHT z dodatkiem zwykłego cukru. Tego bania się jedzenia też mam po dziurki w nosie.

Jestem wszystkożerna choć dopiero od niedawna. Długie lata zabrała mi ortoreksja. Nie mam zamiaru łatwo oddać mojego prawa do jedzenia wszystkiego. Za bardzo się tym prawem jaram.

Kiedyś, kiedy będzie mnie na to stać będę jeździć na wieś i kupować jajka od szczęśliwych kur i szczęśliwe kury. Steki też będę zamawiać u rolnika. Owoce i warzywa tylko polskie i kupione lokalnie. Są smaczniejsze. Jeszcze czuję w ustach smak słodkiego pomidora zjedzonego minionego lata. Nie da się tego dostać w sklepie.

Póki co kupuję te, które są blisko i w dobrej cenie. Nie gardzę promocją. Nie mogę kupić hurtowo  4 worków warzyw od rolnika by zaoszczędzić i trzymać je w piwnicy, bo nie mam piwnicy.

Nie gardź człowieku innym człowiekiem, który idzie wieczorem do Lidla i kupuje kurczaka w plastikowym opakowaniu z przeceny 50% płacąc 4zł/kg. Nie wiesz ile ta promocja dla niego znaczy. A jeśli ty jesteś tym człowiekiem noś głowę wysoko, dajesz sobie radę najlepiej jak potrafisz.

Zanim dobre dusze podsuną mi 10 przepisów na tanie przepisy na burgery roślinne i przepis na bulion warzywny, który mogę zamrozić i trzymać na zapas chciałabym oszczędzić wam czas. Wszystko wypróbowałam, nie urwało dupy.

Sama podsycałam terroryzm jedzeniowy. Wydawało mi się, że tak trzeba, że to jest misja warta poświęcenia. Tylko nie docierało do mnie wcale, że to jest krucjata przeciwko jednostce a nie systemowi. System ma się dobrze, przemysł spożywczy też. Tylko człowiek w tym wszystkim jest ofiarą.

Nie poddam się terrorowi odpowiedniego jedzenia bo to jest już za mną. Było minęło. Dwa razy się do tej samej rzeki nie wchodzi jak mówią. Kiedy byłam młodsza dawałam sobie wcisnąć wszystko w kwestii zdrowego jedzenia. Kiedy pojawiały się jakieś dodatkowe pieniądze to już zamawiałam suplementy albo zapas eko jedzenia. Pisałam o tym tutaj:

Jak wydałam fortunę z powodu fit inspiracji 

To nie jest tak, że mnie to nie rusza kiedy się nasłucham w mediach o jedzeniu. Rusza i to do żywego. Dlatego staram się nie słuchać. Nie uśmiecha mi się wcale mieć znów całej półki suplementów i łykać je wszystkie co kilka godzin bo jedzenie dzisiaj nie ma składników odżywczych, bo to, tamto i siamto.

Mam dość idealnych zdjęć idealnego bezglutenowego, bez jajecznego, bezmlecznego i bez …(wpisz co chcesz) jedzenia. A generalnie najbardziej to mam dość tego, że prawo do jedzenia tego, co jest normalnie dostępne w sklepach, zwykłe jedzenie za niewielkie pieniądze, zostało nam odebrane. Nie dosłownie oczywiście, bo jeść możesz, rodzinę też możesz karmić ale skazujesz się na wyrzuty sumienia i ostracyzm społeczny. Musimy kombinować z jedzeniem, im bardziej dziwacznie tym lepiej.

Ja sobie zdaję z tego doskonale sprawę, że jak się ktoś zaprze to może. Jeśli tylko komuś to daje szczęście i spełnienie to czemu nie. Ale gdy my się przez to urabiamy po pachy, izolujemy, unieszczęśliwiamy siebie i innych to czy warto to robić.

Pamiętam jak kiedyś zaatakowano znaną i lubianą instagramerkę, jak dobrze pamiętam to za to, że dodawała cukier kokosowy do owsianki. No ludzie co się dzieje na tym świecie. Żeby kobiecie nie wolno było sobie doprawić śniadania tak jak lubi.

Aha i jeszcze kiedy Grażyna mówi, że jej dziecko nie je nic oprócz parówek to trzeba jej zaufać, nie zmyśla. Nie mam dzieci, ale sporo ich w życiu poznałam, bezdzietne nie żyją na obcej planecie, widzą co się dzieje.

Mój mąż dał się przekonać, że jeśli nie zje białka 2x dziennie to nie umrze z głodu. Zaakceptował też fakt, że kapusta jest rośliną jadalną i do tego nawet całkiem smaczną. Jestem bohaterką w swoim domu.

Ale nie myśl sobie, że mam w planach zmienianie jego przyzwyczajeń żywieniowych. 10 lat temu jako młoda siksa tak mi się wydawało, że najważniejsze to wyrobić w facecie zdrowe nawyki żywieniowe. Tutaj powinien być zalewający się ze śmiechu łzami emotikon. Dziewczyny i chłopaki, nie wybieramy partnera ani przyjaciół planując, że będziemy ich zmieniać.

Uczymy się od ludzi. Bo każdy nam coś nowego może pokazać. Różowa bańka mediów społecznościowych gdzie każdy je na śniadanie bezglutenowe płatki owsiane z owocami goji a na drugie śniadanie sałatkę z awokado jest sztucznym tworem.

Jedzenie stało się zbyt skomplikowane dla wielu z nas, wszystko przez kulturę promująca dietę jako ucieczkę przed śmiercią, klucz do sukcesu. My naprawdę mamy prawo żyć na własnych warunkach.

Trzymajcie się wojowniczki i wojownicy. Nie jesteście sami.

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje