Nie będę ćwiczyć by schudnąć

Przez wiele lat ćwiczyłam by schudnąć. Teraz żałuję. Znienawidziłam ruch. Zapomniałam jak to jest mieć dziką przyjemność z tego, że jestem na świeżym powietrzu i robie coś, co sprawia mi radość. Przestałam obserwować fit celebrytki i dobrze mi z tym. Moja głowa odpoczęła a ja nabrałam dystansu do ruchu. Nie będę ćwiczyć by schudnąć. Będę się ruszać bo lubię.

Motywowanie kogoś nie polega na tym, że wpędza się go w wyrzuty sumienia. Że uczy się ludzi, że jakieś jedzenie jest złe, a sięganie po coś „nie fit” jest oznaką słabości. Będę to powtarzać zawsze – zdrowy tryb życia tylko wtedy działa, jeśli rzeczywiście jest wykonalny, a nie będzie kolejnym okresem, gdzie na chwilę będziemy „cisnąć” i „zaciskać pasa”. Marta Henning

Odchudzałam się przez tyle lat i obiecałam sobie że przestanę. Nie byłam ani zdrowsza ani szczęśliwsza w mniejszym ciele. Nie ćwiczyłam regularnie. Jadłam i ćwiczyłam po to by schudnąć a nie by było mi dobrze. Buntuję się. Nie będę tego robić choćby nie wiem jak duża fala krytyki na mnie spadła. Zdaję sobie sprawę, że publikuję to w sieci. Będę zabierać na spacery swój cellulit i kupować ubrania w sklepach internetowych. Jeśli sieciówki stwierdzą że jestem za gruba to ich strata. Wiele kolekcji kończy się na rozmiarze 40. Nie mam siły na rozmiar 40. Już nie.

Rok 2019 jest dla nas wyjątkowo łaskawy. Znane firmy z ubraniami sportowymi wypuszczają rozszerzoną rozmiarówkę. Nawet na naszym rodzimym rynku zaczyna się coś dziać. Powstają marki sprzedające ubrania 40+ i każda kobieta jak tylko poszpera w internecie to się dobrze ubierze. Nie ma już takiej konieczności by odchudzać się po to by się wcisnąć w sukienkę na wesele.

W dobie uprawiania sportu dla modelowania sylwetki i dla odchudzania ciężko jest go naprawdę lubić. Bo trudno lubić coś co jest nam narzucone. Ja z natury jestem buntownikiem i nie znoszę kiedy coś mi się narzuca. Nie przekonały mnie endorfiny po intensywnym treningu. Mam ich więcej po godzinnym spacerze. Może moje boczki się dzięki niemu nie zmniejszają a fałdka na brzuchu jest taka jaka była. Ale ja jestem szczęśliwsza, czuje, że moje ciało jest w formie.

Mówią przejdź na dietę. Ćwicz intensywnie. Nie jedz śmieciowego jedzenia. Przestać żreć bo skoro nie możesz schudnąć to pewnie jesz jak świnia. Dotnij się na siłowni. Spalaj boczki. Katowałam się przez tyle lat i nic mi z tego nie przyszło. Straciłam okres bycia nastolatką, studentką, młodą kobietą po studiach. Te lata uciekły i nigdy nie wrócą.

To nie jest wcale tak, że każdy gruby siedzi na kanapie przed telewizorem i wpieprza czipsy. To jest krzywdzące. Wrzucanie ludzi do jednego worka. Nastał jakiś przykry trend na znęcanie się nad ludźmi otyłymi. To tak jakby wyzywanie człowieka mobilizowało do pozytywnej zmiany.

Ostatnio wypowiedziała się na ten temat pani Ewa Minge, która wyszła na przeciw hejterom, którzy ciągle starają się uświadomić Dominice Gwit, że powinna schudnąć dla zdrowia. Brawo dla niej. Sama doznała sporo krytyki z powodu swojej choroby. Projektantka ma często zastoje limfy i jej twarz wygląda na opuchniętą.

Ale wracając do sportu i ruchu. Ruch to zdrowie. Ruch jest cudownym antydepresantem. Można się w nim zakochać. Ale pod warunkiem, że robi się to, co się lubi. Piszecie do mnie jak bardzo jesteście zdemotywowane. Próbowałyście chodzić do klubów ale intensywne ćwiczenia was skutecznie zniechęciły. Sporo z was wstydzi się ćwiczyć przy ludziach.

Miałam okresy, że ćwiczyłam intensywnie. Miałam świetną kondycje i taki trening na macie z ciężarkami był bezproblemowy pod względem fizycznym. Ale nie cierpiałam tego. Robiłam to tylko dla figury. Ruch który kojarzy mi się z odchudzaniem sprawia, że czuję jakbym musiała poświęcać mu czas. Natomiast ruch, który lubię jest dla mnie wisienką na torcie. Czekam z podnieceniem i motylami w brzuchu na ten moment kiedy wsiądę na rower, zacznę tańczyć albo pójdę pospacerować podziwiając zachód słońca. Nawet teraz czuję podniecenie bo wiem, że ten spacer dzisiaj na mnie czeka. I wiem, że nie pójdę na ten spacer głodna.

To w porządku jeśli lubisz ćwiczyć w domu interwały. To w porządku jeśli podnoszenie sztangi na siłowni jest dla ciebie frajdą. Ale jeśli samo myślenie o tych czynnościach wywołuje u ciebie uścisk żołądka to nie znaczy, że jesteś gorsza. Są inne aktywności na tym świecie. Mamy tyle sportów i codziennych czynności które można wykonywać. Takim ruchem jest np. systematyczna praca w ogrodzie, pływanie, spacery z psem.

Ludzie naprawdę lubią sport i ruch ale nie jak się im wciska jakiś konkretny trening. Bo jest na czasie i spala kalorie. Nie żyjemy tylko po to by płacić rachunki i zrzucać kilogramy. Co jeśli pani Halinka i pan Henio oraz ich córka Marysia mimo, że mają nadwagę odmówią ćwiczeń na ekstra figurę a w zamian za to udadzą się rowerami do lasu na grzyby? Albo pójdą popływać na basen. Bo tak lubią. Spotkani przez coachów zdrowia na stacji benzynowej z hotdogiem w rękach mogą zostać obrzuceni pogardliwym spojrzeniem bo wcale nie dbają o siebie.

Ale umówmy się, regularny ruch, w jakiejkolwiek formie jest lepszy niż zrywy przygotowujące do lata. Jeśli lubisz takie zrywy i one cię mobilizują to świetnie. Ale w innej sytuacji, lepiej byś przez całe życie, każdego dnia wychodziła na półgodzinny spacer niż przez 2 miesiące w roku szybko chudła i intensywnie ćwiczyła by zmieścić się w bikini.

Problem z ćwiczeniami dla odchudzania jest taki, że łatwo przestać. Można się zmęczyć, zniechęcić, poczuć że już nie trzeba jeśli cel został osiągnięty. Albo życie może przynieść takie okresy, że figura będzie ostatnią rzeczą o jaką się martwimy. Kryzysy zdarzają się najlepszym. Dlatego ćwiczenie dla figury jest nietrwałe, łatwo to porzucić, łatwo znienawidzić.

Kochane ruszajmy się dla radochy i przy okazji dla zdrowia. Ruszać można się na wiele sposobów. Wybierz się na ploty z koleżanką ale takie w trakcie spaceru. Kawę możecie wziąć do ręki. Wybierz się na rower. Tańcz. Uprawiaj sporty zimowe. Rolki, tenis, badminton, siatkówka, koszykówka, bieg, porządkowanie ogrodu, ringo, joga, pływanie… to tylko mały ułamek tego, co można zrobić. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Ruszać trzeba się zawsze, do końca życia. Podejmowanie się ruchu tylko po to by schudnąć sprawia, że człowiek traci pierwotną radość jaką ruch daje. Ruch to życie. Biorąc pod uwagę statystyki i trendy to nie ma co liczyć na to, że będziemy coraz szczuplejsi. Nieważne ile cudownych, motywujących trenerek i trenerów pojawi się w mediach. Ale możemy być zdrowsi i szczęśliwsi.

Namawiam Was do akcji, która odczaruje ruch. Jeśli jesteście na instagramie czy Facebooku publikujcie zdjęcia z hasztagami #ruchjestsuper albo #ruchtożycie #kochamruch. Zalejmy Polskę informacją, że każde ciało może i powinno się ruszać. Ruch to życie.

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje