Nie jesteś tym co jesz!
Czy jesteś tym co jesz? To hasło pojawia się w tytułach książek o jedzeniu, w tytułach wykładów z medycyny naturalnej, we wpisach specjalistów od żywienia. Ono wydaje się brzmieć mądrze, tak filozoficznie i głęboko, jakby dodawało mądrości każdemu kto je wypowie. I co ? A nico. Bo to tylko złudzenie.
W ogólnym pojęciu to stwierdzenie dotyczy dwóch obszarów:
- to, co jesz, decyduje o tym, czy będziesz zdrowa, czy niezdrowa
- to, co jesz, pokazuje twój charakter, moralność, inteligencję.
O ile jest w tym sporo prawdy, że styl naszego jedzenia może odzwierciedlać to, jacy jesteśmy w życiu i jaki jest stan naszego zdrowia, to można też to hasło zrozumieć zbyt dosłownie lub nawet na opak. Ono upraszcza znaczenie zdrowia i to, co kształtuje ludzki charakter, czym kieruje się człowiek, jakie są jego priorytety.
Jedzenie wpływa na nasze zdrowie, na bakterie zamieszkujące jelita, determinuje pracę mózgu. Prawda! Sama jeśli nie jem zbilansowanych domowych posiłków to czuję się źle. Ale, jedząc idealnie tak samo było mi źle. Jedząc po środku, tak żeby nie pójść za daleko, nadal miałam problemy. Są bowiem takie aspekty zdrowia i funkcjonowania, które nie łączą się z jedzeniem.
Za czasów ortoreksji próbowałabym udowodnić, że jest inaczej. Jeszcze nie tak dawno jedzenie było częścią mojej tożsamości. Wierzyłam że:
- jeśli będę dobrze jeść – będę bardziej wartościowym człowiekiem,
- skoro jem kiepskie jedzenie to teraz nie jestem nic warta,
- moja tożsamość leży w tym co i jak jem, bez tego jestem nikim,
- jeśli uda mi się w jedzeniu, uda mi się w życiu!!!
Jakim było dla ciosem doświadczenie, że jedzenie nie załatwiło ani mojego problemu ze snem, koncentracją, zmęczeniem. Nic tego do końca nie rozwiązało bo ludzki organizm to skomplikowana maszyna! Pomogło mi wprowadzenie szeregu zmian, zwyczajna higiena życia, odcięcie się od pożeraczy energii, nadmiernych oczekiwań i… zioła. Nie wymyślne suplementy, i wymyślna dieta. Dla kogoś innego to będą leki, terapia lub inna pomoc. Ja latami czułam się winna, że nie znalazłam jeszcze systemu żywienia, który by w końcu naprawił moje życie. To hasło: jesteś tym, co jesz bardzo mi siedziało w głowie.
Przesadnie podkreślało moją osobistą kontrolę nad zdrowiem, ignorując społeczne determinanty zdrowia i wprowadzając magiczne myślenie, że chcieć to zawsze móc. Są takie problemy, których nie może rozwiązać zdrowy styl życia.
Poznałam kobiety świetnie radzące sobie w karierze, niezdolne dobrze się karmić z różnych powodów. Uważały to zajęcie za zbędny domowy obowiązek albo nigdy nie miały szansy się tego nauczyć. Poznałam też inne kobiety, dla których dbanie o jedzenie było moralnym obowiązkiem i bardzo się do tego przykładały, każdego dnia. Te zdolne i bystre dziewczyny były tak skupione na prawidłowych posiłkach, że brakowało im czasu i energii na pracę, naukę, bliskich. Taka strata potencjału ludzkiego!
Jesteś tym, co jesz to takie mocne hasło pokazujące, że kolorowy talerz, pełen owoców, warzyw, nasion i pestek – jest sexy. Jeżeli akurat musisz zrobić cięcia i żywisz się kajzerkami z pasztetem bo tak wychodzi najtaniej, wszystko jasne. Jesteś beznadziejna. Gdybyś nie była, to byś nie musiała robić cięć. Mieszkałabyś w Tajlandii ucząc się surfowania z przystojnym localsem. Na dobrze płatną pracę poświęcałabym ze 2 godziny dziennie. Twoje obecne działanie nie może przecież znaczyć, że jesteś inteligentna bo zamiast korzystać z karty kredytowej – teraz oszczędzasz jak możesz. Nie, nie jesteś sexy.
Ze stwierdzeniem jesteś tym, co jesz wszystko jest nie tak. Ono odciąga uwagę od emocjonalnych problemów z jedzeniem i takich spraw, które w ogóle się z jedzenim nie łączą. Zamiast szukać źródła dlaczego jemy w konkretny sposób, my skupiamy się na jakości jedzenia. To nie pomaga na dłuższą metę bo nie tylko nie rozwiązuje problemu, ale często też stanowi wymówkę by móc uciec od pilnych spraw.
Na samą myśl o tym haśle mam reakcję alergiczną. Puchnę. Ale ze złości. Jesteś tym, co jesz napsuło mi sporo krwi. Było wodą na młyn zarówno przy mojej ortoreksji jak i w uciekaniu od problemów w diety. Warto się pozbyć z głowy tego bzdurnego przekonania.
Opinie klientek
Bardzo polecam spotkania z Małgorzatą Akkus – pełne zrozumienia, ciepła i otwartości na problem, a także chęci dzielenia się wiedzą i realnie pomocnym, rzeczowym i normalizującym podejściem do zdrowia, jedzenia i relacji z nim.
Z Małgosią zaczęłam współpracę w styczniu. Był to początek roku z hasłem przewodnim „ nowy rok, nowa ja”. I rzeczywiście tak się stało. Przez ładnych pare lat zaburzenie odżywiania rządziło moim życiem. Odkąd współpracuje z Małgosią nie tylko relacje z jedzeniem znacznie się poprawiły, ale również relacje z ludźmi i samoakceptacja (oczywiście mam jeszcze trochę do przepracowania, ale już nie jestem swoim największym wrogiem). Małgosia jest wspaniałą osoba, przy której można zawsze czuć się swobodnie, trafnie doradza i pokazuje jak jeść intuicyjnie bez żadnych wyrzutów sumienia.Polecam jak najbardziej.Wiem co to znaczy, zniszczyć sobie ładnych pare lat zycia przez diety, zakazy, nakazy i treningi bez końca,bez nadziei, ze kiedyś będzie lepiej. Z jej pomocą widzę ogromny postęp i wiem wyjście z zaburzeń odżywiania jest możliwe. Dziękuje
Z Małgosią, pracuję już pół roku i wiem, że dzięki tej współpracy moje życie zmieniło się i zmienia cały czas na lepsze. Wiem, że zmiana wymaga odwagi ale serio warto! Małgosia jest wspierająca, nie ocenia, mam do niej pełne zaufanie. Widzę też jak lepsze relacje z jedzeniem wpływają na polepszenie w innych sferach mojego życia. Zamiast wydawać kasę na kolejne diety i catering odchudzający lepiej nauczyć się jeść intuicyjnie i żyć pełnia życia bez ciągłego uzależniania poczucia swojej wartości od kultury diet. Dziękuję Małgosiu <3
,, Rok temu trafiłam do pani Małgosi. Był to najgorszy moment w moim życiu. Mając zaburzenia odżywiania,niską samooceną myślałam,że już na zawsze jestem zmuszona być na dietach. Ale to Pani Małgosia pokazała mi,że aby być szczęśliwą nie trzeba być na diecie, że można mieć wysoką samoocenę kiedy zaufa się swojemu ciału i sobie. To Pani Małgosia pokazała mi jak jeść intuicyjnie,jak słuchać swojego ciała i jak je zaakceptować. Polecam z całego serca Panią Małgosię ! Dzięki Pani Małgosi można odzyskać wolność i spokój..i w końcu cieszyć się życiem wolnym od diet, restrykcji, kultury diet.”
„Podziekuję jeszcze raz za twoją ze mną pracę. Odbija mi się to pozytywnie do dzisiaj, pomaga nawigować w różnych rozdziałach pracy pobariatrycznej niesamowicie. Nawet kiedy mam miesiace kiedy jedzenie jest mi zupełnie obojętne bo czerpię przyjemność z czegoś innego itd, to wiem z tyłu glowy, bo przeżyłam i przegadałam z tobą, że jeśli chcę to mogę mieć foodgazmy.[…] Wiem, ze jedzenie intuicyjne czeka i bedzie grane. […] Efekty twojej ze mną pracy są obecne codziennie i codziennie czerpię z nich spokój i pewność.”
Małgosia korzysta z aktualnych wyników badań i danych, które potwierdzają, że życie w zgodzie z ciałem, uważnoscią na jego potrzeby i autentyczne, naturalne działania z poszanowaniem intuicji jedzeniowej czy ruchowej są podstawą zdrowia w ujęciu holistycznym. Jest świetnym przewodnikiem, ciepłym i cierpliwym nauczycielem, wyrozumiałym i troskliwym opiekunem w drodze do odzyskania siebie po latach w tytłania się w kulturze diet, opresji jedzeniowej czy treningowej. W tym pędzącym świecie pełnym perfekcjonizmu, nierealistycznych kanonów piękna czy restrykcji żywieniowych jest ze swoją wiedzą i mądrością (opartą o własne doświadczenia z obszaru relacji z jedzeniem) lustrem, w którym możesz się prawdziwie zobaczyć i usłyszeć. Jest świetnym psychodietetykiem, ktory pomógł mi zobaczyć zaburzoną relację z jedzeniem, z własnym ciałem i z aktywnością ruchową, a także poprowadzić mnie kroczek po kroczku jak uzdrowić i/lub uzdrawiać te obszary. Wspólna praca pozwoliła mi rozpracować i zostawić za sobą kompulsywne jedzenie, nierealistyczne założenia treningowe, wniósł w moje życie odkrycie czym jest mój głód a czym sytość, co faktycznie mi smakuje, czym jest przyjemna aktywność. Do Małgosi trafiłam, gdy po kilkunastu latach prób różnych diet i treningów odkryłam, że to nie może tak być. Człowiek tysiące lat temu nie urodził się z jadłospisem w ręku co ma jeść i kiedy, ani z kartką z rozspiską treningów. Dziękuję Małgosiu za Twój wysiłek i towarzyszenie w tej podróży, za zrozumienie i obecność za każdym razem, kiedy się rozglądam z lękiem. ❤ Polecam współpracę z Małgosią całym sercem!
Konsultacje pomogły mi zobaczyć jak to, co wydawało mi się zdrowymi nawykami żywieniowymi było tak naprawdę restrykcjami. Bardzo podobał mi się praktyczny aspekt konsultacji – eksperymentowanie ze smakami, teksturą, kolorami, poznawanie odczuć głodu i sytości. Czuję się teraz dużo swobodniej jeśli chodzi o moją relacje z jedzeniem i czuję, że mogę ufać swojemu ciału :)
Prace z panią Małgosią zaczęłam rok temu, będąc już tak psychicznie zmęczona nieustannym byciem na diecie, następnie dołkiem z powodu efektu jo-jo, nie wierząc w swoją sprawczość, myśląć i próbująć kontrolować jedzenie i wagę cały dzień.Po roku, czuję się wolna, sprawcza, jedzenie stało się tak normalne i zwyczajne jak oddychanie, ubieranie itd. Zrozumiałam, że ja nie mam problemu z jedzeniem, nie jestem słaba, tylko potrzebuje przyjrzeć się swoim przekonaniom, wsłuchać w swoje ciało. Wiem też, że to dopiero początek, dostałam masę narzędzi i wsparcie, inną perspektywę, reszta należy do mnie. Czuję wdzięczność do pani Małgosi, że towarzyszyła mi w tej ścieżce, i do siebie, że zamiast skupiać się na problemie, wyciągnęłam rękę po pomoc.
Z całego serca polecam Gosię jako psychodietetyczkę! Spotykałyśmy się przez ponad pół roku i każda sesja była pełna merytorycznej wiedzy oraz wsparcia. Gosia uważnie słucha, indywidualnie podchodzi do problemów i świetnie przygotowała mnie na wyzwania związane z jedzeniem intuicyjnym. Dzięki niej zyskałam zdrowe podejście do jedzenia i większą pewność siebie.
Zostaw komentarz