Nie wiem ile ważyłabym gdyby nie diety

Nie wiem ile ważyłabym gdyby nie diety. Nie znam swojej genetycznej wagi. Nigdy nie pozwoliłam sobie do niej dojść bez zakłócania tego próbami kontrolowania jej. A może to społeczeństwo mi nie pozwoliło? Restrykcje a później niepohamowany głód i znów restrykcje. Moje ciało nie miało szans by pokazać mi gdzie chce być. Najprawdopodobniej podniosłam górną granicę mojego chronionego zakresu wagi. 15 lat diet nie jest obojętne dla organizmu. Nie wierzę że tyle lat wyniszczania siebie mogło ujść mi na sucho.

Chociaż nie, to złe sformułowanie. Dlaczego miałoby to ujść mi na sucho, ja nie popełniłam błędu. Nie powinno się mnie za to obwiniać. Zostałam zmuszona do tego wszystkiego. Bo nie urodziłam się z chęcią odchudzania. Nie miałam ważnego powodu by schudnąć. Nie miałam fizycznych problemów. Ba! Nie miałam nawet nadwagi kiedy przestałam jeść. I jak to kiedyś było w zwyczaju, mówiło się dziecku że jest grube i tyle. Nie prowadziło do specjalisty, nie zmieniało nawyków żywieniowych rodziny, nie gotowało dziecku innych potraw.

Zaczęłam wprowadzać mocne restrykcje  w wieku gdy ciało dopiero się rozwija. Wtedy gdy nastolatki pochłaniają jedzenie jak odkurzacze i są ciągle głodne. Wtedy gdy ich ciała się zaokrąglają, dziewczynkom rosną piersi i poszerzają się biodra. Naprawdę nie wiem jak wytrzymałam tyle lat będąc ciągle głodna. Nie, poprawka! Nie chcę Wam kłamać. Po kilku latach bycia głodną zawsze przychodziła w moim życiu zmiana, rozpoczynałam nową pracę albo coś innego i wtedy nie miałam czasu by poświęcać się w całości utrzymywaniu niskiej wagi. Jak np. wtedy gdy zakończyłam niemal 7-letni związek (trwający całe moje dorosłe życie) i zmagałam się z depresją. Wtedy tyłam. Średnio po roku znów wracałam do restrykcji.

Z tego wszystkiego nie wiem jaka jest moja naturalna waga.

Kiedy w końcu moje ciało zaufa mi, że jedzenia jest pod dostatkiem i nie musi już magazynować na czarną godzinę? Tego też nie wiem. Ale staram się nie nadużywać więcej jego zaufania.

Czy moja waga utrzyma się powyżej powszechnie akceptowanej normy? To możliwe. Przez tyle diet z pewnością podwyższyłam mój zakres wagi chronionej.

Czy to, że mój apetyt się wyregulował będzie świadczyło o tym że moje ciało pozbędzie się zapasów? To jest możliwe! Ale nie warto na  to liczyć.

Mój apetyt po okresie miesiąca miodowego (pierwszy etap jedzenia intuicyjnego) zmniejszył się i to znacząco. Nie muszę jeść tak często i w takiej ilości. Nie mam ochoty na nocne dojadanie. W okresie miesiąca miodowego leczyłam mój głód pierwotny. Z racji tego, że nie byłam wychudzona a ostatnia dieta nie wprowadziła tak wielkiego zamieszania w moim organizmie, mój głód nie był ekstremalny. W najtrudniejszym okresie zjadałam maksymalnie 3000 kcal. Nigdy nie miałam niekontrolowanych napadów obżarstwa.

Zawsze zastanawiam się, ile ważyłabym gdybym nie uległa naciskom i nie rozpoczęła restrykcji w wieku 13 lat. Co by się stało gdybym nie uwierzyła, że apetyt to zła rzecz i że zaspokojenie głodu to nie jest wyraz słabości a naturalna, ludzka rzecz. Co by było gdybym nie musiała poświęcić połowy życia na walkę z ciałem. Walkę tak bezsensowną i skazaną z góry na porażkę. 

Czy byłabym otyła?

Czy wyrosłabym z dziecięcego tłuszczyku?

A może przytyłabym kilka kilogramów i miała lekką nadwagę.

W jakim zawodzie bym pracowała?

Nie poznam nigdy odpowiedzi na to pytanie.