Obsesja na punkcie jedzenia

Czy masz poczucie, że myślenie o jedzeniu towarzyszy ci przez cały dzień? Planujesz co zjesz na kolejny posiłek, smucisz się, że zjadłaś mniej niż chciałaś, albo wymyślasz jakie potrawy zamówisz na wakacjach. A może zjadłaś wystarczająco ale i tak masz poczucie, że masz miejsce na coś dobrego. Albo zawsze masz miejsce na jakiś smakołyk. Nie lubisz czuć się głodna. Najmniejszy sygnał głodu rodzi pragnienie by coś zjeść. Wystarczy uczucie, że żołądek nie jest już pełny i już chcesz coś przekąsić. Albo jesz posiłek i przed przejedzeniem się powstrzymuje cię tylko to, że ludzie patrzą.

Wyjeżdzasz w podróż i nie myślisz wcale o zwiedzaniu, zastanawiasz się co dobrego zjesz. W końcu będzie ci wolno. Tak długo byłaś grzeczna. Należy ci się mieć coś z tego życia. Możliwe że jesteś na diecie i podróż cię przeraża. Co tam zjesz? Czy będzie dobra kawa? Kawa załatwi śniadanie. A może uda się zrobić w pokoju jakąś sałatkę. Tyle pysznego jedzenia przejdzie ci koło nosa. Inni będą jedli a ty będziesz patrzeć. Kiedyś to sobie odbijesz, jeszcze tylko trochę, wytrzymasz.

Co wynosisz z domu

Kiedy mój partner je posiłki przychodzi mu to bardzo naturalnie. Posiłków jest trzy i zaczyna o nich myśleć kiedy jest głodny. Zapytany wcześniej o plany na kolacje nie jest zainteresowany tematem. Nie da mu się też wcisnąć przekąski przed głównym posiłkiem ponieważ chce czuć głód kiedy rozpocznie jedzenie. Tego nauczył się w domu.

Ja z domu wyniosłam to, że je się zawsze, jak tylko jest jedzenie to trzeba się nim zając. Miało to sens. W końcu posiłki nie były regularne, więc instynkt przetrwania mówił – jedz, potem może nie być. Obiady pojawiały się różnych porach i równie dobrze mogło ich nie być. Najczęściej były niezbilansowane i zaraz znów chciało się jeść. Kolacje i śniadania każdy robił sobie na własną ręką. Ale to nie wyglądało na problemowe kiedy byłam dzieckiem. Nie myślałam o jedzeniu, to było mało istotne. Ale kiedy zaczęłam się odchudzać myślenie o jedzeniu zaczęło mi towarzyszyć ciągle. Kładłam się spać i budziłam myśląc o tym co zjem.

Tak z czasem wyrobiłam sobie nawyk ciągłego picia kawy. Może i lubię jej smak, chociaż sama nie jestem tego pewna. Wiem na 100% że zawsze pomagała mi zapełnić żołądek pomiędzy posiłkami. Dawała wypełnienie i uspokajała mnie. Fajnie było też coś pakować do buzi. Pamiętam kiedy uczyłam się do matury a później na studiach piłam litrami energy drinki. By mieć energię i nie spać. To była wielka głupota. Ja wówczas potrzebowałam wartościowego jedzenia by odżywić mózg. Ale ja o tym nie wiedziałam. Wiedziałam tylko tyle, że od jedzenia tyje, a nie mogłam przecież tyć. I te energy drinki w ogóle nie pomagały, tyle tylko że nie mogłam później spać. Ale nikt mi nie powiedział, że powinnam zjeść kanapkę i wtedy się uczyć. Naprawdę żałuję.

Po którymś z kolei odchudzaniu dostałam bzika na punkcie jedzenia. Zaczęłam o nim myśleć bez ustanku. To się nie stało od razu kiedy byłam dzieckiem. Ani nawet kiedy dopadło mnie straszliwe jojo i odchudzałam się po raz kolejny. Stało się to za trzecim razem. Trzecia poważna dieta była gwoździem do trumny. Od tamtego momentu nic już nie było takie same.

Coś ze mną nie tak?

Ja przez długi czas nie rozumiałam problemu. Nawet podchodząc do egzaminu z psychodietetyki nie wiedziałam co to jest. Bo o tym się nie mówi, nie uczy. Powtarza się tylko stare prawdy, które nie mają wiele wspólnego z życiem. A problem zaczyna się kiedy przechodzimy na dietę i nasze ciało odczuwa silne ograniczenia. Wtedy odzywa się biologia. Mechanizm obronny nie pozwala byśmy się zagłodzili. Kiedy to już mija, może od nowa przytyliśmy, mimo że po mechanizmie obronnym nie ma już śladu, to pozostał nawyk.

Nawyk może być różnego rodzaju. Zdrowe desery na słodziku po obiedzie mogą się zamienić na czekoladę. O ile czekolada nie jest problemem to nawykowe wcinanie całej tabliczki już tak. Może nauczyłaś się, że po posiłku musisz mieć napchany żołądek. Kiedyś napychałaś go zupą, surowymi warzywami albo kawą. Skoro wróciłaś do normalnego jedzenia to robisz to np. makaronem, pizzą albo pieczonymi ziemniakami. Nie umiesz wyobrazić sobie małej porcji jako sycącej. Tak boisz się lodów że jeśli tylko się do nich dorwiesz to zjesz ile jest, bo gdzieś w odmętach myśli czai się informacja że to może być ostatni raz. 

Kiedy mechanizm obronny przeradza się w nawyk

Faktycznie, kiedyś po diecie chciało się jeść więcej i częściej, słodko i tłusto. Uczucie głodu było alarmem przypominającym o diecie. To było całkiem normalne. I mimo że teraz diety już nie ma, naturalne mechanizmy ochronne zamieniły się w nawyk. Podświadomie zaczynasz się bać głodu. To nic, że będzie niedługo kolacja i będziesz mogła zjeść co chcesz, ty już teraz chcesz zjeść. Nie czekać, czekanie może zasmucać może też irytować. Zaczynasz jeść wszystko bez zadawania sobie pytania czy to już wystarczy, czy ja to lubię.

Dlatego tak ciężko jest kierować się w jedzeniu intuicją. Zaraz po diecie sygnały biologiczne są bardzo silne. Po wielu dietach doświadczamy traumy. Mamy nawyk przejadania się, zmagamy się z napadami obżarstwa. To są bardzo szkodliwe ścieżki w mózgu. Trzeba je zrozumieć i zakwestionować. Dopiero wtedy zaczniesz się uspokajać.

Odpowiedzią na problemy nie jest kolejna dieta bo ona jedynie pogłębia już istniejące problemy. Robisz sobie detoks cukrowy, myśląc że uwalniasz się od uzależnienia od cukru. Co za bzdura. Zjesz biały ryż lub makaron i w twojej krwi pojawi się glukoza, tak jak po zjedzeniu cukru. Nie da się zrobić detoksu jedzeniowego, to nie heroina, nie nikotyna. Cukier nie zatruwa, nie odkłada się w płucach. Cukier to węglowodan, taki sam jak inne, które przyjmujemy każdego dnia. Ale nikt nie zaleca robienia detoksu od kaszy jaglanej.

Redukcja cukru będzie miała sens jeśli zdasz sobie sprawę, że jesz go nawykowo i postarasz się ten nawyk przerwać. Przechodząc na tymczasową dietę jedynie upewniasz się, że jak tylko ograniczenia się skończą, ty rzucisz się na zabroniony produkt. Jeśli nie zaraz po diecie, to może w rok albo dwa. Ale ten czas przyjdzie w chwili gdy nie będziesz mogła się już dalej pilnować.

Czytaj dalej:

Część II Obsesja na punkcie jedzenia

Zdjęcie autorstwa Kampus Production z Pexels

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje