Piętnowanie wagi uderza w całe społeczeństwo

Paranoicznie boimy się bycia grubymi. W kulturze diet gruby znaczy leniwy i nieatrakcyjny. Każda niedoskonałość jest piętnowana. Panuje powszechne przekonanie, że piętnowanie wagi zapobiegnie epidemii otyłości. Jeśli będziemy nienawidzić bycia grubym wystarczająco mocno to społeczeństwo magicznie schudnie.

Po pierwszym pokazie The Real Catwalk Polska część naszej blogosfery świętowała. A powód do tego jest spory. W końcu udało się pokazać, że ludzkie ciała przybierają różne kształty a waga nie jest wyznacznikiem wartości. Poczuliśmy przez chwilę, że gruby ma prawo wyjść z domu i żyć.

Jednakże znalazła się grupa, która miała okazję na wylanie żółci i wygadanie się, jaka to ta akcja jest szkodliwa. Ponieważ, jeśli gruba kobieta wyjdzie na ulicę i pokaże, że ona też nosi ładną bieliznę to automatycznie zaraża innych otyłością. Wirus rozprzestrzenia się przez samo patrzenie.

Pokutuje pogląd, że grube ciało składa się z fastfoodów i napojów słodzonych pochłanianych litrami. O jakże łatwo się pomylić. Wystarczy zmienić pracę z takiej wymagającej sporo ruchu na pracę siedzącą i przez jedną zimę można przytyć 10kg pomimo zdrowego żywienia i regularnej gimnastyki. Wystarczy mieć PCOS by być dużą nastolatką. Nastolatką regularnie ćwiczącą i trzymającą zdrową dietę, z kondycją lepszą niż ktokolwiek z całej klasy, której stale się obrywa za bycie grubą.

Piętnowanie wagi uderza w ludzi w każdym wieku i o każdej wadze

Utarło się już, że grubego należy zmieszać z błotem. Pokazać mu, że jest nic nie wart. Tylko jakie ma to konsekwencje w stosunku do całego społeczeństwa. Małe dzieci, nastolatki, osoby dojrzałe panicznie boją się przytyć. Życie wielu ludzi toczy się wokół wagi i wyglądu a inne sfery są mocno zaniedbane.

Pewne osoby mają naturalnie wyższą wagę i nie pasują do ideału społecznego. Całe życie są albo większe, albo żyją od diety do diety. Okresy bycia ciągle głodnym przeważają nad okresami normalnego jedzenia. Ale strach przed byciem grubym odbiera możliwość normalnego życia.

Są też ludzie grubi o silnej woli, której naturalnie szczupła osoba nie umie sobie wyobrazić że taka w ogóle istnieje. Oni stosują katorżnicze diety i ćwiczenia by schudnąć, ale z racji tego, że nie da się tego wytrzymać dłużej niż kilka miesięcy w końcu przestają. I automatycznie tyją bo w momencie porzucenia diety odchudzającej zaczyna się tycie. I nie trzeba wcale się objadać, wystarczy zdrowo się odżywiać bez głodzenia. Tyją bo nie ma innej opcji. 95% z nich nie da rady odmawiać sobie jedzenia dłużej niż 2 lata. W końcu obie grupy po dłuższym czasie naprzemiennego chudnięcia i tycia wpadają w czarną dziurę. Kompulsywne objadanie się, napady obżarstwa, strach przed jedzeniem, wymioty, głodówki, zarzynanie się podczas ćwiczeń, utrata zdolności odczuwania głodu i sytości.

Są grubi, którzy potrzebują inspiracji a nie demotywacji. A jeśli nawet wybiorą nierobienie niczego to nie jest to niczyj biznes. Wartość człowieka nie jest liczona ilością kilogramów.

W końcu są ludzie szczupli, którzy boją się jeść ze strachu, że przytyją i będą skazani na fatshaming. Widzą utycie jak koniec życia. Widzę mnóstwo kobiet w każdym wieku, młodych dziewczyn i nawet dzieci, które odmawiają sobie jedzenia bo okrutnie się boją. Widać u nich wyraźne znaki niedożywienia, osłabienia i początki zaburzeń odżywiania, czasami już zaawansowane choroby. 10-latki zaczynają ograniczać jedzenie przed wakacjami bo przecież należy się przygotować do lata. Być bikini ready, mieć beach body. Dzieci te wytykają palcem inne mniej szczupłe dzieci, śmieją się z nich. Robiąc to same żyją w strachu przed przytyciem.

Dostaje mnóstwo wiadomości od bardzo młodych ludzi, którzy panicznie boją się utyć i przez to ze strachu odmawiają sobie jedzenia. Ja wiem doskonale jak ciężko jest uczyć się niemając do tego energii. Informacje, które młody mózg potrafi zapamiętać z lekcji, niedożywiony mózg musi godzinami przerabiać w domu by coś z tego zostało w głowie. To jest problem z którym zmagałam się przez większość lat gimnazjum, liceum i studiów. Głodny mózg nie pracuje. Dziecko, nastolatek, student marnuje potencjał, który mógłby mieć będąc dobrze odżywionym.

Jeszcze z przeszłości pamiętam kobiety które pytały mnie o diety które naprawią ich problemy po odchudzaniu – słabe włosy i paznokcie, ciągłe zmęczenie i brak koncentracji. Ja szukałam i kombinowałam jaka cudowna dieta i cudowne suplementy mogą wynagrodzić braki w odżywianiu. Bo żadna z kobiet nie akceptowała faktu, że to wszystko wina tego jak mocno schudły i że wyeliminowały całe grupy pokarmów. Jedynym lekarstwem na to jest powrót do wszystkożerności i zaspokajania głodu. Ale to jest nieakceptowalne.

Dostaję ciągle wiadomości typu – schudłam, ale nie odważę się jeść intuicyjnie bo nie zniosę tego że mogę przytyć. Muszę ciągle liczyć kalorie.  Ludzie boją się jeść, boją się zaspokajać swoje biologiczne potrzeby bo kultura diet ciągle straszy. Obywatel z nadwagą to obywatel II kategorii, niezasługujący na szacunek i realizację marzeń.

Fatshaming nie zapobiega otyłości

Czy faktycznie piętnowanie otyłości przyniosło pozytywne rezultaty? Nie nie i nie. Społeczeństwo jest grubsze. I nie wynikło to z faktu, że zaczęto mówić o ciałopozytywności. To stało się wcześniej.

Wysuwa się argumenty, że ludzie z dużą otyłością, zaniedbani mają gorsze zdrowie i mniejsze zdolności intelektualne. W porządku, zaniedbane ciało nie pracuje dobrze. Spróbujmy więc znaleść sposób na pozytywne zachęcenie ich do zmian w życiu. Marginalizowanie ich w niczym nie pomaga. Sport jest przyjemny, zdrowe jedzenie jest czymś o co ogranizm wręcz błaga jeśli je się intuicyjnie. Ale to wszystko narzucane siłą ze słowami rusz się ty tłusta świnio jest nieludzkie i nieskuteczne. Inspirujmy zamiast piętnować.

Poza tym wylewamy dziecko z kąpielą. Bo duża waga nie musi wcale świadczyć o zaniedbaniu. Niska waga nie musi świadczyć o zdrowiu.

Akurat w naszym kraju inspiracją do walki o swoje ciało zajmują się szczupłe osoby bez żadnej historii z otyłością czy nawet nadwagą. To nie jest inspiracja dla grubszych ludzi. To inspiracja dla podobnych osób, które też naturalnie są szczupłe i potrzebują zachęty by się ruszyć z kanapy. Wiadomość – patrz, jestem szczupła, zawsze byłam, rób to co ja a będziesz taka jak ja nie motywuje. Co najwyżej dołuje.

Potrzebujemy akceptacji różnorodności bo całe społeczeństwo żyje w strachu i hoduje sobie w sercu ukrytą bądź jawną nienawiść.

Potrzebujemy też różnorodności w mediach, sławnych ludzi, którzy pokażą jak dbać o ciała w każdym rozmiarze. Nieważne jak bardzo będziemy nienawidzić grubych ciał, one nie znikną. 

czytaj również:

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje