Pokusy w jedzeniu intuicyjnym

pokusy

Uleganie pokusom w jedzeniu intuicyjnym

Przeanalizujmy temat pokus pod kątem jedzenia intuicyjnego. Jest to ciąg dalszy rozważań o strategiach radzenia sobie z pokusami – które nie działają. W poprzednim poście napisałam o radach, które nie pomagają na świąteczne (lub jakiekolwiek inne) pokusy. Tutaj opowiem o swoich doświadczeniach ze strategiami, które okazują się pomocne.

Czytaj post: Strategie opierania się pokusom, które… nie działają

W tym poście opowiem o nastawieniu do pokus w Jedzeniu Intuicyjnym. Jeśli jesteś ze mną od dłuższego czasu, na pewno pewnie wiesz, że w życiu intuicyjnego konsumenta słowa zachcianka i pokusa nie łączą się z jedzeniem. Nie wywołują silnej reakcji emocjonalnej i nie trzeba z nimi walczyć. Są doświadczeniem znanym z przeszłości albo czymś, czego się nigdy nie doświadczało (w przypadku osób nigdy nie stosujących restrykcji).

Po pewnym czasie pracy z jedzeniem intuicyjnym potrafimy jeść uważnie. Jesteśmy uwrażliwieni na sygnały głodu i sytości oraz podchodzimy do jedzenia z luźniejszym nastawieniem. Wiemy że jedzenia nie zabraknie a posiłki są w większości przypadków satysfakcjonujące. Jeśli zjemy coś bez głodu fizjologicznego to zależnie od sposobu i sytuacji w jakiej to zrobimy stanie się jedna z trzech rzeczy:

  • Zachowamy uważność i smak jedzenia nas rozczaruje, nie będzie tak intensywny jak przy głodzie albo owszem będzie to smaczne ale zrobi się ciężko i nie wygodnie.
  • Zachowamy uważność i jedzenie będzie naprawdę smaczne – od razu zrozumiemy że poprzedni posiłek musiał być mało satysfakcjonujący i teraz szukamy rekompensaty. Nie wpadamy w panikę, później pewnie będziemy mieć mniejszy apetyt albo głód wróci później.
  • Zjemy na automacie i odczujemy później, że głód długo nie wraca i nie ma chęci na następny posiłek w zwykłej porze jedzenia.

Skoro w jedzeniu intuicyjnym nie mam zakazów – nie pojawiają się pokusy. Nie ma się przeciw czemu buntować, nie ma powodów do wyrzutów sumienia. Jest tylko dobre samopoczucie do którego chcemy dążyć. Wbrew pozorom łatwo jest nie jeść czegoś co nigdy nie zniknie.

Jeśli twoje doświadczenie jest dalekie od tego, co wyżej opisałam to możesz podejrzewać, że wcale nie jesz intuicyjnie. Intuicyjnego konsumenta cechuje duża świadomość swojego ciała i jedzenia oraz bezwarunkowe pozwolenie na jedzenie wszystkiego. Jeśli któregoś z elementów brakuje, odżywianie może być zaburzone.

Zakazy napędzają pokusy 

Sama kiedyś nazywałam jedzenie swoim największym wrogiem. Będąc cągle na diecie, każdy pokarm, który był zakazany stanowił niebezpieczną pokusę. Nie mogłam się powstrzymać przed jedzeniem, choć mocno starałam się zmienić nawyki żywieniowe. Latami trzymałam się z daleka od „tuczących” pokarmów. Niestety, popularna teoria budowania „zdrowych nawyków”, oparta o robienie czegoś wystarczająco długo by stało się to automatycznym działaniem, okazała się dla mnie wadliwa. Nie ważne ile lat nie jadłam zakazanych pokarmów i tak miałam na ich punkcie bzika. Albo raczej miałam bzika na punkcie jedzenia ogółem i nie umiałam przestać o nim myśleć.

Oszczędzałam kalorie przez cały dzień albo tydzień, żeby później zasłużyć na „niezdrowy” posiłek. Jak już go jadłam to nie mogłam przestać. Traciłam kontrolę, nie wiedząc jak powiedzieć STOP.

Po tym jak już naprawiłam swoją relację z jedzeniem nadal miewałam gorsze okresy. To całkowicie normalne. Największa pokusa jedzenia słodyczy dopadała mnie kiedy było mi źle i czułam wielki bezsens życia. Jadłam wtedy bezmyślnie i bez przyjemności. Ale wiem, że to nie była wcale pokusa smaku (ani tym bardziej uzależnenie od cukru) ale raczej brak siły by stawić czoła temu, co się działo. Było zupełnie inaczej niż podczas jakiejkolwiek redukcji gdy jedzenie smaczne i do syta było zabronione.

Po tym jak zaczęłam jeść wystarczająco dużo i smacznie przestałam wszędzie widzieć pokusy.

Tylko tyle i AŻ TYLE. To to nie było wcale takie łatwe przestać być na diecie, jeśli większość życia próbowało się schudnąć.

Kiedy ograniczałam jedzenie poświęcałam mu wszystkie moje myśli. Kiedy ciało było zmęczone niedoborem energii nic dziwnego, że pragnęło jej szybkiego zastrzyku w postaci węglowodanów prostych i tłuszczu. Wydaje się jakby wszędzie czaiły sie pokusy. Dopiero gdy zrozumiałam czego dokładnie i w jakiej ilości potrzebuje mój organizm, zaczęłam się czuć o wiele lepiej i przestałam ciągle myśleć o jedzeniu. Teraz myślę o nim przede wszystkim wtedy, gdy jestem głodna, ewentualnie będąc praktyczną i planując jedzenie zawczasu, żeby później nie być głodną. Gdybym natomiast próbowała jeść coś pysznego będąc najedzoną – to zwyczajnie nie da mi to radości.

Każdy z nas chce czasami zjeść coś bardzo smacznego nie czując fizjologicznego głodu. To nic złego mieć taką chęć, ani nie jest niczym złym iść za tym pragnieniem. Każdy je ma, a ludzie nie będący ofiarami kultury diety nawet się nad tym nie zastanawiają. Dla nich nie ma tutaj niczego do analizowania. Ja nigdy do nich nie należałam. W mojej głowie od 12 roku życia toczył się bój – jeść czy nie.

Jedzenie Intuicyjne, rozumiane jako program naprawy relacji z jedzeniem, reprezentuje bardziej realne podejście do pokus. Autorzy wzięli pod uwagę:

  • fizjologię człowieka – niezdolność ignorowania głodu
  • oraz psychikę – naturalny bunt człowieka wymierzony przeciw wszelkim zasadom z zewnątrz

Problem można rozwiązać tylko wtedy, kiedy wykorzysta się naturalne instynkty człowieka, zamiast z nimi walczyć. Żeby je wykorzystać trzeba je najpierw zrozumieć.

Nie ma co szukać haków na niejedzenie, to się nie sprawdza. Staramy się pracować nad świadomością ciała, karmimy się regularnie i smacznie oraz dbamy o poczucie bezpieczeństwa żywieniowego. Życie z niepokojem, że od poniedziałku może trzeba będzie znów przejść na dietę nie sprzyja umiarowi w jedzeniu smakołyków. Wręcz przeciwnie, motywuje do wykorzystania każdej nadarzającej się okazji, która może być tą jedyną.

Jak długo dasz radę opierać się pokusom?

Jeżeli teraz szukasz sposobu na to jak oprzeć się pokusom, proponuję ci zadać sobie jedno pytanie: Chcesz kiedyś wyjść z obsesji na punkcie jedzenia, czy wolisz nadal się męczyć? Ta męka to udawanie latami, że masz zdrowe nawyki, które są tak naprawdę silną wolą i znikają w chwilach trudniejszych, wywołując wyrzuty sumienia i żal za brak silnej woli.

Różne są powody chęci na konkretne jedzenie: emocje, wspomnienia, głód smaku, deficyty żywieniowe ale najczęściej są to RESTRYKCJE. Nic tak nie kusi jak to, co zakazane.

Zastanów się, czy to przypadkiem nie jest tak, że to my dajemy jedzeniu tak wielką moc poprzez:

  • zmuszanie się do tolerowania głodu
  • niesmaczne jedzenie
  • tworzenie zakazanych owoców i wyobrażanie sobie jak fantastycznie smakują
  • ignorowanie swojego ciała
  • jedzenie posiłków monotonnych, które nie satysfakcjonują
  • brak zapasów smacznego jedzenia a więc i brak poczucia bezpieczeństwa

Jeśli chcesz coś zjeść, niech to się liczy

Zajedz emocje porządnie – genialna rada od Ellyn Satter, która polega na podejściu do jedzenia dla poprawy samopoczucia z uważnością i świadomością celu. Skoro mamy już zjeść coś w reakcji na emocje to zróbmy to porządnie i bez wpędzania się w wyrzuty sumienia:

  • wybierz jedzenie, które ma sprawić ci przyjemność
  • określ intencję – dlaczego chcesz je zjeść (np. żeby się uspokoić)
  • usiądź wygodnie, weź kilka oddechów żeby nie zacząć jeść na automacie
  • jedz powoli, zwracając uwagę na to, co ląduje w twoich ustach
  • ciesz się smakiem kolejnych porcji lądujących w buzi
  • Jeśli jedzenie smakuje to świetnie, jeśli nie to może jedzenie w tej konkretnej sytuacji nie działa albo jest go już za dużo?

Można zauważyć, że im większa świadomość ciała i lepsza relacja z jedzeniem tym mniejsza przyjemność z jedzenia pod wpływem emocji. Idąc jeszcze dalej, im więcej okazji do znajdowania innych przyjemności w życiu tym mniejsze prawdopodobieństwo, że naszą jedyną pociechą będzie jedzenie.

Dramatyzm nie pomaga

Wydaje nam się, że jeśli opowiemy wszystkim o swojej diecie to będziemy bardziej zmotywowani. Ja tak robiłam. Przeczytałam taką radę w wielu motywacyjnych poradnikach. Skoro już powiedziałam to na głos, klamka zapadła. Myślałam sobie jak większość osób na diecie, że jeśli powiem wszystkim na około, to głupio będzie zawalić. I tak zawalałam bo to naprawdę nie działało. Nie warto tworzyć sobie nakazów i zakazów, wymagać od siebie wyrzeczeń a potem dużo o tym mówić.

Spójrz na to inaczej. Tylko dlatego, że czegoś nie jemy na co dzień, nie musi nam to sprawiać trudności. To ma wynikać z naturalnego procesu poznawania swojego ciała i odkrywania jedzenia na nowo. Tak się dzieje u intuicyjnych konsumentów. W pewnym momencie wiele pokarmów na widok których kiedyś ciekła ślinka, staje się całkowicie obojętnymi. Na nic nam ta ciągła walka i robienie z jedzenia wroga numer 1, a z nas cierpiętników, co muszą nic tylko się poświęcać.

Jeśli poczujesz, że coś ci nie służy, wtedy ograniczysz to bez większego problemu. Żeby tak się stało musisz zaufać, że twoje ciało naprawdę ma mechanizmy samoregulacji.

Wykreśl ze słownika słowo pokusa

Kiedy decydujemy, że pragnienie czegoś jest złe, ustawiamy się tak, aby czuć się źle, jeśli ulegamy pragnienieniu. Pozbądź się ze słownika słowa „Pokusy” i zadbaj o podstawy:

  • jedz regularnie, smacznie i do syta (jeśli nie wiesz co to oznacza masz zadanie domowe, informacje znajdziesz w materiałach jedzenia intuicyjnego lub specjalisty zajmującego się normalizacją jedzenia)
  • wysypiaj się jeśli tylko możesz, a jeśli to trudne szukaj pomocnych rozwiązań, które pozwolą spać lepiej/dłużej
  • miej w domu zapas smacznego i sycącego jedzenia
  • jeśli poczujesz, że masz chęć na coś bez fizjologicznego głodu podejdź do tego z ciekawością. Wykorzystaj radę Ellyn Satter i zajedz emocje „porządnie”. Obserwuj ciało w trakcie jedzenia i po, kiedy znów poczujesz głód? Nie oceniaj się tylko obserwuj.

Pamiętaj, że przemysł dietetyczny czerpie profity z powodu twojego zagubienia, wstydu, poczucia winy związanych z jedzeniem świątecznych przysmaków. Nie mogą ci pozwolić na zaufanie sobie i neutralne podejście do żywienia.

Brzmi jak uproszczenie, i może w pewnym sensie nim być. Dla nas, mocno poturbowanych przez kulturę diety, to często jest bardziej skomplikowane, ponieważ  łączymy przekaz kultury diety i zinternalizowaną potrzebę pędu za ideałem. Pamiętaj, że twoje wybory żywieniowe cię nie definiują. Pozwól sobie w pełni cieszyć się świątecznymi potrawami i sprawdzaj, czy są satysfakcjonujące. Wcale nie musimy czuć się zagubieni i atakowani „pokusami”.

Ten temat może cię zainteresować jeśli Pokusy to twój problem: Jeżeli nie masz satysfakcji z jedzenia, zjesz więcej!

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje