Przestałam się odchudzać a nie dbać o siebie

Porzucenie diet nie jest równoważne z przestaniem o siebie dbać. To oznacza tyle, że przestałam nienawidzić swoje ciało i odebrałam jedzeniu zdolność do kontrolowania mojego życia.

Antydieta może brzmieć w naszej kulturze jak profanacja idei, że dbanie o siebie jest ważne. Jak to robić bez diety? To równoważne z zapuszczeniem się. Przecież każdy stosuje diety. Dieta to znaczy dbanie o siebie. Nawet jak ktoś jest szczupły to i tak zawsze może wcisnąć w swoje życie jakąś dietę. Wystarczy się odrobinę postarać. No bo tak. Można zrobić detoks sokowy, który wyczyści z pieniędzy bo żadnych toksyn z ciała nie wyciągnie. Można zrobić głodówkę dr Dąbrowskiej by wyleczyć wszystkie choroby o jakich nawet nie wiemy że mamy. I w końcu zawsze można odrobinę schudnąć żeby odsłonić zacne ABSy wypracowane w wyzwaniu bikini na lato. A co niech zazdroszczą. Można? Można. Wystarczy chcieć. Aaa i jeszcze jakaś dieta bez soli, cukru i konserwantów na cellulit. Skóra do ABSów musi być gładka.

Ciul, że po każdej z tych diet człowiek się rzuca na jedzenie i nie przestaje jeść dopóki nie nadrobi strat. Dbanie o siebie wymaga diet!

I teraz przychodzi taka Małgośka, nazywa się antydietą i mówi nie odchudzaj się. Zacznij odbudowywać swoją relację z jedzeniem. Popracuj nad emocjami, poszukaj sposób na ich rozładowanie. Zaakceptuj to, że ciała są różnorodne biologicznie. Zamiast odmawiać sobie jedzenia pozwól sobie na wszystko aż organizm ci zaufa i sam oceni czego i ile potrzebuje. Kiedy się uspokoisz i zaprowadzisz ład w emocjach to ciało też się doprowadzi do porządku.

Nie dziel jedzenia na złe i dobre. Zupka chińska cię nie zabije. Zjedz prawdziwy sernik a nie dietetyczny i ciesz się nim. Nie licz kalorii, zjedz tyle by czuć satysfakcję. Nie umrzesz od nadwagi. W ogóle nie ma nadwagi bo BMI to ściema… Czacha dymi! Już od samego czytania włos jeży się na głowie. A ona jeszcze mówi odpuść, kup wygodne ubrania, nie waż każdego liścia sałaty – rany historia mrożąca krew w żyłach. Przecież każdy mówi, kup spodnie o jeden rozmiar mniejsze. Najlepiej drogie i śliczne żeby szkoda było wyrzucić.
I jeszcze nie odchudzaj się przed weselem sylwestrem czy wielką imprezą firmową? Nie no dalej nie da się tego czytać.

A teraz na poważnie. Zdrowie, dobre samopoczucie i długie życie to tak złożone kwestie, że nie da się ich sprowadzić do tego, czy wystarczająco się pilnujesz by utrzymać odpowiednio niską wagę. W ogóle, prawie nikt nie potrafi się tak na dłuższą metę pilnować. Bo niska waga musi przychodzić naturalnie. Musi być częścią ciebie. Twoje ciało musi mieć zapisany taki wzór. Inaczej zawsze będzie wracało do znanej sobie postaci. Jeśli nowa waga jest okupiona ciężką pracą, odmawianiem sobie jedzenia i przyjemności to napewno nie jest to postrzegane przez ciało za naturalne i pożądane do utrzymania.

Dbanie o siebie oznacza wsłuchiwanie się w siebie i w swoje potrzeby. Odpuszczenie pogoni za ideałem i danie się ponieść osobistym pragnieniom. Skrywanym, pacyfikowanym potrzebom ciała, które latami były ignorowane, wyśmiewane i demonizowane. Bo wiesz, jeśli zaraz po obiedzie masz piekielną ochotę na słodkie to nie dlatego że jesteś paskudnym łasuchem. Może zjadłaś za mało albo obiad cię nie satysfakcjonował pomimo, że był perfekcyjnie zbilansowany. Albo zwyczajnie chcesz zjeść ciacho bo masz smaka, bo pada, bo jest ponuro, bo chcesz sobie poprawić humor. Można. Tylko nie rób z tego nawyku.

Zaprzestanie intencjonalnego odchudzania to nie jest niedbanie o siebie. To nie jest poddanie się i droga do zapuszczenia. To jest rozpoczęcie nowego, bogatego życia w którym jest miejsce na emocje i przeżycia. Życia bez obsesyjnych myśli, wzorów i ograniczeń. Danie sobie bezgranicznego pozwolenia na jedzenie satysfakcjonujących i odżywczych pokarmów nie jest wyrazem poddania się.

To jest prawdziwa troska o siebie. W głowie zwalnia się miejsce do tej pory zajmowane przez obsesyjne myślenie o jedzeniu i odchudzaniu. Przychodzi poczucie spokoju, wolności i samoakceptacji. Nienawiść do swojego ciała i pozwalanie by jedzenie kontrolowało każdy aspekt życia to życie w piekle.

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje