Sięgnij po pomoc

Chciałam Ci dzisiaj opowiedzieć o moim problemie z którym zmagałam się przez wiele lat. Były to bardzo męczące problemy skórne. Po części spowodowane łuszczycą, po części czymś całkiem innym. Ciężko to określić. To takie problemy na które składa się wiele przyczyn: stres, środowisko, jedzenie i inne. Wiele lat temu dałam się porwać fali medycyny naturalnej. Niemalże się przez nią utopiłam.

Bo widzisz, im głębiej wchodzisz w tę tematykę tym bardziej się upewniasz, że wszystko co się dzieje z ciałem można wyleczyć jedzeniem, ziołami i suplementami. Generalnie wierzymy, że dosłownie wszystko jest w naszych rękach. Wystarczy trochę pogrzebać w literaturze, kupić co trzeba, jeść perfekcyjnie, robić detoksy i ciało się zregeneruje. A jeśli nadal jest jakiś problem to zawsze można coś odstawić (najlepiej gluten, nabiał, fityny, węglowodany a jeśli to nie wystarczy to rozpocząć post).

Ja tego wszystkiego próbowałam. Nic nie przynosiło pełnej poprawy (jedynie częściową). Nieważne jak wielki reżim sobie narzucałam i tak problem pozostawał. Miałam świadomość, że jeżeli coś się ze mną dzieje to jest to w stu procentach moja wina. Coś zaniedbałam. Może nie kupiłam filtra do wody, może nie oczyściłam powietrza, narażam się na szkodliwą działalność internetu bezprzewodowego, telefonu, żyły wodnej. Milionów innych rzeczy. Gdybym tylko mogła zamieszkać w lesie z dala od ludzi, jedząc tylko to, co sama upoluję i zbiorę, to pewnie wtedy w końcu byłabym zdrowa.

Znasz film “Into the wild”? Główny bohater postanowił, że będzie żył samodzielnie z dala od cywilizacji i technologii co zakończyło się tragicznie. Bo my nie jesteśmy samowystarczalni. Historia jest prawdziwa. Nie bez powodu człowiek żyje w skupiskach, role są podzielone i każdy się w czymś specjalizuje. Tak się rozwijamy.

Ostatecznie wiesz jak skończył się mój problem ze skórą? Po 10 latach walki, w tym 8 lat za pomocą medycyny naturalnej zastosowałam maść z antybiotykiem. Dyskomfort zmniejszył się po jednym dniu. Przeszedł całkowicie po 2 dniach. Po tygodniu nie miałam już problemu. Od czasu do czasu muszę wrócić na chwilę do maści.

Prawdą jest, że jedzenie wpływa na moją skórę. Nie mam żadnych wątpliwości. Zakrapiany alkoholem weekend z grillowym jedzeniem i słodko-słonymi przekąskami zostawia ślad na mojej twarzy. A widzę to wyraźnie bo to jest niezwykle rzadka okazja. Nie mogę zaprzeczyć, że pokarmy mają wpływ na skórę. Szczególnie te przetworzone wywołują u mnie nieprzyjemne wysypki. Podejrzewam, że to konserwanty. Ale to, co chcę powiedzieć, to to, że nie mają one aż tak decydującego wpływu. A przynajmniej nie zawsze. Kiepskim pomysłem jest odstawienie każdego produktu nabiałowego także tych za śladową ilością mleka, usunięcie jaj i jeszcze zbóż – wszystko po to by walczyć z problemem. Diety eliminacyjne mają tyle samo skutków ubocznych co i pozytywów. Nie można ich stosować na własną rękę bez poznania wszystkich faktów.

To nie jest tak, że jestem przeciwna medycynie naturalnej. Myślę, że gdyby lekarze i naturopaci pracowali ze sobą wszyscy bylibyśmy znacznie zdrowsi. Chcę tylko powiedzieć, że czasami warto sięgnąć po pomoc. Wyjść poza schemat myślowy, poza coś w co mocno wierzymy. Wszyscy mamy swoje prawdy. Tylko te prawdy nie zawsze są faktami. Czasami takk mocno jesteśmy o czymś przekonani, że wpadamy w pułapkę tej wiary.

Jeżeli od dłuższego czasu masz z czymś problem to sięgnij po pomoc. To nie wstyd. Nie musisz radzić sobie ze wszystkim sama.

Ja próbowałam. Tak zostałam wychowana. Nie wolno mi nigdy było pod żadnym pozorem prosić nikogo o pomoc. Jak gotuje się makaron? Naucz się sama. Boli cię coś? Sama się do tego doprowadziłaś.

Ale wiesz, to bzdura. Jeżeli czujesz, że sama sobie nie poradzisz to proś, a jeśli ktoś odmówi, proś gdzieś indziej.

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe. 

Konsultacje