Syndrom ostatniej wieczerzy
Syndrom ostatniej wieczerzy, czyli od jutra dieta!
Chyba wszyscy to znają. Nawet jeśli nigdy nie byłaś na diecie to z pewnością choć raz obiecałaś sobie że od jutra będziesz się lepiej odżywiać. Więc dzisiaj zjadłaś wszystko co było pod ręką a może i pobiegłaś na zakupy by ten ostatni raz zjeść jakiś smakołyk.
Pamiętam te czasy jakby to było wczoraj. Kupowałam zakazanego loda. Czasami poprzestawałam na jednym. Ale bywały dni, że pierwsza porcja była jak iskra rozniecająca pożar. I po nim kupowałam następne dwa. Skręcając się z mdłości obiecywałam sobie, że jutro nie jem nic.
Albo kupowałam pudło ulubionych lodów, szłam do domu i wtedy po odrobince dochodziłam do połowy pudełka. Było mi wstyd więc kończyłam wszystko żeby pozbyć się kusiciela i dowodów zbrodni. I włączał się syndrom ostatniej wieczerzy. Czułam że muszę posprzątać dom z zakazanych produktów by następnego dnia spokojnie rozpocząć nową dietę. Mdliło mnie okrutnie, ale trzeba było skończyć jedzenie. Jeśli nie jutro to któregoś dnia, ale dieta w końcu przychodziła. Potem odchodziła. A moja relacja z jedzeniem coraz bardziej się zaburzała.
Syndrom ostatniej wieczerzy
Przed każdą dietą chcesz najeść się pokarmów, których planujesz już nigdy więcej nie jeść. W tym czasie zjadasz o wiele więcej niż normalnie. Może to być chwilowa sytuacja na jeden posiłek albo cały dzień przejadania. Czasami to trwa nawet kilka dni. Jest to pożegnalna uczta przed planowanym głodowaniem.
Jeżeli kultura diet pochłonęła cię do reszty, możliwe, że taką ostatnią wieczerzę masz codziennie. Kiedy ciało tak bardzo przyzwyczaiło się do okresów głodu przeplatających okresy jedzenia, nic dziwnego, że każdy posiłek smakuje tak jakby był wybawieniem od głodu.
Syndrom ostatniej wieczerzy dotyka każdego, kto wciągnął się w kulturę diet. Długoletni weterani diet dobrze wiedzą co to znaczy. Masz mocne postanowienie, że obudzisz się jutro rano i rozpoczniesz nowe życie z czystą kartką.
Objadasz się, bo nie wiesz kiedy będzie następny posiłek!
- Kupujesz wielkie pudełko lodów i zjadasz je jakby to był ostatni posiłek w twoim życiu.
- Wyjadasz z szafek wszystko co nie pasuje do twojej wizji diety. Nie spoczniesz dopóki dom nie będzie pusty.
- Idziesz na przyjęcie i nie możesz przestać jeść bo wiesz, że to się już nie powtórzy.
- Jesz placek za plackiem bo jutro kończą się święta i już potem ich nie będzie.
Syndrom ostatniej wieczerzy jest skutkiem ubocznym życia z mentalnością kultury diet. To jest ten moment kiedy dostajesz do jedzenia pokarm który normalnie jest ci zakazany i czujesz przypływ emocji. Jakby ktoś w środku wołał zjedz wszystko! A policja jedzeniowa w głowie mówi zapłacisz za to dietą. Moment, kiedy nie jesteś głodna ale przed tobą pojawia się nieplanowane jedzenie, więc zapominasz o kontroli i rzucasz się na nie. Jakby świat miał się jutro skończyć.
I zapominasz, że żyjesz w kraju gdzie to samo jedzenie jest dostępne na każdym kroku. Zapominasz, że babka wielkanocna może być upieczona jeszcze raz, nawet tydzień po Wielkanocy. A jajka czekoladowe może już nie w kształcie jajek ale normalnych czekoladek są dostępne w każdym sklepie.
Restrykcje zwykle prowadzą do obżarstwa
To typowy rezultat wieloletniego odmawiania sobie jedzenia i nadrabiania zaległości. Chudnięcia i tycia. Kiedy przez większość dni dzielisz jedzenie na złe i dobre i starasz się nie myśleć o zakazanych produktach, rzucasz się na nie jak tylko przyjdzie okazja. Jakby jutra nie było. Nie masz wyboru! Twoje ciało czuje jakby to naprawdę była ostatnia wieczerza.
Odchudzanie robi z nas wygłodniałe maszynki do jedzenia
Mimo że w normalnej sytuacji ciało nie czuje się dobrze po przejedzeniu, to przy restrykcjach nasze emocje i odczucia nie zawsze za tym nadążają. Niedojadanie prowadzi do przejadania. Brak węglowodanów prowadzi do chęci na słodkie bo staramy się nadrobić braki czymś co daje szybki efekt. Ale satysfakcja nie przychodzi, bo słodkie to nie np. zboże na które miało się ochotę. Tym bardziej zdrowe, dietetyczne słodycze nie przynoszą satysfakcji. Niedojadanie nieuchronnie prowadzi do przejadania. Będziesz mieć poczucie winy, wstydu, porażki. Bezpodstawnie bo nie da się kontrolować głodu na dłuższa metę. To potrzeba biologiczna a nie kwestia braku silnej woli.
Przed każdą restrykcją chcesz najeść się na zapas. Ten ostatni raz. To jest syndrom ostatniej wieczerzy.
Nie doprowadzaj się do takiego stanu. Nie narzucaj restrykcji. Głód zaspokajaj jedzeniem a nie oszukuj go jakimś ekwiwalentem jedzenia. Każdego dnia możesz jeść to, co chcesz. Wszystkie pokarmy są w porządku dopóki honorujesz potrzeby a nie jesz z automatu.
To ważne by cieszyć się jedzeniem.
Jakie było moje zdziwienie, kiedy po rocznej nieobecności wróciłam do Polski i znalazłam się obok moich ulubionych lodów. Tak długo ich nie jadłam. Powinnam pobiec do nich jak na skrzydłach. Jednak lody były ostatnią rzeczą jaką chciałam wtedy zjeść.
Jak to się stało, że dzisiaj nie przepadam za lodami? Dałam sobie pozwolenie na jedzenie ich kiedy tylko będę chciała.
Zostaw komentarz