Tak jedzą ludzie z najzdrowszą relacją z jedzeniem. Bez tego, nie zaznasz prawdziwej wolności.

jak jedzą ludzie z najzdrowszą relacją z jedzeniem

Zaskakujący powód, dlaczego niektórzy ludzie świetnie radzą sobie z pysznym jedzeniem, a inni tracą kontrolę? To nie to co myślisz. Spróbuję ci to wytłumaczyć.

Poświęciłam 5 lat na budowanie zdrowej relacji z jedzeniem i bardzo się starałam robić wszystko dobrze, ale nadal coś mi się nie zgadzało. Brakowało mi takiego luzu wokół jedzenia, jaki mają niektórzy ludzie. 

To mi nie pasowało.

Zazdrościłam tym, którzy nigdy nie doświadczyli diet i jedzenie szło im naprawdę naturalnie. Musiał byś jakiś element, który przegapiłam, znany tylko wybrańcom, czekający na odkrycie.

Z pewnością znasz takich ludzi, którzy jedzą co chcą, nie tracą kontroli nad słodyczami a nieraz są w stanie odmówić deseru bo… nie mają ochoty! Postanowiłam się im przyjrzeć. Było mi o tyle łatwo, że taką właśnie osobą jest mój mąż. 

Normalne jedzenie nie powinno być takie trudne

Jedną z popularnych rad, która ciągle mocno się przebija w środowisku dietetycznym jest odcięcie się od jedzenia nad którym nie panujemy. A jeśli tracimy kontrolę nad każdym, to można sobie zamówić catering dietetyczny z wyliczonymi kaloriami i mieć w lodówce światło, żeby nie kusiło. Ewentualnie zdecydować się na okno żywieniowe i 2 posiłki dziennie, co ograniczy możliwość jedzenia.

Choć to brzmi sensownie, niekoniecznie się sprawdza.

Sama próbowałam różnych sposobów ograniczania bo to było logiczne i powszechnie akceptowane jako skuteczne. Znam zasady wszystkich znanych podejść do żywienia i próbowałam wyciągnąć z nich co mają najlepsze. Chciałam dla siebie dobrze, to chyba oczywiste, tylko że zawsze wracałam do jedzenia wszystkiego, za dużo i z wyrzutami sumienia. 

Pytałam się siebie, czy zawsze musi być tak, że robiąc to, co dla mnie dobre muszę się tak męczyć i zamieniać w kupkę nieszczęścia? Ta logika wydawała mi się trochę bez sensu… czy przyszłam na ten świat by cierpieć, czy może sama sztucznie sobie narzucam cierpienie. Czy to naprawdę możliwe by dobre samopoczucie brało się z bycia wiecznie nieszczęśliwym?

Ciągle wraca ten sam schemat, spoiler: on nie działa.

Prawda jest taka, że odcinanie się na siłę od jakiegokolwiek pokarmu na który nie ma się alergii (lub powód nie jest religijny/etyczny), u większości ludzi jedynie zwiększa jego pragnienie i napędza poczucie utraty kontroli. 

W swojej głowie tworzymy sobie wroga, boimy się go, walczymy z nim, a później z nim przegrywamy. 

Co, jeśli wróg od początku był wymyślony? 

Z fascynacją obserwowałam mojego męża, który potrafił tygodniami siedzieć obok czekolady leżącej na jego biurku i jej nie zjeść, albo zjeść garść zaczętych tydzień temu chipsów ziemniaczanych. Nie ma się co dziwić, wychował się w domu bez diet, z regularnymi smacznymi posiłkami do syta oraz mnóstwem przekąsek!

Najlepsze lekcje biorą się z życia

Pamiętam szczególny moment, kiedy będąc w odwiedzinach u dziadka męża nie mogłam jeść z powodu zabiegu dentystycznego. Moją odmowę poczęstunku musiał odebrać to jako lęk przed słodyczami i powiedział mi, żebym nie bała się jedzenia, mam tylko uważać żeby nie utyć tak mocno jak jego córka, a moja teściowa. 

Ten komentarz mógłby dzisiaj wywołać wiele emocji, zależnie jak niego spojrzeć, ale tak naprawdę reprezentuje żywieniowy realizm jego pokolenia. Jest tu pozwolenie, krytyczna ocena i granica o której większość myśli ale mało kto mówi. 

Dobrze czasami wyjść z żywieniowej bańki gdzie pewnych rzeczy się nie mówi i nie robi, by zobaczyć jak żyją ludzie, dla których jedzenie jest łatwe. 

Minęło sporo czasu od tamtej wizyty, i któregoś dnia słowa dziadka do mnie wróciły. Wtedy zdałam sobie sprawę, że ja wcale nie chcę usuwać z mojego menu trudnych pokarmów. 

To one w dużej mierze nadają mojemu życiu sens. To wokół nich zbudowano rytuały i one mają swoją symbolikę. To dlatego nigdy nie udawało mi się całkowicie zrezygnować i one zawsze wracały. 

Możliwe, że gdyby nie moja historia zaburzeń żywienia i diet, to nie byłabym tak zafiksowana na jedzeniu i wówczas miałabym inne podejście. Cóż, czasu nie cofnę więc muszę pracować z tym, co mam. A mam bardzo emocjonalny stosunek do jedzenia więc zamiast ciągle z nim walczyć, płynąć pod prąd, postanowiłam płynąć z nurtem i bacznie obserwować co się będzie dziać. Wykorzystałam to, jak ważne jest dla mnie jedzenie w taki sposób by mi służyło. I jak to się skończyło? O tym później.

Poczuj poprawę natychmiast

Zanim się zagłębimy w rutynę osób z najdroższa relacją z jedzeniem, powiem Ci co możesz zrobić już teraz żeby zyskać błyskawiczną poprawę. 

Zaplanuj kiedy zjesz następny posiłek z głodu fizjologicznego, upewnij się że będzie smaczny, sycący, a jeśli zgłodniejesz wcześniej – to zjesz wcześniej. Zobacz jak minie ci ten dzień. 

Przykład:

Plan to zapiekanka makaronowa

Niestety zgłodniałaś wcześniej:

Wpadła kanapka z pasztetem

Nie ważne, czy zjesz co było w planie, czy coś innego ale równie smacznego. Liczą się:

  • poczucie że smaczne jedzenie czeka, masz pewność że będzie dostępne 
  • autonomia, że jeśli zmienisz zdanie lub nie dasz rady zrealizować planu to masz w zanadrzu coś, co sprawi ci radość i nasyci. 

A teraz wzór o którym się nie mówi

Żeby jedzenie przestało być najważniejsze w życiu, trzeba je oswoić bez wyjątków. Przypomnij sobie jakiekolwiek święta z dużą ilością jedzenia. Czy w ostatnim dniu nadal czerpiesz taką samą przyjemność ze świątecznych pokarmów jak dnia pierwszego? Czy dojadając resztki jest ci smutno, że to już koniec? Jeśli tak, to zapewne na codzień się głodzisz. Większość ludzi będzie mieć dość świątecznego jedzenia i resztki doje tylko po to by się nie zmarnowały, bez przyjemności. I tak właśnie jest z jedzeniem, najlepiej smakuje jak go nie ma pod dostatkiem.

Co zrobić by przestało być ekscytujące?

Pozbyć się niedoboru, zarówno tego realnego (np. brak obiadu) jak i potencjalnego (np. muszę się odchudzać, nie powinnam tego jeść).

Nie uda się to jeśli pozwolenie na jedzenie będzie warunkowe, czyli owszem można jeść ale trochę i w wybrane dni, nie należy reagować na każdą zachciankę, lepiej zamieniać przysmaki na zdrowsze, i podbijać białko skyrem gdzie się da. Cokolwiek nie zrobisz, jedzenia zawsze będzie pod dostatkiem. KAŻDEGO. 

Przyznaj się, czego chcesz

Fakt, którego większość ludzi nie zauważa, to konieczność postawienia na szczerość i trzymanie się swojej autentycznej wersji. Jeśli marzy mi się naleśnik z mascarpone to nie będę go jeść ze skyrem. Nie będę też udawać, że jestem osobą która nie potrzebuje do szczęścia naleśników. Jestem naleśnikożercom i dopóki mi się nie odmieni, nie zmienię zdania. 

Zasługuję na tyle zaufania, by sobie pozwolić zamulić się zbyt dużą ilością naleśników z mascarpone i samodzielnie zrozumieć jak często mi służą, w jakiej ilości i czy w ogóle mają sens. Jeśli tego nie sprawdzę, to będę do końca wierzyć że chciałabym je jeść codziennie. Zjedz naleśnika maczając go sobie w mascarpone, tak dziko i sprośnie jak tylko chcesz, w sposób którego za żadne skarby nikomu nie pokażesz. Ciesz się pierwszymi kęsami albo żałuj, bo nie było takie dobre jak w twoich marzeniach.

Cokolwiek się nie stanie, przeżyj to, obserwuj, zapamiętuj. Doświadczenie jest ważne jeśli nie najważniejsze.

Przyznaj przed sobą, że zależy ci na jedzeniu, lubisz je i chcesz by było częścią twojego życia, a więc będziesz je jeść bez wyrzutów sumienia i poczucia winy by nauczyć się jak nad nim panować.

Dane mówią same za siebie

Po latach walki i ostatnich podrygów by jednak stosować jakiekolwiek zewnętrzne restrykcje, zaryzykowałam i stał się cud. Ja też poczułam luz kiedy odpuściłam, byłam ze sobą szczera i przestałam w końcu walczyć. Jedzenie stało się prawdziwie neutralne. 

Testowałam to samo przez ostani rok w pracy gabinetowej i moje klientki zaczęły odnosić sukcesy, o których wcześniej nie śmiałam myśleć że są możliwe. 

Ciągle uczę się, że psychologia żywienia nie ma końca. Nadal zdarza mi się napotykać nowe zagadki i odkrywać nowe mechanizmy psychiki,  przyzwyczaiłam się już, że to się chyba nigdy nie skończy. 

Podstawy nadal są ważne

Cokolwiek nie zrobimy, zawsze liczy się całokształt. Tak samo i tutaj nie można stosować jednej rady wyrywkowo bo ona nic nie zmieni. Liczy się stosowanie podstaw i zwracanie uwagi na detale, które robią różnicę. Jedzenie nie będzie neutralne w próżni, bo nasze życie jest wielowątkowe.

Budując zdrową relację z jedzeniem pilnujemy elastycznej struktury, czyli upewniamy się że jedzenie na nas czeka, w razie powrotu głodu będzie dostępne również później, a gdyby pojawił się nieoczekiwany apetyt na coś innego lub okazja na coś lepszego to ma się prawo do zmiany zdania.

Mamy pozwolenie na każdorazowe zaspokajanie głodu bez osądzania się. Dbamy o różnorodność posiłków, by były odżywcze ale nie zapominamy o smaku, mają cieszyć.

Przestajemy patrzeć na jedzenie przez pryzmat zasad i uprzedzeń kultury diety, tylko odkrywamy je jak antropolog.

Problem z tradycyjnym podejściem

Jak mantrę powtarza się nam, że by jeść lepiej trzeba mieć ku temu motywację i ćwiczyć silną wolę. Ta teza nie przetrwała próby czasu. Żyjąc z przeświadczeniem że musimy ciągle z czegoś rezygnować, a nasz apetyt jest zawsze niewłaściwy, wręcz godny potępienia, wpadamy w pułapkę. Herman i Mack (1975) jako pierwsi zaproponowali model ograniczeń dietetycznych, który sugeruje, że przewlekłe ograniczania dietetyczne paradoksalnie zwiększają ryzyko przejadania się.

Osoby charakteryzujące się wysoką powściągliwością próbują kontrolować ilość i jakość przyjmowanego jedzenia za pomocą silnej woli, ale regularne epizody niekontrolowanego jedzenia uniemożliwiają ich wysiłki.

Czy naprawdę tego chcemy?

Dlaczego większości ludzi się nie udaje

Większość ludzi uważa, że chce wolności ale nie do końca jest to szczere. Wielu bardziej pragnie poczucia bezpieczeństwa a ograniczenia dietetyczne im to dają. Oni nie akceptują ryzyka, jakie się wiąże z przejęciem odpowiedzialności za siebie. Nie ufają ciału, wolą bezpieczeństwa zastosowania rady innych ludzi, nawet jeśli się nie sprawdzają. A im bardziej sławni będą nasi dietetyczni guru, tym większe ukojenie przynoszą ich słowa i zasady.

Nawet jeśli się nie udaje, istnieje jakieś potencjalne rozwiązanie, które wydaje się pewne. Nie tak jak w wolności, gdzie wszystko trzeba odkryć samemu, do tego trzeba mieć naprawdę mocne nerwy. 

Dlaczego zrozumienie tego jest takie ważne

Wiesz jaka jest smutna prawda? Większość ludzi pracuje nad odzyskaniem kontroli nad jedzeniem za bardzo, tracąc siły i wiarę w swoją wewnętrzną siłę. Bycie na ciągłej wojnie ze sobą z podstawowa ludzką potrzebą – jedzeniem, jest męczące. Planują wartościowe posiłki tylko po to by któregoś dnia się złamać i wyjeść pół słoika nutelli. To oczywiście ważne by mieć dyscyplinę żywienia się odżywczym pokarmem, ale to nie ma być kosztem apetytu i przyjemności, ani być dobijającym obowiązkiem. 

Wiesz co jest najgorsze w tym wszystkim? Rozwiązaniem nie jest staranie się bardziej. Chodzi o zrozumienie psychologii tego, co czyni zachowanie umiaru w jedzeniu łatwiejszym.

Neutralne podejście do jedzenia

Fascynująca rzecz, którą odkryłam. Im mniej przejmujemy się jakością jedzenia, tym łatwiej jeść odżywczo. Wybieranie wartościowego jedzenia, które nam służy jest przyjemnością jeśli zrobi się to właściwie.

Oto jak osoby z najzdrowszą relacją z jedzeniem dokonują wyboru posiłków:

  • Czy to lubię?
  • Jak będę się czuć?
  • Czy mi wystarczy do następnego posiłku, a jak nie to czy będę mieć przekąskę?
  • Czy mam na to ochotę?
  • Czy mam ochotę kontynuować?
  • Czy warto kontynuować?

Nikt nie pyta siebie, że zjedzenie danego pokarmu jest właściwe. W jedzeniu nie ma moralności.

Autentyczna zmiana

To nigdy nie chodziło o to, że z tobą jest coś nie tak, bo sobie nie radzisz z jedzeniem. Jesteś osobą, która się uczy. Poznaj wzór, a będziesz za nim iść. Magia dzieje się wtedy, gdy wdrażasz wiedzę konsekwentnie, codziennie. Dzięki konsekwentnej nauce zmianie ulega nie tylko to, co jesz i jak jesz, ale też jak myślisz o sobie. Czujesz moc, jakiej nigdy wcześniej nie dane ci było poczuć. Rozumiesz, że to nigdy nie chodziło o przymusową rezygnację z zaspokajania swojego apetytu. 

To nie koniec

Nie wiesz jak zacząć? Skorzystaj z mojego ebooka:

👉  „Odzyskaj normalność po diecie

Dowiedz się dlaczego znajdujesz się trudnej sytuacji żywieniowej i co robić, by to naprawić.

Mam na imię Małgosia, jestem psychodietetykiem i promotorką nauki jedzenia opartego o intuicję, uważność i kompetencje żywieniowe.