Zdrowe jedzenie nie jest tanie
Zdrowe jedzenie to przywilej. Tak uważam i zdania nie zmienię. Były okresy kiedy miałam go pod dostatkiem. I takie kiedy stać mnie było tylko na chleb z pasztetem i to oszczędnie. Na studiach i później jeszcze raz kiedy wszystko mi się zawaliło.
Może i kasze nie były drogie, ale powiedzmy sobie szczerze. Ile można jeść samą kaszę? krótko bo nie będzie smakować i dieta będzie bardzo uboga w składniki odżywcze.
Czy łatwo najeść się samymi warzywami? Też nie bardzo, nawet jeśli będzie ich sporo. Czy mając ograniczone fundusze wybierzesz sałatkę za 35zł czy kebab za 13zł?
Zdrowe jedzenie to przywilej
Jeżeli masz pieniądze na owoce i warzywa zimą, na zboża pełnoziarniste, dobre sery i dobrej jakości mięso – jesteś szczęściarą. Jeśli jeszcze możesz sobie dołożyć oliwę z oliwek, masło, miód i orzechy to jesteś naprawdę uprzywilejowana.
Jak my postrzegamy zdrowe jedzenie? Jako nic fajnego. Jako restrykcję. Bo utożsamiamy zdrowie
z odchudzaniem. Przechodzę na zdrowe odżywianie i już wiem, że będzie mi zakazane to, to i tamto. Kultura diet tak bardzo zepsuła pojęcie zdrowia. Całkowicie przeinaczyła znaczenie samej drogi dochodzenia do zdrowia i dobrego samopoczucia. Zdrowa czyli głodna, zmęczona i niejedząca nic smacznego.
W ten sposób chipsy XXL za 3 zł i tani chleb tostowy ze stopionym produktem seropodobnym stały się porządane. A sałatka z dobrym serem i pieczywem pełnoziarnistym za min 10zł (25 w restauracji) to dieta. I to nie dlatego, że po chipsach czujesz się lepiej, ale dlatego że ich znaczenie w naszych oczach urosło do wielkiego smakołyku. Zakazanego dobra.
Zdrowe jedzenie nie jest tanie
Często słyszę, że zdrowe jedzenie jest tanie. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Bo są sytuacje w życiu, kiedy chleb z pasztetem wydaje się drogi. Dobry obiad to najtańsza zupka chińska z napuszonym chlebem a na poprawę nastroju są herbatniki maczane w herbacie.
Czas to też pieniądz.
Zdrowe jedzenie wymaga czasu. Możesz myśleć co chcesz. Są okresy w życiu, że go nie ma.
Przez prawie 10 lat mieszkałam w Rzeszowie. Tam można dostać sycący kebab z mięsem i kapustą za 15zł. Żeby zjeść roślinnego burgera trzeba zapłacić min. 3ozł. Jest różnica?
Czasami ledwie wystarcza na życie. Po zapłaceniu rachunków rezygnuje się z pójścia do spożywczaka. Polska jest coraz bogatsza ale nierówności społeczne i bieda nie zniknęły. Oliwa z oliwek jest ciągle droższa od oleju rzepakowego. Miód jest droższy od cukru. Mleko krowie jest tańsze od mleka migdałowego i ma więcej wartości odżywczych. Kanapka z pasztetem jest tańsza od grahamki z gotowaną na parze piersią z indyka. Nie zawsze zdrowie może stać na pierwszym miejscu. Bywa różnie. I mówię to ja, osoba która wydała w życiu dużo pieniędzy na zdrowe jedzenie. Która zapomniała na długie lata, że życie to nie łóżko usłane kwiatami. Suplementy i dobre jedzenie są drogie.
Na takim tanim jedzeniu tyje się najszybciej i choruje się najbardziej. Nie ważne jak często widzę na Instagramie informacje od pseudospecjalistów, że kalorie to zawsze kalorie. To nigdy nie będzie prawdą. Choćby powtarzały to najpopularniejsze fit persony w Polsce. Najpiękniej umięśnione kobiety i mężczyźni. To wszystko jest w literaturze naukowej.
Otyłość jest siostrą biedy
Widzę na świecie wiele kobiet, które utyły z biedy. Bo jedyne na co było je stać to chleb i ziemniaki z dodatkiem olejów roślinnych i cukrów. Tak, to jest najtańsze i najprzyjemniejsze do jedzenia. Może lepiej gdyby jadły pęczak zamiast chleba z margaryną. Gołe ziemniaki zamiast odsmażanych. Ale czy naprawdę musimy je oceniać? Jadły kluski, naleśniki, pierogi, placki ziemniaczane, kluski śląskie. Przez większość roku bez owoców i warzyw bo te są za drogie. Może odkładały pieniądze na remont domu dla rodziny, na edukacje dzieci, może nic nie odkładały bo nie miały. W najbiedniejszych krajach świata tanie i przetworzone jedzenie to najpowszechniejszy powód tycia.
Łatwo jest być szczupłym z pieniędzmi w portfelu
Dr Linda Bacon wraz z wieloma innymi naukowcami stara się wytłumaczyć, że to nie kilogramy powodują choroby. Same wałki tłuszczu nie są odpowiedzialne za choroby serca, cukrzycę i wszystkie inne choroby utożsamiane z otyłością. Są one raczej wynikiem kiepskich wyborów żywieniowych oraz brakiem aktywności fizycznej a w szczególności uwarunkowaniami społecznymi. Jeśli nie masz pieniędzy, odpowiedniej wiedzy albo dostępu do edukacji, jeśli nie jesteś wystarczająco uprzywilejowany/a to bycie zdrowym jest trudne.
Łatwiej być szczupłym z pieniędzmi w portfelu. Biedne społeczeństwa w dzisiejszych czasach tyją na potęgę. Wiele jest przykładów na świecie. Między innymi otyli Kubańczycy, mieszkańcy Ameryki Południowej, Amerykanie żyjący na zasiłku, otyli renciści i emeryci, robotnicy fizyczni.
Ej no, warzywa nie są takie drogie
Powiesz, że zdrowe jedzenie nie jest aż takie drogie. No nie jest. Ale to tuczące jest jeszcze tańsze, szybsze, bardziej uzależniające i bardziej dostępne. Jeszcze do niedawna w przeciętnym sklepiku nikt nie słyszał o soczewicy, ciecierzycy, awokado, migdałach, musli. Za to można było dostać biały chleb, margarynę, tłustą mielonkę turystyczną, olej słonecznikowy rafinowany, ziemniaki i cukier. I można było to jeść cały dzień ze smakiem i rosnącym tyłkiem. Powiesz, że warzywa i kasze nie są drogie, ale jeśli nie dotknęła cię bieda nie wiesz o czym mówisz. Chleb jest tańszy i bardziej sycący od warzyw.
Dobrej jakości jedzenie daje zdrowie, energię, chęć do pracy. Najtańsze – jeśli nie ma możliwości albo wiedzy by je przygotować z głową, działa odwrotnie.
Biedne grupy społeczne ciężko pracują fizycznie ale ludzie pozostają otyli. Karmią się tanią mąką, makaronami, cukrem.
Epigenetyka
Plemię Pima
Pima to plemię Indian z Arizony w Stanach Zjednoczonych. Ludzie z Pima są dzisiaj znani z najwyższego w Stanach Zjednoczonych poziomu otyłości i cukrzycy. Są przykładem tego, co dzieje się z ludźmi kiedy zostaną wyjęci z ich naturalnego środowiska i umieszczeni w toksycznym środowisku nowoczesnego zachodu.
Oryginalnie Pima byli pracującymi fizycznie farmerami i myśliwymi. Kiedy zamknięto ich w rezerwacie zaczęli mieć problem z wagą. W latach 1901-1905 przeprowadzono badania antropologiczne wśród członków tego plemienia. Już wtedy wielu starszych ludzi było tam mocno otyłych, bez fastfoodów i bez leniuchowania przed telewizorem. Aleš Hrdlička zauważył, że otyłość wśród indian występowała wyłącznie w rezerwatach, nie wśród tych żyjących w tradycyjny sposób. Ludzie z Pima, zanim zamknięto ich w rezerwacie, byli jednym z najzamoźniejszych plemion. Hodowali bydło i kury, uprawiali fasolę, kukurydzę, figi, melony, pszenicę. Byli zdrowi, silni, dobrze zbudowani. Gorączka złota w Kalifornii doprowadziła do odebrania plemieniu ziemi i do głodu. Mimo, że ciągle uprawiali zboża to ich głównym pokarmem stały się racje żywnościowe przyznawane przez rząd.
I wtedy Pima zaczęli tyć.
Nie wtedy, kiedy mieli jedzenia pod dostatkiem, ale wtedy kiedy zbiednieli. Pima ciągle ciężko pracowali ale nie tak jak przedtem. Nie mieli już dostatku dobrej żywności, jedynie tanie racje żywnościowe od rządu Amerykańskiego. Dlaczego tyli mimo ciężkiej pracy i niedożywienia? Najgrubsze były kobiety, które wykonywały najcięższe fizyczne prace takie jak zbiór zbóż, przygotowanie mąki, noszenie ciężarów które dawniej przenosiły zwierzęta.
Plemię Pueblo
Hrdlička zauważył, że inne ludzie z lokalne plemienia Pueblo, mimo osiadłego trybu życia od zawsze byli chudzi. Biali ludzie, Pima, Pueblo – wszyscy jedli to samo, białą mąkę, cukier, puszkowaną żywność. Ale tylko indianie z Pima tyli na potęgę. Nie ilość a jakość jedzenia oraz predyspozycje genetyczne Pima wywołały epidemię otyłości. Hrdlička wrócił do rezerwatu 25 lat później. Zauważył, że 20% dorosłych kobiet, 25% mężczyzn i tyleż samo dzieci było wychudzonych, podczas gdy 40% kobiet, ponad 25% mężczyzn i 10% dzieci było mocno otyłych. Większość jedzenia pochodziła od rządu, pod względem kalorii, zawartości białka i witamin jedzenia było za mało. Rodziny cierpiały na choroby wynikłe z mocnego niedożywienia. Ta sama, niedożywiona populacja cierpiała na niedożywienie i otyłość.
Kiedy ludzie z Pima byli na naturalnej dla nich diecie nie byli otyli (zawsze jednak dobrze zbudowani). Ale ta dieta jest dla nich niemalże nieosiągalna w dzisiejszych czasach.
Wielu z nas jest takim lokalnym Pima.
Następnym razem, kiedy zobaczysz kobietę z pełnymi biodrami i dużą pupą nie myśl, że obżera się bez pamięci. Może nie do końca ma na to wpływ?
Biedne społeczeństwa są otyłe
Już Ancel Keys, znany z promocji diety z niską zawartością tłuszczu, w latach 50 XX wieku odkrył w zubożałym przez wojnę Neapolu, że ciężko pracujące kobiety w ekstremalnie biednych społeczeństwach były otyłe. Pomimo że ich dzienna konsumpcja kalorii była mniejsza niż w tym samym czasie w bogatszych krajach.
Podobne dane pochodzą z 1960r z Durbanu w Południowej Afryce. Kobiety były tam średnio o 10kg cięższe od mężczyzn pomimo jedzenia tego samego jedzenia i bycia niedożywionymi.
Lata 60, Indie, jedna trzecia dorosłych kobiet była otyła pomimo przyjmowania mniejszej ilości kalorii niż potrzebowały. Chile 1963 rok, 39% kobiet pracujących w fabrykach było otyłych, mimo ciężkiej pracy. Podobnie w Południowej Afryce, w Johanesburgu, przeciętna biała kobieta ważyła 80kg, 30% kobiet było chorobliwie otyłych. Przykładów jest mnóstwo.
Ciężko pracujące grubasy
Dlaczego pracujący fizycznie, niedożywieni biedni ludzie byli poważnie otyli? W artykule New England Journal of Medicine z 2005 roku Benjamin Caballero, z John Hopkins University opisał przypadek z Brazylii. W poczekalni u lekarza siedziały otyłe matki z wychudzonymi dziećmi na rękach, cierpiącymi na choroby wynikłe z niedożywienia. Nikt nie uwierzy, że matki okradały dzieci z jedzenia i tyły.
Bieda jest siostrą otyłości. Dawno temu, kiedy biedni ludzie nie mieli jedzenia faktycznie byli wychudzeni. Przeżywali okresy całkowitego braku pokarmu. Ale biedni ludzi znanego nam dzisiaj świata nie mają dostępu do jedzenia dobrej jakości. Nie cierpią na całkowity brak jedzenia. Zależnie od sytuacji, mają nadmiar albo niedobór kalorii, ale kalorie pochodzą z jedzenia sprzyjającego otyłości. Nawet przy niedoborze. Otyłość wśród zamożnej części społeczeństwa jest o wiele rzadsza.
Matka nigdy nie okradnie dziecka z jedzenia
Są społeczeństwa biedne poniżej poziomu jaki możemy sobie wyobrazić. Według naszej logiki ludzie powinni być tam wychudzeni. A jednak, widać tam otyłe matki z wychudzonymi dziećmi na rękach, słabnącymi od głodu, stojące w kolejce do lekarza, po ratunek. Czy te matki są potworami i zjadają dziecięce porcje, czy może otyłość nie zawsze ma twarz jaką znamy. Te kobiety z pewnością nie utyły od hamburgerów, chipsów i braku ruchu.
Źródła:
The Economist „Death of the calorie”
Gary Taubes „Why we get fat and what to do about it”
Linda Bacon, Lucy Aphramor „Body Respect”
jhsph.edu „The Nutrition Paradox: Undernutrition and Obesity Co-Existing in the Developing World”
Czytaj również:
Zostaw komentarz